fot. PAP/Łukasz Gągulski
fot. PAP/Łukasz Gągulski

Bunt radnych PiS w Małopolsce. Nie chcą kandydata Kaczyńskiego na marszałka

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 46
Kolejny raz nie powiodła się próba wybrania władz sejmiku w Małopolsce. PiS w wyborach samorządowych uzyskał tam większość, ale w partii toczą się ostre spory. Część radnych nie chce bowiem na stanowisku marszałka Łukasza Kmity, który jest kandydatem Jarosława Kaczyńskiego. Albo się dogadają, albo będą nowe wybory. Chyba że nastąpi rozłam i na czele sejmiku stanie kandydat opozycji.

Sejmik małopolski nie wybrał marszałka

Poseł Łukasz Kmita (PiS) ponownie nie został wybrany w środę przez sejmik na nowego marszałka województwa małopolskiego. Za jego kandydaturą opowiedziało się w głosowaniu tajnym 17 spośród 38 obecnych radnych, 19 radnych było przeciw. Dwa głosy były nieważne.

Kmita, który był jedynym zgłoszonym kandydatem, nie został wybrany w drugim głosowaniu, pomimo, że Prawo i Sprawiedliwość w 39-osobowym sejmiku małopolskim ma większość dysponując 21 mandatami. Podczas inauguracyjnej sesji 6 maja także nie udało mu się uzyskać wymaganej większości 20 głosów – wtedy zagłosowało za nim 13 radnych. Wybór marszałka był wcześniej zaplanowany na poniedziałek 18 czerwca, ale ten wniosek nie został procedowany, bo na posiedzeniu klubu PiS doszło do potężnej awantury, która, jak nieoficjalnie dowiaduje się Salon24.pl, omal nie skończyła się rękoczynami.


Kmita kandydatem Kaczyńskiego

Łukasz Kmita jest kandydatem forsowanym przez Jarosława Kaczyńskiego. Decyzją prezesa PiS został on nowym przewodniczącym zarządu wojewódzkiego partii w Małopolsce. Zastąpił on na tym stanowisku posła Andrzeja Adamczyka, którego popierała była premier Beata Szydło. Kmita był wcześniej wojewodą małopolskim, a w ostatnich wyborach samorządowych PiS wystawiło go jako kandydata na prezydenta Krakowa. Przepadł w I turze wyborów.

Kmita to człowiek Ryszarda Terleckiego. Jak pisze Onet, Jarosław Kaczyński został "wrobiony przez Terleckiego", ponieważ Kmita jest "niewybieralny". To się potwierdziło, bowiem przy okazji wizyty w Krakowie 18 czerwca Kaczyński gościł biurze zarządu okręgowego PiS i tam, według doniesień mediów, miał usłyszeć, że w kwestii marszałka "wszystko jest dogadane", tymczasem głosowanie przebiegło zupełnie nie tak, jak prezes oczekiwał.

Według nieoficjalnych informacji na kandydata rekomendowanego przez Nowogrodzką nie chcą głosować radni skupieni wokół obecnego marszałka Witolda Kozłowskiego, a szerzej Beaty Szydło i Andrzeja Adamczyka. Kmita próbował załagodzić ten konflikt i jak donosi Interia, na stole leżał gotowy i ustalony już skład zarządu. Marszałkiem miał zostać Łukasz Kmita, a Witold Kozłowski miał otrzymać funkcję pierwszego wicemarszałka. W skład zarządu miała wejść jeszcze dwójka radnych PiS: Łukasz Smółka (obecny wicemarszałek), Iwona Gibas (wieloletnia dyrektor biura poselskiego Beaty Szydło) oraz Ryszard Pagacz, radny kojarzony z Ryszardem Terleckim. Ale wtedy do gry weszła Suwerenna Polska, która dysponuje w sejmiku dwoma głosami i zażądała miejsca w zarządzie dla swojego kandydata - byłego posła Piotra Saka. Przypuszczalnie, jak dowiaduje się Salon24.pl, w środowym głosowaniu to radni Suwerennej Polski (a przynajmniej jeden) zagłosowali przeciwko Kmicie, a dwaj radni PiS oddali głosy nieważne.

