Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w czwartek zabrał głos na specjalnej konferencji prasowej. Lider Trzeciej Drogi / PSL musiał wyjaśniać sytuację z polskimi żołnierzami, osadzonymi w areszcie po wydarzeniach na polsko-białoruskiej granicy. "Żołnierze na granicy wykonują misję w imieniu państwa polskiego. Jesteśmy zawsze z żołnierzami. Ale żołnierze są zobowiązani do przestrzegania zasad prawa" - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak-Kamysz o zatrzymaniu trzech żołnierzy na granicy z Białorusią
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zabrał głos kilkanaście godzin po publikacji Onetu, w której ujawniono, że trzech żołnierzy zostało zatrzymanych ponad dwa miesiące temu za użycie broni w trakcie ataku imigrantów. Lider PSL był wyraźnie w kiepskiej kondycji, podczas konferencji prasowej sprawiał wrażenie mocno zestresowanego.
Szef MON wypowiedział się również o działaniu Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych żołnierzy: "Moim zdaniem to była nadgorliwość, wyjaśni to jednak komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej; oczekuję natychmiastowych działań ze strony komendanta głównego ŻW".
Szef MON podkreślił, że działania podejmowanie przez Straż Graniczną, policję oraz żołnierzy są działaniami w zakresie i na podstawie prawa. – Wszyscy żołnierze, służący nie tylko na granicy, ale wszędzie, zobowiązani są do przestrzegania zasad prawa. Wiedzą o tym dobrze i robią to z pełną elegancją – powiedział.
– Moim zdaniem to była nadgorliwość Żandarmerii Wojskowej – mówił Kosiniak-Kamysz. Podkreślał, że nie wiedział, jak wyglądał sposób zatrzymania polskich żołnierzy przy granicy z Białorusią. Dowiedział się o tym dopiero z tekstu w Onecie.
Kosiniak-Kamysz: Wiedziałem o sytuacji od dwóch miesięcy
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że o zdarzeniu z końca marca został poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Jak wskazał, dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału filmowego do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu jej do pionu wojskowego prokuratury. Szef MON zaznaczył, że sprawa początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, a następnie dwóch.
– Dochodzimy do sytuacji, którą - jak każdą - trzeba wyjaśnić – powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił przy tym, że tylko w maju w systemie alarmowym broń została użyta przez polskich żołnierzy ok. 700 razy. – Jeżeli ktokolwiek z dowódców analizuje później i ma jakieś wątpliwości, to też jest zobowiązany do podjęcia określonych działań i tak się stało w tym wypadku – dodał.
Podkreślił przy tym, że głęboko wierzy w polskich żołnierzy, a ci, o których mowa, nigdy nie zostali aresztowani, a jedynie zatrzymani. – Prokuratura wyda zresztą dzisiaj oświadczenie i tam będzie wszystko wyjaśnione – zapowiedział minister obrony.
Szef MON zaznaczył, że w sprawie zarzutów "jest zawsze po stronie żołnierzy". Zaznaczył jednak, że to prokuratura jest od stawiania konkretnych zarzutów.
"Oczekuję natychmiastowych działań ze strony Żandarmerii Wojskowej"
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił w czwartek, że działania Żandarmerii Wojskowej, która zatrzymała żołnierzy, to była nadgorliwość. Jak zaznaczył, wyjaśni to jednak komisja powołana w ŻW; dodał, że oczekuje natychmiastowych działań ze strony komendanta głównego ŻW płk. Tomasza Kajzera .
Szef MON podkreślił, że decyzja o zatrzymaniu żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową była decyzją tej formacji. Dodał, że ani on, ani Prokurator Generalny czy inni ministrowie nie byli o tym informowani. – Ale poleciłem od razu po powzięciu tej informacji - bo uważam, że była to, moim zdaniem, to moja ocena - nadgorliwość w takim wypadku, ale wyjaśni to komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej. Jeżeli ktokolwiek przekroczył uprawnienia, jeżeli ktokolwiek wykroczył poza uprawnienia, zostanie ukarany, zostaną wyciągnięte konsekwencje – oświadczył.
– Oczekuję natychmiastowych działań ze strony Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej, żeby podjął natychmiastowe działania – dodał Kosiniak-Kamysz. Dodał, że z nim rozmawiał w czwartek "w celu wyjaśnienia sposobu", w jaki te działania zostaną podjęte.
Szef MON: Zawsze jestem po stronie żołnierzy
Kosiniak-Kamysz zapewnił podczas konferencji prasowej, że zdarzenie nie było ukrywane, natomiast prowadzone jest postępowanie o charakterze dochodzeniowym i on nie jest uprawniony do informowania o nim.
– Byłem poinformowany o zdarzeniu i o tym, że Żandarmeria Wojskowa i prokuratura podejmują wszelkie potrzebne działania. Jeżeli chodzi o sam sposób zatrzymania, on jest również bulwersujący dla mnie. Do momentu zapytań ze strony Onetu i publikacji portalu nie miałem informacji o sposobie zatrzymania – zaznaczył wicepremier.
Zapytany, czy nie powinien być poinformowany o szczegółach zatrzymania, szef MON odparł, że takie samo pytanie zadał komendantowi głównemu Żandarmerii Wojskowej. – On mówi: każdego roku dochodzi do wielu interwencji ŻW wobec żołnierzy. Taka jest misja policji wojskowej, która kontroluje działania związane z legalnością, dobrym postępowaniem, wszystkimi przepisami prawa. Nie ma więc w żadnych przepisach obowiązku informowania ministra o sposobie prowadzonych działań – powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że być może zdarzenie jest przyczynkiem do zmiany przepisów.
Na pytanie na czym miało polegać przekroczenie uprawnień przez żołnierzy, szef MON odpowiedział, że "na nieuzasadnionym użyciu broni, na przekroczeniu uprawnień". – A konkretne zarzuty już sformułował prokurator w tym względzie i sprawa po prostu musi być wyjaśniona – powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że widział materiał filmowy ze zdarzenia na granicy, ale - jak podkreślił - nie jest od rozstrzygania sprawy. – Nie mogę wpływać na tok postępowania – podkreślił.
Szef MON jednocześnie zaznaczył, że zawsze jest po stronie żołnierzy.
Donald Tusk o sprawie zatrzymanych żołnierzy
Premier Donald Tusk również zabrał głos w tej sprawie.
"Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych" - napisał na X Donald Tusk.
KW
Źródło zdjęcia: Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Fot. PAP/Paweł Supernak
Inne tematy w dziale Społeczeństwo