W nocy Rosja przeprowadziła zmasowany atak na całe terytorium Ukrainy. Rakiety spadały tuż przy granicy z Polską. W związku z tym Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych musiało poderwać polskie myśliwce.
Masa rakiet nad Ukrainą
Zmasowany atak rakietowy lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej objął całe terytorium Ukrainy, w tym obwody graniczące z Polską. Uderzenia przeprowadzono z użyciem rakiet manewrujących, bezzałogowych statków powietrznych typu SHAHED oraz rakiet balistycznych wystrzelonych z rejonu Morza Czarnego.
Do zmasowanego ataku Rosja wykorzystała 35 rakiet manewrujących Ch-101/Ch-555, odpalonych z bombowców strategicznych Tu-95 MS, które wystartowały z obwodu saratowskiego Rosji. Cztery rakiety balistyczne Iskander-M oraz jeden pocisk manewrujący Iskander-K odpalono z okupowanego przez Rosję Krymu.
Dziesięć pocisków manewrujących Kalibr siły rosyjskie wystrzeliły z Morza Czarnego, trzy kierowane rakiety lotnicze Ch-59/Ch-69 z przestrzeni powietrznej nad okupowaną częścią obwodu zaporoskiego, a 47 dronów Shahed-131/- z Primorsko-Achtarska w Rosji.
Szczegółowo przedstawił to ekspert wojenny Jarosław Wolski.
Szybka reakcja polskiego wojska
W trakcie ataku, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych wydało komunikat, że polskie i sojusznicze statki powietrzne są w stanie gotowości. Uruchomiono wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej.
"Obecnie, ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia uderzeniami rakietowymi rosyjskiego lotnictwa na terytorium Ukrainy, operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone, a uruchomione siły i środki powróciły do standardowej działalności operacyjnej" – podano w kolejnym komunikacie, nad ranem.
MP
Polski myśliwiec F-16 Falcon (zdj. ilustracyjne), fot. commons.wikimedia.org
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka