Marszałek Szymon Hołownia, Fot. PAP/Paweł Supernak
Marszałek Szymon Hołownia, Fot. PAP/Paweł Supernak

Agonia Trzeciej Drogi, czyli powtarzająca się katastrofa [OPINIA]

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 73
Trzecia Droga stanęła nad przepaścią nie dlatego, że nie ma wyborców umiarkowanie konserwatywnych, którzy chcieliby innej oferty niż Konfederacja i PiS. Problemem sojuszu Polski 2050 oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego jest całkowite podporządkowanie się koalicjantom, brak tożsamości. Brak kandydata na prezydenta Warszawy był początkiem agonii, niewystawienie kandydata na prezydenta agonię tę dokończy. Elektorat do zagospodarowania jednak zostanie. Pytanie, czy w domach, czy ktoś po wyborców tych sięgnie - pisze dla Salon24.pl Przemysław Harczuk.

Sojusz Polski 2050 oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, nazwany Trzecią Drogą osiągnął świetny wynik w październikowych wyborach parlamentarnych i dobry w samorządowych. Elekcja do Parlamentu Europejskiego skończyła się jednak katastrofą. Porażka Hołowni i Kosiniaka-Kamysza może, w zależności od poglądów cieszyć, lub smucić, ale wpisuje się w szereg podobnych historii na naszej scenie politycznej.

Stała prawidłowość

Wygląda to zawsze tak samo. Wyborcy są zmęczeni duopolem PiS i PO. I pojawia się ktoś, kto ma ten duopol przełamywać. O, „już za chwileczkę, już za momencik, na polityczną scenę ktoś nowy się wkręci” – można sparafrazować piosenkę tytułową telewizyjnego programu dla dzieci sprzed lat. Faktycznie często wydaje się, że ktoś zupełnie nowy, spoza układu, może nie zajmie pierwszego miejsca, ale przynajmniej rozbetonuje scenę polityczną. Stanie się ona nie dwu, ale wielobiegunowa. Finał wygląda jednak tak, że dana formacja (często budowana na bazie popularności konkretnego lidera) najpierw osiąga sukces, potem kończy żałośnie. Kukiz’15 powstał na bazie fenomenalnego wyniku Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich 2015 r. (ponad 20 proc.). W parlamentarnych było ciut gorzej, ale nowa formacja stała się trzecią siłą. Cztery lata później szła już z listy PSL, osiem lat później z PiS, dziś jest w zasadzie na marginesie polityki.


Klęska .Nowoczesnej, sukces Konfederacji

Również w 2015 roku do Sejmu dostała się .Nowoczesna Ryszarda Petru. Miała być liberalną alternatywą dla Platformy Obywatelskiej. Formacją, która wraca do źródeł, z jakich PO się wywodzi. I przez moment walczyła z Platformą o bycie numerem jeden w obozie antypisu. Słynna wyprawa Petru na Maderę była symbolicznym początkiem końca. Nie pomogła zmiana i odejście lidera (Petru dziś jest związany z Trzecią Drogą). .Nowoczesna stała się częścią Koalicji Obywatelskiej. Elementami większych całości stawały się też inicjatywy lewicowe. Wiosna Roberta Biedronia przestała istnieć, Razem jest zmarginalizowana. W zasadzie jedynym wyjątkiem, formacją, która na razie przynajmniej utrzymuje się na powierzchni, jest prawicowa Konfederacja. Faktycznie ugrupowanie to, skazywane przez wielu na klęskę, do Sejmu weszło dwukrotnie, a w wyborach do Parlamentu Europejskiego osiągnęło ogromny sukces, stając się trzecią siłą. Formacja ta – niezależnie od tego, co o niej myślimy – potwierdza, że sukces poza duopolem jest możliwy.

