W TVP odbyła się debata przed wyborami do europarlamentu. Do udziału w programie zostało zaproszonych siedem komitetów wyborczych, które zarejestrowały listy we wszystkich okręgach wyborczych. Widzowie debaty na pewno zapamiętają z niej kuriozalne wystąpienia zaproszonych gości.
Debata w TVP. Spięcia Szydło z Budką
Udział wzięli przedstawiciele komitetów wyborczych: Michał Kobosko (Trzecia Droga), Konrad Berkowicz (Konfederacja), Marek Woch (Bezpartyjni Samorządowcy), Stanisław Żółtek (Polexit), Borys Budka (KO), Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica) i Beata Szydło (PiS).
Podczas debaty dochodziło do ostrych spięć pomiędzy Beatą Szydło a Borysem Budką. Przez to próbowali się przebić inni kandydaci. Dla przedstawicieli komitetów Polexit czy Bezpartyjnych Samorządowców to była jedna z niewielu okazji, żeby zaprezentować się w publicznych mediach. Stanisław Żółtek oznajmił, że "dla Polski pozostanie w UE to tak naprawdę śmierć".
Budka powiedział m.in., że PiS blokowało wypłatę środków z KPO, na co Szydło odpowiedziała mu, że kłamie, gdyż "KPO było blokowane ze względów politycznych". Z kolei Konrad Berkowicz naskoczył na PiS z oskarżeniami o wprowadzenie Zielonego Ładu, ustawy o dyrektywie budynkowej i o dyrektywie o zakazie samochodów spalinowych. Była premier stwierdziła w odpowiedzi, że kandydat Konfederacji "przyszedł tutaj, żeby zrobić spektakl" i "zyskać kilka procent na Prawie i Sprawiedliwości".
Apel kandydata do żony
Budka i Szydło dogryzali sobie też podczas pytań o pakt imigracyjny, aferę wizową. Aż Żółtek nie wytrzymał. - Między PiS-em, a PO jest walka, obgryzają się po łydkach. Mam w związku z tym apel do swojej żony, Haliny. Kiedy oni się wypowiadają, wyłącz nagrywanie. Bo nie mam ochoty później oglądać ich obgryzionych łydek - powiedział.
Apel nie poskutkował, bo podczas wzajemnego zadawania sobie pytań Budka zapytał Szydło: Czy pani nie jest wstyd, że nie jest pani na tych samych listach, co Kurski i Obajtek? Czy nie jest pani wstyd, że była pani w rządzie ze Zbigniewem Ziobro? - Europosłem, który w tej mijającej kadencji PE wprost z więzienia trafił do europarlamentu był pan Karpiński. Czy panu nie jest wstyd? - ripostowała była premier.
Stwierdziła też, że rząd Donalda Tuska doprowadził do "dewastacji mediów publicznych i prokuratury". Dodała, że "Budka i Sienkiewicz jadą do Brukseli, bo nie byli w stanie nic zrobić i Tusk chce się ich pozbyć". Przy okazji pokłóciła się z Dorotą Wysocką-Schnepf, która wtrąciła zdanie o "odbudowie mediów ze zgliszcz, które pozostawił po sobie Jacek Kurski", i zarzuciła prowadzącej stronniczość.
Berkowicz zapytał z kolei Michała Kobosko, czy nie jest mu wstyd za Różę Thun. A ten zarzucił mu, że nie szanuje kobiet.
Joanna Scheuring-Wielgus z kolei wypadła dość merytorycznie, ale "błysnęła" wypowiedziami, że UE uratowała nas przed Covidem i że "jeśli ktoś z nożem atakuje polskich żołnierzy na granicy, to nigdy na tej granicy nie powinien się znaleźć".
Cringe z angielskim na końcu debaty
Najdziwniejsze było zakończenie debaty, kiedy kandydaci mieli za zadanie mówić po angielsku. Poszło im, co tu ukrywać, nie najlepiej.
Debatę poprowadziły Dorota Wysocka-Schnepf i Justyna Dobrosz-Oracz, które nieco się miotały między odpowiedziami gości. Internauci nie zostawili na nich oraz na samej debacie suchej nitki. Pojawiały się takie określenia jak "żenada", "kompromitacja TVP" i "najgorsza debata w historii".
ja
Zdjęcie z debaty, fot. Screenshot/TVP Info
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka