Odpowiedź na pytanie, czy powinno być względem tych żołnierzy prowadzone postępowanie, należy do prokuratury i Żandarmerii Wojskowej. Natomiast sposób przeprowadzenia tej czynności jest skandaliczny. Jeszcze większym skandalem jest próba ukrycia tego, co się stało przez rząd. Uważam, że to jest podwójna kompromitacja państwa polskiego – mówi Salonowi 24 Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister Obrony Narodowej.
Polscy żołnierze trafili za kratki po oddaniu strzałów ostrzegawczych. Kto zawinił w tej sprawie?
Bartosz Kownacki: Jest to oczywista kompromitacja, nie ulega wątpliwości, że żołnierze nie powinni być zatrzymywani w taki sposób. Odpowiedź na pytanie, czy powinno być względem nich prowadzone postępowanie, należy do prokuratury i Żandarmerii Wojskowej. Natomiast sposób przeprowadzenia tej czynności jest skandaliczny. Jeszcze większym skandalem jest próba ukrycia tego, co się stało przez rząd, już nie będę wskazywał określonych ministrów. Dużo mówi się o budowie wspólnoty przynajmniej w kwestiach bezpieczeństwa narodowego, ale w praktyce mamy tego zaprzeczenie. Próby ukrycia tego zdarzenia nie tylko przed opinią publiczną, ale przed prezydentem, przed opozycją. Taka sytuacja miała miejsce, więc uważam, że to jest podwójna kompromitacja państwa polskiego.
Przedstawiciele strony rządowej odbijają jednak piłeczkę, że za sprawą stoją prokuratorzy związani z poprzednią ekipą rządzącą, czyli PiS?
Od 13 grudnia 2023 roku premier Donald Tusk ma pełnię władzy w Polsce. Przejął prokuraturę, w naszej ocenie nielegalnie, ale ją przejął. Więc dziś tłumaczenie, że za sprawę odpowiedzialni są jacyś prokuratorzy, jest całkowicie bez sensu. Tak przedstawiciele obecnej władzy mogli tłumaczyć się w pierwszym miesiącu swoich rządów, ale nie teraz. Polityczną odpowiedzialność za tę sytuacją ponoszą w mojej ocenie pan prokurator generalny Adam Bodnar i pan premier Donald Tusk. Jeżeli nie dają rady, to mogą złożyć rezygnację, na ich miejsce przyjdą inni, którzy po 6-7 miesiącach sprawowania władzy nie będą zrzucali odpowiedzialności na poprzedników. Trzeba przestać zajmować się PR-em, a prowadzić sprawy państwa. Tu nie chodzi tylko o zatrzymanie żołnierzy, ale też o ukrycie tego przed opinią publiczną. Bo jeśli chodzi o samo zdarzenie, to gdyby natychmiast został o nim powiadomiony prezydent, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, miałoby inny charakter, inny wydźwięk. Stało się jednak inaczej.
W roku 1924 w celu ochrony wschodniej granicy przed penetracją agentów, terrorystów i zwartych uzbrojonych oddziałów dywersyjnych przerzucanych z ZSRR utworzono Korpus Ochrony Pogranicza. Czy dziś nie należałoby pomyśleć o utworzeniu podobnej formacji, autonomicznej wobec Straży Granicznej i armii?
Nie jestem przeciwny temu, żeby szukać różnego rodzaju rozwiązań, ani tworzeniu nowych formacji wojskowych, które skutecznie mogłyby zwiększyć poziom bezpieczeństwa na granicy Polski. Mamy Straż Graniczną, także Wojska Obrony Terytorialnej, choć one akurat nie spełniają dokładnie tych samych zadań co SG. Nie mam nic przeciwko temu, żeby rozważać utworzenia nowych formacji, które by potrafiły w tej sytuacji skutecznie zabezpieczać polską granicę. Nie musi to być akurat dokładnie KOP. Tu trzeba by było oczywiście rozstrzygnąć, czy to byłaby zupełnie autonomiczna formacja, czy podlegałaby MON, czy MSWiA. Natomiast jest jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Żołnierze zawsze powinien podlegać ochronie swoich przełożonych. A z tym jest problem, który był już w naszych czasach, choć nie dotyczył tak dramatycznych sytuacji. Nie może być tak, że żołnierz, który znajdzie się w trudnej sytuacji, trafi do aresztu, zostaje pozostawiony sam sobie i koledzy muszą się zrzucać na adwokatów.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