Problemem brak wyrazistości

Odpowiedź na pytanie, czemu udało się akurat Konfederatom, jest prosta. Po pierwsze weszli w niszę, która od lat istnieje. Wpisali się w ogólnoeuropejski, eurosceptyczny trend. Umieli też jednak trend ten wykorzystać. W przypadku klęski Trzeciej Drogi (i innych centroprawicowych ugrupowań) sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Najprostszym wytłumaczeniem, podzielanym przez niektórych politologów jest rzekomy brak wyborców, dla których takie ugrupowanie byłoby atrakcyjne. Zwolennicy tej teorii uznają, że albo ktoś jest z PiS-em, albo antypisem. Październikowy, doskonały wynik Trzeciej Drogi wziął się wyłącznie stąd, że wyborcy chcący zakończenia rządów Zjednoczonej Prawicy zagłosowali na Trzecią Drogę, bojąc się, że ugrupowanie to nie przekroczy ośmioprocentowego progu. A to oznaczałoby kolejne cztery lata rządów Mateusza Morawieckiego. Tak, tacy wyborcy byli. Jednak i po październiku przez kilka miesięcy sojusz Polski 2050 i PSL zajmował w sondażach miejsce na podium. I osiągnął przyzwoity wynik w wyborach samorządowych. Zjazd nastąpił dopiero teraz.


Są wyborcy, nie ma dla nich oferty

Dlatego zupełnie nie zgadzam się z tezą, że w Polsce nie ma wyborców konserwatywnych, którym nie jest do końca po drodze z PiS-em, PO, Konfederacją. Trzecia Droga swą szansę zmarnowała nie dlatego, że „Hołownia jest zbyt konserwatywny i zawiódł polskie kobiety”, ale dlatego, że jest zupełnie nieokreślony. Wyborcy chcący aborcji, lewicowych i liberalnych postulatów światopoglądowych, mają na kogo głosować. Tu ciężko wyprzedzić Lewicę, czy KO. Więc jedyną szansą dla Trzeciej Drogi na zachowanie podmiotowości byłoby pójście w kierunku elektoratu konserwatywnego, podjęcie próby zbudowania alternatywy dla PiS i Konfederacji. To wymagałoby misternej gry, której widocznie Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia przeprowadzić nie byli w stanie. Mogli jednak postarać się przynajmniej o to, by być prawicowym skrzydłem rządu. Mocniej walczyć o sprawy przedsiębiorców (jednej z najbardziej niedocenionych grup społecznych), klasy średniej. Prezentować konserwatyzm, ale bez akcentów prorosyjskich, skrajnych. Odcinać się od polityki PiS, ale nie od głoszonych przez tę partię wartości.


Droga donikąd Trzeciej Drogi

Liderzy Trzeciej Drogi wybrali drogę donikąd. Zamiast alternatywą, są przybudówką koalicji rządzącej. I dziś wyborca, mający zagłosować na Trzecią Drogę (szczególnie na Polskę 2050, w mniejszym stopniu PSL), nie bardzo wie, na kogo oddaje swój głos. A skoro tak, to po kiego grzyba popierać ma jakąś efemerydę, jak może poprzeć KO, PiS, Konfederację, albo po prostu zostać w domu. Niewystawienie przez Trzecią Drogę kandydata w wyborach na prezydenta stolicy, było więcej niż błędem, było początkiem końca tej formacji. Sugerowane przez koalicjantów niewystawienie kandydata na prezydenta RP agonię zakończy. Nie znaczy to, że znikną wyborcy konserwatywni, ale wolnorynkowi i prozachodni, którzy nie chcą ani PO, ani PiS, ani Konfederacji. Pytanie, czy ktoś kiedyś ich zagospodaruje, czy zawsze będą się pojawiać i znikać kolejne efemerydy. A niemający swojej reprezentacji wyborcy będą musieli albo z zatkanym nosem popierać kogoś, kogo nie akceptują, albo wybory bojkotować.

Przemysław Harczuk

Źródło zdjęcia: Marszałek Szymon Hołownia. Fot. PAP/Paweł Supernak

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj73 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (73)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo