Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com

Surowe prawo o przewozie osób już w mocy. Przepis budzi wątpliwości w branży

Redakcja Redakcja Transport Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
Od 17 czerwca każdy kierowca zatrudniony do przewozu osób musi posiadać polskie prawo jazdy. Od poniedziałku wszyscy kierowcy z tzw. taksówek na aplikację muszą już posiadać polskie prawo jazdy. Nowe przepisy mają poprawić bezpieczeństwo przewozów osób, w których dochodziło m.in. do przestępstw na tle seksualnym i częstego łamania przepisów drogowych. Jak to wpłynie na cenę przewozów i bezpieczeństwo klientów? Postanowiliśmy zapytać o to warszawskiego taksówkarza. - Cieszymy się, że zaczynają się zmiany, ale środowisko obawia się, że to jest za mało - powiedział nam pan Piotr jeżdżący dla stołecznej korporacji.

Kierowcy w przewozach osób tylko z polskim prawem jazdy

Jak informował resort infrastruktury, celem wprowadzenia takiego rozwiązania jest zwiększenie bezpieczeństwa przewożonych osób oraz uniemożliwienie świadczenia usług przewozowych przez kierowców, którzy nie spełniają wymagań niezbędnych do wykonywania zarobkowych przewozów osób samochodami osobowymi i taksówkami.

Nowe przepisy ułatwią też pracę policjantów. "Dla nas zmiana jest o tyle istotna, że prawa jazdy wydane w Polsce znajdują się w naszych polskich systemach informatycznych. Policjanci będą więc mogli jednoznacznie stwierdzić czy kierujący posiada uprawnienia" - powiedział nadkom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Do tej pory policja nie mogła sprawdzić, czy posiadane przez kierowcę prawo jazdy i wydane w innym kraju na pewno jest legalne. Często też tego rodzaju dokumenty były sfałszowane, a nasi stróże prawa mieli kłopoty z ich weryfikacją.


Zmiana przepisów wynika z nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw autorstwa resortu cyfryzacji. Nowela weszła w życie 1 lipca ubiegłego roku, ale zmienione przepisy zawarte w ustawie o transporcie drogowym dotyczą obowiązku posiadania krajowego prawa jazdy, zaczynają obowiązywać po 12 miesiącach od dnia ogłoszenia.

Nowelizacja Prawa o ruchu drogowym to odpowiedź na falę przestępstw, do których dochodziło w tzw. taksówkach na aplikację, w tym gwałty na klientkach przewozu osób. Kierowcy takich przewozów często powodowali też wypadki i notorycznie łamali przepisy drogowe.

Więcej przeczytasz o tym tutaj:

Będzie bezpieczniej, ale drożej

Zmiany przepisów będą miały oczywiście znacznie większe konsekwencje. Z całą pewnością nowe przepisy wyeliminują z rynku przewozowego osoby, które posługiwały się fałszywym dokumentem prawa jazdy. Ustawodawcy liczą też, że zmniejszy się liczba osób, które dopuszczają się przestępstw seksualnych na pasażerkach.

Z drugiej strony pewnym jest, że będzie drożej. Według wyliczeń Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, liczba kierowców świadczących przewozy taksówką w całym kraju może zmaleć o 10 proc., w Warszawie - o 30 proc. Natomiast ceny kursów mogą wzrosnąć o połowę.


Zmiana przepisów dla pośredników. Grożą im surowe kary

Zmieniona regulacja zobowiązuje przedsiębiorców pośredniczących w przewozach drogowych m.in. do weryfikacji kierowców, którzy wykonują przewozy przed rozpoczęciem współpracy i zleceniem pierwszego przewozu – w trybie osobistego stawiennictwa, w tym ich tożsamości (utrwalenie wizerunku), posiadanych uprawnień (prawa jazdy) oraz niekaralności; weryfikacji dokumentów uprawniających do kierowania pojazdem, a w przypadku polskich dokumentów do sprawdzenia ich autentyczności.

Ustawa zaostrza również kary – nawet do 1 mln zł – dla przedsiębiorców pośredniczących w przewozach oraz dla osób wykonujących przewóz za naruszenie obowiązków przewidzianych ustaw. W ustawie przewidziano szereg naruszeń, które będą karane, np. prowadzenie pośrednictwa przy przewozie osób bez wymaganej licencji - 500000 zł, a za nieokazanie i nieudostępnienie do kontroli urządzenia, na którym zainstalowana jest aplikacja mobilna - 12000 zł.


Taksówkarze podzieleni w sprawie zmian

Legalnie działający taksówkarze cieszą się, że zmiany idą w kierunku większej ochrony klientów. Samo środowisko jest jednak podzielone w sprawie zmian. Kierowcy polskich firm obawiają się, że one są niewystarczające.

- Widzimy, że ktoś w końcu zainteresował się tą kwestią. Dzięki tym zmianom uda się wyeliminować przestępców, którzy posługiwali się fałszywymi dokumentami. Jest jednak problem. Do poruszania się na polskich drogach uprawnieni będą kierowcy spoza UE, których kraje podpisały tzw. drogową konwencję genewską. A tę międzynarodową umowę podpisały m.in. Zimbabwe czy Tajlandia. Kierowcy z takich państw, po uzyskaniu odpowiedniego oświadczenia będą mogli legalnie pracować w Polsce, a ich umiejętności prowadzenia pojazdu stoją przecież pod dużym znakiem zapytania. Nie rozwiązano też kwestii weryfikowania zaświadczeń o niekaralności pochodzących z pozaeuropejskich krajów - powiedział Salonowi 24 pan Piotr, taksówkarz dużej korporacji z Warszawy.

- Obawiamy się też jeszcze jednego zjawiska. Z powodu znikomej liczby kontroli na polskich drogach może wrócić sytuacja sprzed kilku lat, czyli "nieoklejone" przewozy osób, które będą działały w szarej strefie. Takim kierowcom bardzo trudno będzie udowodnić, że świadczą nielegalną usługę, a nikt nie będzie sprawdzał ich prawa jazdy i innych wymaganych dokumentów - dodał pan Piotr.


Taksówkarz z Warszawy zwraca uwagę na największą patologię

Nasz rozmówca zwrócił uwagę na problem, który często jest pomijany w dyskusjach o korporacjach takich jak Bolt czy Uber. Chodzi o tzw. pośredników, którzy podnajmują samochody kierowcom. To oni najmują do pracy obcokrajowców i często nie biorą odpowiedzialności za ich poczynania. Leasingują kilkanaście używanych samochodów, które udostępniają kierowcom zza granicy. Pośrednicy są wygodni dla korporacji, które tłumaczą, że one z kierowcami nie mają nic wspólnego, a jedynie świadczą usługę kontaktu miedzy kierowcą, a pasażerem.

- Koniecznie trzeba zmienić prawo w tym zakresie. Zagraniczne korporacje powinny ponosić odpowiedzialność za to, co wyrabiają ich kierowcy. Dopóki tak się nie stanie pozostaną one bezkarne, a grzywny będą nakładane na firmy-krzaki, które ich i tak nie płacą. Ale to jest polityka. Jest duży lobbing na polskie rządy ze strony amerykańskich koncertów. Obawiam się, że nikt z tym nic nie zrobi - westchnął warszawski taksówkarz.

MB

Fot. Taksówka w Warszawie. Źródło: Pixabay.com



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj26 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Gospodarka