Znicze i kwiaty przed Wojskowym Instytutem Medycznym w Warszawie, 7 bm. Mieszkańcy stolicy uczcili pamięć żołnierza, który zmarł po ugodzeniu nożem przez jednego mężczyzn próbujących sforsować zaporę na granicy polsko-białoruskiej. (jm) PAP/Marcin Obara
Znicze i kwiaty przed Wojskowym Instytutem Medycznym w Warszawie, 7 bm. Mieszkańcy stolicy uczcili pamięć żołnierza, który zmarł po ugodzeniu nożem przez jednego mężczyzn próbujących sforsować zaporę na granicy polsko-białoruskiej. (jm) PAP/Marcin Obara

Tragedia na granicy przykryła wszystko. To zła wiadomość dla rządzących

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 178
To, co stało się na granicy przykrywa wszystkie tematy, łącznie ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości. Całkowicie zdominowała końcówkę kampanii, co jest korzystne z punktu widzenia PiS i w mniejszym stopniu Konfederacji – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog z Instytutu Piłsudskiego.

Jak podsumowałby Pan kończącą się właśnie kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego?

Dr Andrzej Anusz:
Jako rozczarowującą, bo niczego nowego do publicznej debaty za bardzo nie wniosła. Przypomniała raczej ten rytualny, trwający od lat spór między PiS-em i antypisem. Do tego wątki z czasów, w których PiS rządził, a dzisiejszy obóz rządzący był w opozycji, w dużym stopniu kontynuowano. Natomiast ważnym elementem tej kampanii były niewątpliwie wydarzenia na granicy. Zatrzymanie żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze. A informacja o tym zbiegła się w czasie z tragiczną wiadomością o śmierci ugodzonego nożem żołnierza.

To było wydarzenie ostatnich dni, wcześniej w kampanii był mocno obecny temat Funduszu Sprawiedliwości, który może bardzo zaszkodzić formacji rządzącej?

Bez wątpienia, jeśli chodzi o kwestie rozliczeń poprzedniej ekipy, to najmocniejsza afera. W wymiarze politycznym ujawnione nagrania, dotyczące Funduszu Sprawiedliwości poruszyły opinię publiczną w sposób nieporównywalnie większy od wszystkich komisji śledczych. A przecież to one miały być głównym orężem w rozliczaniu PiS. Nie były. Sprawa Funduszu Sprawiedliwości zdecydowanie tu wysuwa się na pierwszy plan i ma większą siłę rażenia niż wszelkie inne śledztwa, komisje, czy ujawnione sprawy związane z wyprowadzaniem pieniędzy. Nieprawidłowości w FS najbardziej poruszyły społeczeństwo.

Poruszyła ich także sprawa granicy. Jeśli chodzi o zatrzymanie żołnierzy, wszystkie strony sporu przyznają, że było to przegięcie, a śmierć wojskowego tragedią. Jednak już w kwestii odpowiedzialności, wszyscy gracze przerzucają się nią. Opozycja atakuje ostro rząd, że nie potrafił spełniać nadzoru nad armią, że nie powiadomił prezydenta jako zwierzchnika sił zbrojnych. Strona rządowa odbija piłeczkę, że za zatrzymaniem i potem aresztowaniem żołnierzy stał prokurator mianowany przez Zbigniewa Ziobrę. Osobną kwestią jest to, kto ma w tym sporze słuszność, osobną – w kogo ta tragiczna historia bardziej uderzy?

Moim zdaniem największą cenę polityczną zapłacą ugrupowania dzisiaj rządzące. Pewną korzyść polityczną odniesie PiS i Konfederacja. Z kilku powodów. Po pierwsze, kwestia szeroko pojętego bezpieczeństwa w ostatnim czasie stała się najważniejszym punktem kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej, Donald Tusk temat bezpieczeństwa postawił wyraźnie na pierwszym planie. Był przygotowany projekt przeznaczenia 10 miliardów na wzmocnienie zapory na granicy z Białorusią, mówiono wręcz o linii Tuska, choć gdy zapora powstawała, był wobec niej bardzo sceptyczny. Dziś może zapłacić podwójną cenę. Po pierwsze celebryci, którzy sprzeciwiali się twardej polityce PiS wobec imigrantów, poglądów nie zmienili. Gdy Tusk dokonał zwrotu, byli zawiedzeni, a za tym pójść mogła utrata ważnego, lewicującego i lewicowego zaplecza. Premier zapłacił za ten zwrot, ale dzięki twardszej postawie mógł oczekiwać zysków w szerszym elektoracie. A tu nagle, jednego dnia, na dwa dni przed ciszą wyborczą następuje zbieżność dwóch informacji – pierwszej, o skuciu trzech żołnierzy, którzy mieli przekroczyć uprawnienia, stosując strzały ostrzegawcze. Co ciekawe, informacja na ten temat pojawiła się w portalu Onet, którego nie można posądzić o popieranie PiS. I dowiadujemy się, że przez dwa miesiące ta informacja była przez rządzących ukrywana, nagle kilka godzin po jej ujawnieniu dowiadujemy się, że żołnierz z tej samej jednostki wojskowej, w tej samej miejscowości, w której służyli zatrzymani żołnierze, umiera, bo był śmiertelnie raniony nożem. I jest pytanie, czy jeśli był tam dwa miesiące wcześniej, wiedział, że jego koledzy mają problemy w związku z użyciem broni, w chwili, gdy znalazł się w tragicznej sytuacji, nie miał z tyłu głowy tego, co stało się z jego kolegami. I może za późno wyciągnął broń, żeby obronić się przed człowiekiem, który go zabił.

No tak, ale tu rządzący mówią jasno, że to jest wina prokuratora, który wywodził się z przeciwnego obozu, niż obecny rząd. Ocena merytoryczna należy do ekspertów, a zwykli ludzie raczej wydadzą ją na podstawie własnych przekonań. Dlaczego rząd na tym ma tracić, a nie na przykład PiS, skoro prokurator miał być nominatem poprzedniej władzy?

No dobrze, ale to, co się stało, uderza w dotychczasową narrację o bezpieczeństwie, to po pierwsze. Po drugie, zawsze w takich sprawach bardziej tracą rządzący. A po trzecie temat zatrzymanych żołnierzy a później śmierć ich kolegi przykrył wszystkie inne sprawy. A więc także wspomniany temat Funduszu Sprawiedliwości, nieprawidłowości, wyprowadzanych za rządu PiS pieniądzach. Kwestia granicy całkowicie zdominowała końcówkę kampanii, co jest korzystne z punktu widzenia PiS i w mniejszym stopniu Konfederacji.

na zdjęciu: Znicze i kwiaty przed Wojskowym Instytutem Medycznym w Warszawie, 7 bm. Mieszkańcy stolicy uczcili pamięć żołnierza, który zmarł po ugodzeniu nożem przez jednego mężczyzn próbujących sforsować zaporę na granicy polsko-białoruskiej. (jm) PAP/Marcin Obara

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj178 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (178)

Inne tematy w dziale Polityka