Trump przeszedł do historii. To pierwszy skazany były prezydent

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 116
Czy Donald Trump wygra wybory i będzie rządził Stanami Zjednoczonymi z więzienia? Ława przysięgłych wydała wyrok w jego sprawie - republikanin został skazany pod 34 zarzutami. O tym, jaka jest kara dowiemy się 11 lipca. Chodzi o fałszowanie dokumentacji w związku z zapłatą za milczenie aktorce porno Stormy Daniels. Wyrok ciążący na Trumpie skomentował premier Donald Tusk.

Zarzuty mające wagę przestępstwa są obarczone maksymalną karą do roku więzienia, lecz o wymiarze kary zdecyduje prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan podczas rozprawy 11 lipca. Większość komentatorów nie spodziewa się, by Trump został skazany na karę więzienia, lecz wśród możliwych scenariuszy wymieniany jest np. areszt domowy i dozór. Po ogłoszeniu wyroku Trump będzie mógł się od niego odwołać, a w międzyczasie będzie przebywał na wolności.

Prokuratura zarzucała Trumpowi, że ukrywając zapłatę 130 tys. za milczenie Daniels na temat ich rzekomego stosunku, ówczesny kandydat Republikanów starał się nielegalnie wpłynąć na wybory. Przysięgli zgodzili się ze śledczymi, że klasyfikując faktury dla pośredniczącego w transakcji ówczesnego prawnika Michaela Cohena jako zapłatę za usługi prawne, Trump złamał prawo z intencją popełnienia kolejnego przestępstwa, w tym złamania przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczych. Werdykt zapadł po niecałych dwóch dniach obrad ławników i po trwającym ponad miesiąc procesie. 


Trump skomentował wyrok

Trump został tym samym pierwszym w historii prezydentem USA skazanym w sprawie karnej. Tuż po wydaniu wyroku, były prezydent ogłosił decyzję ławy przysięgłych jako "haniebną".

"To był ukartowany proces przez skonfliktowanego sędziego, który jest skorumpowany. Ten proces był hańbą (...) Ale prawdziwy werdykt zostanie wydany 5 listopada przez ludzi" - powiedział Trump po zakończeniu jego procesu karnego w jego sprawie.

"Wszyscy wiedzą, co się tu stało. Mamy wspieranego przez Sorosa prokuratora i cała ta sprawa...nie zrobiliśmy nic złego. Jestem bardzo niewinnym człowiekiem" - oznajmił Trump. Zarzucił też, że proces prowadzony przez władze stanowe Nowego Jorku był dziełem administracji Bidena, by zaszkodzić politycznemu przeciwnikowi.

"Będziemy walczyć o naszą konstytucję. To jest dalekie od końca" - zadeklarował. Trumpowi wtórował spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson, który określił proces jako motywowany politycznie.

"Dziś jest haniebny dzień w historii Ameryki. Demokraci wiwatowali, skazując przywódcę opozycyjnej partii na podstawie absurdalnych zarzutów, opartych na zeznaniach skazanego przestępcy, pozbawionego prawa wykonywania zawodu byłego prawnika Trumpa, Michaela Cohena. To był czysto polityczny, a nie prawny proces" - powiedział w oświadczeniu Johnson, oskarżając administrację Bidena o "stosowanie wymiaru sprawiedliwości jako broni".

Sam prezydent ograniczył się do jednozdaniowego komentarza w mediach społecznościowych. "Jest tylko jeden sposób, aby nie dopuścić Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego: przy urnie wyborczej" - napisał. Podobnie krótkie oświadczenie wydał jeden z rzeczników Białego Domu, Ian Sams. "Respektujemy rządy prawa i nie mamy dalszych komentarzy" - powiedział.  


Demokraci triumfują

Sztab wyborczy Bidena wydał z kolei oświadczenie, w którym ocenia, że ogłoszony w czwartek werdykt "pokazuje, że nikt nie jest ponad prawem".

"Donald Trump zawsze mylnie uważał, że nigdy nie spotkają go konsekwencje za łamanie prawa dla swojej własnej korzyści" - napisano, dodając jednocześnie, że niezależnie od tego, czy Trump jest "skazanym przestępcą", nadal pozostanie kandydatem Partii Republikańskiej w listopadowych wyborach prezydenckich.

Nowojorska prokuratura przedstawiała ukrywanie płatności dla Daniels jako część nielegalnych wysiłków Trumpa, by wpłynąć na wybory 2016 r. i ominąć prawo dotyczące finansowania kampanii wyborczych. Obok Daniels, zapłatę za "zabicie" niekorzystnych dla Trumpa historii - za pośrednictwem Cohena i ówczesnego wydawcy tabloidu "National Enquirer" Davida Peckera - otrzymali także modelka Karen MacDougal i jeden z portierów w Trump Tower Dino Sajudin. Prokurator przedstawiał też dowody na to, że Trump pieczołowicie pilnuje swoich interesów i musiał być osobiście zaangażowany w tuszowanie historii.

W trakcie trwającego od ponad miesiąca procesu prowadzonego bez obecności kamer jako świadkowie zeznawali m.in. Stormy Daniels - która bardzo szczegółowo opisała stosunek z Trumpem - a także Michael Cohen i David Pecker. Cohen już w 2018 r. został skazany na trzy lata więzienia za szereg zarzutów, w tym te dotyczące zapłaty za milczenie Daniels.

Proces w Nowym Jorku jest jednym z czterech, w których prokuratorzy postawili Trumpowi zarzuty karne. Prawdopodobnie będzie jednak jedynym, który zakończy się przed listopadowymi wyborami. Jeśli Trump je wygra, będzie mógł polecić wycofanie zarzutów przeciwko sobie w sprawach dotyczących nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów oraz prób nielegalnego utrzymania się przy władzy. Wciąż będą nad nim jednak ciążyć zarzuty prokuratury stanowej w Georgii, która oskarżyła go o prowadzenie grupy przestępczej, mającej na celu pozostanie przy władzy mimo przegranych wyborów 2020 r.  


Tusk skomentował wyrok na Trumpie

Do wyroku skazującego Trumpa odniósł się Donald Tusk. - O winie i karze decyduje prawo, nieważne czy sprawca jest prezydentem czy ministrem. Tę amerykańską lekcję polscy politycy muszą wkuć na pamięć. Wszyscy - zaapelował premier. 

Fot. Były prezydent USA Donald Trump/PAP/EPA

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj116 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (116)

Inne tematy w dziale Polityka