Wiceminister Paweł Zalewski przyznał w programie Wirtualnej Polski, że z mediów dowiedział się o strzałach na granicy z Białorusią, które padły pod koniec marca i o zatrzymaniu trzech wojskowych. Polityk Trzeciej Drogi i kandydat do europarlamentu z Podlasia oznajmił, że jest na urlopie.
- Nie wiem, czy minister obrony narodowej dowiedział się o tym teraz, czy w innym terminie. Ja dowiedziałem się teraz, bo jestem na urlopie - przyznał Paweł Zalewski w wywiadzie dla wp.pl. - Pełnię funkcję wiceministra, ale jestem na urlopie. Ta sprawa wymaga wyjaśnienia - dodał. - Reakcja ministra obrony narodowej jest absolutnie adekwatna i ja ją popieram. (...) To wymaga wielowątkowego wyjaśnienia. To, co stało się na granicy i to jest najważniejsze. Żołnierze WP mają do czynienia z wojną hybrydową, którą wydał nam Putin i ona jest realizowana na granicy - przekonywał Zalewski.
- Żołnierze mogą reagować, czuć się bezpiecznie w ramach prawa. Wymaga również wyjaśnienia cały proces związany z informowaniem zwierzchników i kierownictwa MON - dodał wiceminister obrony narodowej.
Minister Bodnar o swoim kroku
Z kolei minister sprawiedliwości Adam Bodnar, któremu podlega prokuratura, w ślad za mecenasem i posłem KO Romanem Giertychem, zrzuca odpowiedzialność za wydarzenia z zatrzymaniem żołnierzy broniących się przed imigrantami na prokuratora Tomasza Janeczka. - Na jutro rano zaprosiłem na pilne spotkanie Zastępcę Prokuratora Generalnego do Spraw Wojskowych prokuratora Tomasza Janeczka. Rozmowa ma służyć przekazaniu pełnej informacji o okolicznościach i działaniach prokuratury w sprawie zarzutów dla żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów usiłujących nielegalnie przekroczyć granicę państwową RP - stwierdził.
W rozmowie z "Niezależną" Janeczek podkreślił, że został odsunięty od obowiązków po zmianach w prokuraturze, a wiązanie go z incydentem w Dubiczach Cerkiewnych jest kłamstwem.
Fot. Paweł Zalewski, wiceszef MON/X
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo