PAP/EPA/CAROLINE BLUMBERG
PAP/EPA/CAROLINE BLUMBERG

Tenis totalny. Iga Świątek wygrała w Paryżu trzeci raz z rzędu

Redakcja Redakcja Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 50
Iga Świątek wygrała w finale z włoską tenisistką Jasmine Paolini 6:2, 6:1 i po raz czwarty w karierze, a trzeci z rzędu triumfowała w wielkoszlemowym turnieju French Open. W Paryżu wcześniej była najlepsza w 2020 roku i edycjach 2022-23.

Iga Świątek wygrała French Open

W sobotnim finale Iga Świątek pokonała włoską tenisistkę Jasmine Paolini 6:2, 6:1. Dominacja liderki światowego rankingu WTA była niepodważalna. Paolini zanotowała obiecujący początek, gdy na starcie pierwszego seta przełamała Świątek, jednak szybko została sprowadzona na ziemię. Po odrobieniu przełamania i wyrównaniu na 2:2 emocje w meczu się skończyły. Świątek wygrała potem 10 gemów z rzędu. W drugim secie straciła tylko jeden gem.

Mecz z mającą polskie korzenie 28-letnią Paolini, dla której finał turnieju wielkoszlemowego to największy sukces w karierze, trwał 68 minut.

Wygrywając French Open Świątek umocniła się na prowadzeniu w światowym rankingu.

French Open. Tak wyglądała droga Igi Świątek do triumfu na Roland Garros

Iga Świątek w drodze do triumfu w wielkoszlemowym French Open rozegrała siedem meczów, 15 setów, 123 gemy i jednego tie-breaka. Na korcie spędziła 10 godzin bez minuty.

Decydujący mecz trwał 68 minut. Trzy spotkania 23-letniej Polki w tegorocznej edycji zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa były krótsze.

Świątek wysoko poprzeczkę zawiesiła praktycznie tylko była liderka rankingu WTA Naomi Osaka, która najpierw zmusiła ją do rozgrywania jedynego tie-breaka, później wygrała seta 6:1, a w trzeciej odsłonie prowadziła już 5:2 i miała meczbola przy swoim serwisie. Polka ostatecznie wykaraskała się z opresji, ale na korcie spędziła niemal trzy godziny.

Pozostałe rywalki odprawiała dość gładko, a mecz z Rosjanką Anastazją Potapową, w którym nie straciła ani jednego gema, trwał rekordowo krótko - ledwie 40 minut. W dwóch spotkaniach minimalnie przekroczyła godzinę, m.in. w ćwierćfinale z Marketą Vondrousovą.

Czeszka - turniejowa "piątka" - to jedna z dwóch wysoko rozstawionych zawodniczek, jakie musiała w drodze do kolejnego triumfu w Paryżu pokonać podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego. Drugą była w półfinale grająca z "trójką" Amerykanka Cori Gauff. Paolini, która do tej pory była 15. na liście WTA, w stolicy Francji grała z "12".


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj50 Obserwuj notkę

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport