- Nie ulega wątpliwości, że Rosja jest potwornym zagrożeniem. Wiemy doskonale, jak wybuchła II wojna czeczeńska. Zaczęło się od wysadzenia mieszkalnych przez służby rosyjskie. W 2015 roku służby rosyjskie wysadzały magazyny amunicji w Czechach, zginęli obywatele czescy. Dokonywano zabójstw wybranych osób, jak Aleksandra Litwinienki. Nie ma żadnych powodów przypuszczać, że Polska nie będzie celem ataków. Przeciwnie, można założyć, że na pewno będzie. To zagrożenie jest realne i jest śmiertelne. Ludzie niestety mogą ginąć – mówi Salonowi 24 prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, Uniwersytet Łódzki, od sierpnia do listopada 2023 roku członek komisji ds. rosyjskich wpływów.
Ponad tydzień temu, w cieniu kończącej się kampanii wyborczej ogłoszony został skład Komisji do Spraw Wpływów Rosyjskich i Białoruskich. Czy komisja ta będzie skuteczna i jak ocenia Pan jej skład?
Przemysław Żurawski vel Grajewski: Po pierwsze, z moich doświadczeń w pracy w Komisji, w której ja uczestniczyłem, jasno wynika, że w ciągu dwóch miesięcy zbadanie i złożenie rzetelnego raportu na temat będący przedmiotem doczekań Komisji, a zatem od roku 2004, jest niemożliwe. Członkowie Komisji, zanim podejmą pracę merytoryczną, muszą bowiem uzyskać od służb specjalnych poświadczenie, zezwalające na dostęp do informacji niejawnych. To trzeba sprawdzić wszystko, tych ludzi. Następnie muszą przejść szkolenie w zakresie ochrony tajemnic niejawnych. To może zająć do trzech tygodni, powiedzmy, jak będą bardzo szybko pracować. Więc w istocie mają nie dwa miesiące, nie sześćdziesiąt dni, tylko około czterdziestu, trzydziestu paru.
Co do personaliów, mamy do czynienia z mianowaniem jako wiceprzewodniczącego tej komisji oficera, który według najlepszej wiedzy komisji, w której pracach ja uczestniczyłem, otrzymał rekomendacje negatywne ws. zajmowania stanowisk związanych z bezpieczeństwem państwa, właśnie w związku z faktem jego kontaktów ze służbami rosyjskimi. To jest coś, czym nikt nawet nie próbował podjąć polemiki merytorycznej, stwierdzić, że to nieprawda, że on się nie kontaktował albo że te dokumenty, które o tym świadczą, były sfałszowana.
Co do pozostałych członków - jest ich wielu. Niektóre z tych osób, jak np. pan prof. Grzegorz Motyka, są znanymi i uznanymi badaczami, dobrymi historykami o na pewno dużym doświadczeniu archiwalnym w sensie badania archiwów. Z tym, że pan prof. Motyka zajmował się kwestiami relacji polsko-ukraińskich w latach czterdziestych. Nic mi nie wiadomo, żeby zajmował się współczesnością służb rosyjskich, czy jakichkolwiek innych. Inny członek komisji, pan Adam Leszczyński, jest znanym naukowcem, choć nigdy go nie spotkałem osobiście, ale miałem okazję recenzować jego pracę „Skok w nowoczesność”, która jest bardzo nierzetelna. Jest wręcz takim klasycznym przykładem źle napisanej pracy pretendującej do miana naukowej. I tak jak w przypadku pana profesora Motyki mam jak najbardziej zaufanie do jego zdolności badawczych, tak zupełnie nie mam ich w przypadku pana Leszczyńskiego. Pozostałych osób nie znam również w sensie naukowym, więc nie jestem w stanie się o nich wypowiedzieć.
