Ostaszewska domaga się rewolucji w szkołach. Uczniowie mają się dłużej nudzić

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 56
Maja Ostaszewska znów wychodzi z ważnym apelem. Gwiazda tym razem odwróciła swoją uwagę od granicy z Białorusią i postanowiła skrytykować polski system edukacji. Aktorka nie jest zadowolona z tego, jak wygląda obecnie szkoła.

Maja Ostaszewska zdecydowanie nie należy do osób, które gryzą się w język, gdy coś im nie pasuje. Aktorka zasłynęła ze swoich mocnych opinii na temat m.in. granicy z Białorusią czy poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości. Tym razem gwiazda "Zielonej granicy" uderzyła w polskie szkolnictwo, którego jakość, jej zdaniem, pozostawia wiele do życzenia. Ostaszewska jest matką dwójki dzieci w wieku 17 i 15 lat, więc ma za sobą doświadczenia z całego systemu edukacji. W rozmowie z "Jastrząb Post" wyjaśniła, czego brakuje jej we wciąż reformowanych szkołach, wskazując choćby na natłok prac domowych. 


Obciążenie zadaniami domowymi

– Jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. (...) Na pewno dzieci i program był przystosowany w pierwszych klasach podstawówki do tego, żeby dzieci zaczęły wcześniej. Moje dzieci na początku nie miały żadnego problemu, ale z mojej perspektywy mamy to, co się dzieje w siódmej, ósmej klasie podstawówki, to jest koszmar. Te dzieci są zadręczone, mają tak gigantyczną liczbę zadań domowych – wyliczała Ostaszewska.

Według Mai Ostaszewskiej, presja wywierana przez szkoły negatywnie wpływa na rozwijający się mózg dziecka. Aktorka twierdzi, że edukacja powinna stawiać na rozwijanie kreatywności nastolatków przez pozwalanie im na nudzenie się, ponieważ to wtedy do głowy mają im przychodzić najlepsze pomysły. 


Trzeba złapać oddech i się ponudzić

– Te, które chcą się dostać do najlepszych liceów, w ogóle nie mają czasu na chwilę oddechu, na to, żeby się ponudzić, bo wiadomo, że mózg tak funkcjonuje, że wtedy kiedy pozornie się nic nie dzieje, przychodzą nam do głowy nasze kreatywne pomysły, więc jest dużo do zrobienia – tłumaczyła gwiazda "Zielonej granicy"

Sama stwierdziła jednak, że jej dzieci znajdują się w dosyć uprzywilejowanej pozycji, ponieważ uczęszczają do placówki stawiającej na budowanie relacji i odnajdywanie siebie. Dobrze więc, że Ostaszewska martwi się o dobro innych uczniów.

– Moje dzieci są akurat w szkole, którą cenię za otwartość i takie podejście, że edukacja owszem, ale to też jest taki moment na budowanie relacji w grupie, na odnajdywanie samych siebie, więc nie narzekam – wyjawiła. 


Salonik24

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj56 Obserwuj notkę

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości