Trwa kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej. W ostatnich dniach ucierpiało trzech funkcjonariuszy Straży Granicznej. Głos ws. zabrał Władysław Kosiniak-Kamysz. – Samo przekroczenie granicy jest złamaniem prawa, a atak fizyczny nie jest dopuszczalny i spotka się z odpowiedzią z naszej strony – powiedział szef MON.
Ataki na funkcjonariuszy Straży Granicznej
SG poinformowała w piątek, że w środę grupa cudzoziemców po stronie białoruskiej zaatakowała polskich żołnierzy chroniących granicę. W wyniku agresywnych zachowań poszkodowanych zostało dwóch żołnierzy, których przewieziono do szpitala. Migranci mieli ze sobą niebezpieczne przedmioty i narzędzia.
Dzień wcześniej na granicy polsko-białoruskiej doszło do innego groźnego incydentu. Jeden z żołnierzy, który próbował powstrzymać przekraczających granicę został ugodzony nożem. Szybko trafił do szpitala, a jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Mocna deklaracja Kosiniaka-Kamysza
Incydenty na granicy spowodowały reakcję polskich władz. Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz biorąc udział w odprawie z dowódcami Wojska Polskiego w Tomaszowie Mazowieckim na temat obecnej sytuacji na wschodniej granicy Polski oraz planów wzmocnienia jej bezpieczeństwa odniósł się do sprawy.
– Jesteśmy po kolejnej odprawie z dowódcami. Od kilku miesięcy na granicy obserwujemy intensywność w nielegalnym przekraczaniu granicy przez osoby, które nie chcą uzyskać azylu, czy miejsca schronienia, ale są narzędziem w rękach rosyjskich i białoruskich służb specjalnych – stwierdził. Szef MON zaznaczył, że dochodzi również do "bandyckich ataków na nasze służby".
– Samo przekroczenie granicy jest złamaniem prawa, a atak fizyczny nie jest dopuszczalny i spotka się z odpowiedzią z naszej strony – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Wzmocnienie granicy polsko-białoruskiej
Jak mówił, to właśnie dlatego rząd podjął decyzję o wzmocnieniu granicy, jeszcze przed bandyckim atakiem na polskiego żołnierza. – Potrzebna jest intensyfikacja tych działań. W środę na granicę dotarli żołnierze z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego – oświadczył.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że w skład brygady wchodzą "najlepsi komandosi, czerwone berety, żołnierze z największym doświadczeniem z misji w Afganistanie i Iraku, ale również w Kosowie, gdzie służyli jako siły stabilizacyjne".
– Ci ludzie są już dziś na granicy, wyposażeni w najlepszy sprzęt – dodał.
MP
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w Tomaszowie Mazowieckim. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo