Salon24.pl kilka dni temu pisał, że Komisja Europejska chce „wyrzucić” z Europy tanie chińskie elektryki. Okazuje się, że według Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM tymczasowa decyzja Komisji Europejskiej o podwyższeniu ceł na chińskie pojazdy elektryczne może grozić wojną handlową UE z Chinami, co uderzy w produkcję części w Polsce wartą blisko 123 mld zł rocznie.
Wojna celna między UE a Chinami już się zaczęła
Komisja Europejska 12 czerwca ogłosiła tymczasową decyzję o podwyższeniu ceł na pojazdy elektryczne (BEV) produkowane w Chinach i eksportowane do Unii Europejskiej. Dodatkowe cła w wysokości od 17,4 do 38,1 proc. mają zaradzić nierównej konkurencji spowodowanej subsydiowaniem elektryków przez rząd chiński i zostaną dodane do istniejącej stawki wynoszącej 10 proc. Jeśli Chinom i UE nie uda się dojść do porozumienia, cła zaczną obowiązywać 4 lipca. W opinii Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM w powietrzu wisi chińsko-europejska wojna handlowa, która może uderzyć w przemysł motoryzacyjny w Polsce.
Polska straci na wojnie celnej UE z Chinami
Według danych GUS produkcja części i komponentów motoryzacyjnych w Polsce w 2023 r. warta była blisko 123 mld złotych. Z informacji opublikowanych przez World's Top Exports (WTEx) wynika natomiast, że Polska jest 7. eksporterem części na świecie, a wartość wysyłanych na zagraniczne rynki produktów szacowana jest na ponad 15 mld dolarów. Stanowi to 3,6 proc. całego światowego eksportu części.
Zdaniem prezesa SDCM i członka zarządu Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych CLEPA Tomasza Bębna, decyzja KE o nałożeniu wyższych ceł na importowane z Chin elektryczne samochody grozi retorsjami ze strony Pekinu, co w konsekwencji może doprowadzić do wojny handlowej, która przyniesie negatywne konsekwencje europejskim producentom części, w tym również przedsiębiorstwom działającym w Polsce. Jak wskazał, nałożenie karnych ceł na chińskie elektryki w tak newralgicznym momencie, w jakim znalazła się europejska motoryzacja, może przynieść negatywne skutki.
– Ostatnie czego potrzebujemy to wojna handlowa, która dotknie także firmy działające w Polsce. Tego typu działania to miecz obosieczny i możemy szybko pożałować tej decyzji. Jesteśmy mocno zglobalizowaną branżą, dlatego niestety odczujemy skutki ewentualnych kroków odwetowych ze strony Chin. Jeśli przykładowo dojdzie do załamania łańcuchów dostaw, co wpłynie na produkcję europejskich producentów pojazdów, to dostarczający do nich części producenci z Polski stracą popyt na swoje produkty – powiedział PAP prezes SDCM.
Europejska motoryzacja przechodzi największą w historii transformację
Jak wskazał Tomasz Bęben, europejska motoryzacja przechodzi największą w historii transformację. Musi bowiem przestawić się na zeroemisyjne napędy, które w ocenie UE mają tylko pojazdy bateryjne (BEV) i wodorowe (FCEV). Ich społeczna akceptacja, możliwości ładowania, a przede wszystkim cena znajdująca odbicie w ograniczonym popycie, nadal są jednak dalekie od pożądanych, co wpływa na kondycję europejskich producentów. Według Bębna Chiny produkują znacznie tańsze i bardzo dobre jakościowo pojazdy, więc ich sprzedaż szybko rośnie.
W ocenie Komisji Europejskiej chińskie pojazdy elektryczne są nieuczciwie subsydiowane przez rząd w Pekinie, dlatego podjęto decyzję o nałożeniu dodatkowych ceł, jeśli nie uda się polubownie dojść z Chinami do porozumienia. Wcześniej na wprowadzenie karnych ceł na chińskie pojazdy, i to w wysokości 100 proc., zdecydowały się Stany Zjednoczone.
Zdaniem Tomasza Bębna, nałożenie ceł na pojazdy z Chin nie wystarczy, by ochronić konkurencyjność europejskiego przemysłu i zapewnić sprawiedliwą transformację w motoryzacji. – Bez uproszczenia procedur, zmian zasad pomocy publicznej i zachęt dla inwestorów prywatnych założone przez UE cele klimatyczne nie zostaną osiągnięte lub odbędzie się to kosztem europejskiej gospodarki i motoryzacji, a więc i przedsiębiorców działających w Polsce. Cła nie będą niestety stanowiły remedium na wszelkie bolączki branży. Możemy wręcz bardzo szybko pogorszyć swoją sytuację – Chiny już zapowiadają, choć w sposób zawoalowany, środki odwetowe – zaznaczył.
"Konieczne są wysiłki, aby UE ponownie stała się atrakcyjna dla inwestycji"
Podobną opinię wyraził Benjamin Krieger, szef CLEPA. – Komisja Europejska słusznie martwi się konkurencyjnością UE jako centrum produkcyjnego oraz wyzwaniami stawianymi przez chińskich producentów. Jednak cła mogą jedynie zapewnić tymczasowe wytchnienie i wiązać się z ryzykiem odwetu. Handel światowy wymaga równych warunków działania i może obligować do wprowadzenia środków naprawczych. Jednakże protekcjonizm nie może być sposobem na przywrócenie europejskiej konkurencyjności. Konieczne są skonsolidowane wysiłki, aby UE ponownie stała się atrakcyjna dla inwestycji – zaznaczył.
Jak zaznaczył Tomasz Bęben, chiński rynek motoryzacyjny stanowi jedną trzecią światowego przemysłu motoryzacyjnego, a wielu europejskich producentów części dostarcza komponenty i systemy zarówno międzynarodowym, jak i chińskim producentom samochodów. – Nawet pojazdy BEV produkowane w Chinach często zawierają wiele komponentów i rozwiązań dostarczanych przez europejskie przedsiębiorstwa. Producenci części i pojazdów z Europy przyspieszają cykle rozwoju produktów i inwestują około 70 miliardów euro rocznie w badania i rozwój, aby wzmocnić swoją przewagę konkurencyjną – dodał.
Według CLEPA, głównym wyzwaniem Europy nie jest brak potencjału innowacyjnego, lecz wysokie koszty energii, niespójność przepisów oraz ograniczony dostęp do kapitału i finansowania publicznego, które w coraz większym stopniu prowadzą do powstawania innowacji za granicą.
KW
Źródło zdjęcia: Ekspert: unijne cła na chińskie elektryki mogą przynieść straty przemysłowi w Polsce. Fot. PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI
Inne tematy w dziale Polityka