Bunt, honor i zdrada

Po pierwszym głosowaniu w maju prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany przez dziennikarzy o sytuację PiS w Małopolsce ocenił: "No bunt jak bunt, to jest kwestia tam pewnych różnic zdań". Dopytywany, czy poseł Kmita nie podoba się lokalnym działaczom, odparł: "Czasem nowi ludzie, tacy, którzy cokolwiek, no powiedzmy sobie z wyższej półki w sensie intelektualnym, niektórym się nie podobają". Dodał, że jest to przykre i będzie z tym walczyć.

Kmita w środę w Radiu Kraków oświadczył, że dla niego "najcenniejszy jest honor". - Jak ktoś chce opuścić szeregi PiS, powinien powiedzieć, że jest zdrajcą - oświadczył. - Jeżeli chcą kwestionować decyzję prezesa, prędzej czy później poniosą odpowiedzialność - dodał.

Wtórowała mu była małopolska kurator Barbara Nowak w rozmowie z "Wyborczą". Również padły mocne słowa o zdradzie. Nowak "nie wyobraża sobie, aby prezes Jarosław Kaczyński nie wyciągnął konsekwencji i nie karał osób, które w środę zagłosowały przeciwko kandydaturze Kmity".

Tymczasem rozmówcy Onetu mają o Kmicie odmienne zdanie niż prezes Kaczyński. – Niejednego traktował wręcz jak psa, ręki nie podawał, a teraz prosi ich o wsparcie. Jak przejmował urząd wojewody od swojego poprzednika Piotra Ćwika, który przecież też jest z PiS, to zrobił taką czystkę, jak gdyby odbijał jakiś bastion Platformy – powiedział anonimowy rozmówca Onetu.

Inny działacz PiS zrelacjonował jedno ze spotkań Kmity z radnymi sejmiku, podczas którego ten miał zapytać jaki jest problem z jego kandydaturą. – Dostał odpowiedź, że on sam jest fundamentalnym problemem i jak zrezygnuje, to problem zniknie. Takie są u nas teraz relacje – podkreślił drugi z rozmówców. Nawet radni KO w małopolskim sejmiku mówią, że to 'kandydat przywieziony w teczce".

Będą nowe wybory?

Zgodnie z przepisami sejmik województwa musi wybrać marszałka w ciągu trzech miesięcy od dnia ogłoszenia wyników wyborów, czyli do 9 lipca. Jeśli to nie nastąpi konieczne będą nowe wybory.

- Wynik takich wyborów to loteria - powiedział Interii jeden z polityków PiS z Małopolski. Frekwencja może być bardzo niska i jest ryzyko, że Terlecki za przyzwoleniem prezesa pousuwa z list wszystkich buntowników. Ci wtedy pójdą do wyborów pod własnym szyldem, a gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta i ostatecznie sejmik małopolski weźmie koalicja rządząca.

Możliwe też, że dojdzie do takiego rozłamu, że część radnych PiS przejdzie np. do PSL i wtedy obecna opozycja przejmie władzę w Małopolsce.

- Dla mnie najważniejsze jest, żeby PiS rządził. Opozycja próbuje narzucać narrację o rozmowach z radnymi. Wczoraj wyglądało to tak, że opozycja dyktowała części PiS, jak mają głosować. Najważniejsza jest jedność. Najbliższe dni zdecydują, w którym kierunku w Sejmiku pójdziemy. Jeżeli do 7 lipca władze Małopolski nie zostaną wybrane, będą nowe wybory. Wejdzie komisarz, który nie będzie dla nas korzystny, bo powołany przez premiera Tuska. To złudna nadzieja, że pójście z opozycją na kompromisy - lub w dziwnej koalicji - da komuś ochronę - mówił w Radiu Kraków Łukasz Kmita.

ja

Na zdjęciu Jarosław Kaczyński i Łukasz Kmita, fot. PAP/Łukasz Gągulski

Czytaj także:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj46 Obserwuj notkę

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka