W przypadku nowego Sekretarza Generalnego NATO kluczowe będą pierwsze miesiące, wtedy będziemy mogli ocenić, czy będzie kontynuować złą politykę Jensa Stoltenberga, czy może jednak Sojusz będzie miał odwagę wysłać wyraźne sygnały wobec Putina. Rosjanie muszą zdawać sobie sprawę, że ich działania, takie jak naruszenie przestrzeni powietrznej NATO czy spadające rakiety na terytorium państw Sojuszu będą spotykać się z bardzo ostrą reakcją. Ostrzeżeniem, że jeśli takie działanie się powtórzy, wszelkie rakiety, obiekty latające, będą strącane. Putin po prostu nie ma prawa naruszać przestrzeni NATO. Nie wolno godzić się z sytuacją, w której Putin jest bezkarny, a Sojusz z podkulonym ogonem czeka nie wiadomo na co – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
Nowym Sekretarzem Generalnym NATO zostanie premier Holandii, Mark Rutte. Jak ocenia Pan ten wybór?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie chcę oceniać dotychczasowych działań politycznych premiera Holandii, ani też jego zapowiedzi przed wyborem na sekretarza generalnego NATO. Dlatego, że inaczej zupełnie wyglądają działania kogoś jako polityka, czy w trakcie ubiegania się o stanowisko, a zupełnie czym innym jest już faktyczne sprawowanie funkcji. Kluczowe będą pierwsze miesiące, wtedy będziemy mogli ocenić, czy nowy sekretarz będzie kontynuować złą politykę Jensa Stoltenberga, czy może jednak NATO będzie miało odwagę wysłać wyraźne sygnały wobec Putina, zaostrzyć działania.
Mark Rutte – delikatnie mówiąc, nie był „jastrzębiem” w stosunku do Rosji. Jak jednak powinna wyglądać kolejna kadencja Sekretarza Generalnego, co jest głównym wyzwaniem stojącym przed NATO?
Jeśli chodzi o wyzwania Paktu Północnoatlantyckiego, oczywiście nas interesuje flanka wschodnia, odpowiednia polityka wobec Rosji. Musi być ona jednoznaczna i czytelna. Rosjanie muszą wiedzieć, więcej, mają mieć pewność, że ich działania, takie jak naruszenie przestrzeni powietrznej NATO, czy spadające rakiety na terytorium państw Sojuszu, będą spotykać się z bardzo ostrą reakcją. Ostrzeżeniem, że jeśli takie działanie się powtórzy, wszelkie rakiety, obiekty latające, będą strącane. Putin po prostu nie ma prawa naruszać przestrzeni NATO. Musi wiedzieć, że spotka go to, co spotkało go na terytorium Turcji. Nie może być innej reakcji. Nie wolno godzić się z sytuacją, w której Putin jest bezkarny, a Sojusz z podkulonym ogonem czeka nie wiadomo na co.
Putin z NATO prowadzi wojnę hybrydową, na Ukrainę przypuścił inwazję na pełną skalę, a wojna trwa ponad dwa lata. Końca nie widać, a tylko w ostatnich dniach mieliśmy do czynienia ze skrajnie odmiennymi analizami na temat sytuacji na froncie. Według jednej Ukraina niebawem osiągnie przełom, jakim będzie zniszczenie mostu na Krym, co będzie ciosem w podbrzusze Rosji. Według drugiej wystarczy, że Rosjanie zajmą Kramatorsk i Słowiańsk i wojna się skończy, ale wygraną Rosji. Kto ma rację?
Putin w tej chwili realizuje swój cel zasadniczy, który określił po swojej klęsce pod Kijowem, a jest nim zdobycie Donbasu. Uwieńczeniem zdobycia Donbasu faktycznie będzie zdobycie tych dwóch kluczowych miast, Kramatorska i Słowiańska. Wszystko inne co dzieje się na froncie jest jedynie przykrywką, bo głównym celem jest zdobycie rubieży zachodniej Donbasu. I to jest jego cel strategiczny, który on wyartykułował ponad dwa lata temu. Jeśli chodzi o most Krymski, to dziwię się, że nadaje się temu tak duże znaczenie. Oczywiście on jest istotny, ale w kategorii symbolicznej, był bowiem chlubą Putina. Natomiast nie ma żadnego znaczenia strategicznego i logistycznego. Rosjanie mają bowiem połączenie lądowe z Krymem.
Czyli Pana zdaniem wojna może się skończyć wygraną Rosji?
Uważam, że konflikt zostanie zamrożony, zdecydują o tym rozmowy nie tyle pokojowe, ile rozmowy o zawieszeniu broni. Jest do tego coraz bliżej, bo obie armie są bardzo wyczerpane. Ukraińska to oczywiste, ale wyczerpanie jest też po stronie rosyjskiej. Agresorzy mają też coraz większe problemy z gospodarką i jej funkcjonowaniem. Armia jest coraz gorzej zaopatrywana. W tej chwili Ukraińcy mają zdolności do uderzeń głębokich, co poważnie osłabia zdolności armii rosyjskiej, która ma też bardzo poważne problemy z jej stanem osobowym. Dlatego sądzę, że rozmowy odbędą się niebawem, w końcu doprowadzą do jakiegoś kompromisu pomiędzy obiema stronami. Gra idzie dziś o to, jak duże terytorium przed rozmowami zajmą Rosjanie. Oni chcą cały Donbas, Ukraińcy chcą im to uniemożliwić. Pamiętać bowiem należy o jednym – Rosjanie tego, co zdobyli, już nie oddadzą. I o to teraz toczą się walki.
na zdjęciu: żołnierze ukraińscy na froncie. fot. Ministerstwo Obrony Ukrainy, Flickr
Inne tematy w dziale Polityka