Państwa komisja była krytykowana, jako próba uderzenia w ówczesną opozycję, tego typu zarzuty teraz spadają na Waszych następców. I nic dziwnego – zawsze tego typu komisje będą kwestionowane. Czy nie powinna powstać nie tyle komisja, ile instytucja, która nie wchodząc w bieżącą walkę polityczną, badałaby wszystkie wpływy i działania Rosji w Polsce od 1989 roku do dziś?
Państwo wybaczą, ale odpowiem w nieco zawiły sposób. Otóż imperium brytyjskie, kiedy w Londynie podjęto decyzję o jego likwidacji, we wszystkich koloniach, które opuszczało, zostawiało perfekcyjny system westminsterski. Czyli odwzorowanie brytyjskiego systemu prawno-państwowego. System ten został później wypełniony lokalnymi elitami ze znanym skutkiem w Afryce. Dlaczego o tym mówię? No bo oczywiście ta konstatacja, że przydałaby się apolityczna instytucja do zbadania rosyjskich wpływów, jest słuszna. Przypomnę jednak, że taka komisja powinna składać się z bezstronnych badaczy, którzy rzetelnie na podstawie swojej fachowej wiedzy badaliby te kwestie. I problem polega na tym, kto taką komisję powoła i będzie decydował, który z badaczy jest bezstronny, a który nie. W demokracji jest tak, że wyborcy powierzają danym ugrupowaniom mandat demokratyczny do rządzenia i od tego momentu na własną odpowiedzialność, z całym ciężarem błędów, zarówno wynikających z niekompetencji, jak i ze złej woli politycznej, formacja rządząca powołuje rozmaite instytucje państwowe. W tym także tego typu komisje sejmowe czy pozasejmowe. A potem wyborcy taką formację rozliczają.
Ten mechanizm jest obciążony bieżącą walką polityczną. Tylko że jak mawiał Winston Churchill, demokracja jest strasznym ustrojem, tylko nie wymyślono lepszego. I też go nie wymyślę. Oczywiście, że teoretyczne założenie, gdybyśmy mieli elity nie takie, jak w koloniach pozostawionych przez Brytyjczyków, tylko takie, jak w Londynie, w momencie, gdy imperium było rozwiązywane, to byśmy mieli jakość rządzenia z Londynu, a nie z kolonii. Niestety u nas jest odwrotnie.
Doszło w ostatnich tygodniach do serii groźnych zdarzeń, pożarów. Także do tragedii na granicy. Przerzut migrantów organizowany jest przez Rosję, a coraz więcej przesłanek mówi, że i pożary były inspirowane przez Kreml. Jaka jest skala tego zagrożenia i co nam grozi w przyszłości?
To jest trochę wróżenie z fusów. Nie ulega jednak wątpliwości, że Rosja jest potwornym zagrożeniem. Wiemy doskonale jak wybuchła II wojna czeczeńska. Zaczęło się od wysadzenia budynków mieszkalnych przez służby rosyjskie, które zabiły kilkuset przypadkowych obywateli Rosji. Zrobiły to, bo taką potrzebę polityczną miały władzę na Kremlu. W związku z tym, zważywszy na fakt, a nie jest to żadne przypuszczenie, tylko twarda wiedza, że w 2015 roku służby rosyjskie wysadzały magazyny amunicji w Czechach, zginęli obywatele czescy, że dokonywano zabójstw wybranych osób, jak Aleksandra Litwinienki, czy próby zabójstwa Siergieja Skripala, nie ma żadnych powodów przypuszczać, że Polska nie będzie dla tego typu ataków celem. Przeciwnie, można założyć, że na pewno będzie.
W związku z tym polski aparat państwowy musi wytwarzać mechanizmy obronne i z całą stanowczością to zagrożenie zwalczać, nie mając nadziei na stuprocentową skuteczność. Bo stuprocentowa skuteczność, jest domeną boską, a nie ludzką. Na pewno to zagrożenie jest realne i jest śmiertelne. Ludzie niestety mogą ginąć.
Fot. Kreml/Wikipedia
Inne tematy w dziale Społeczeństwo