To małe podmioty wytwarzają około 60 proc. polskiego PKB. A więc utrzymanie składki zdrowotnej z Polskiego Ładu, jest uderzeniem w głównego dostawcę wytwarzającego polski dobrobyt. Jeśli trend upadłości się utrzyma, to pieniędzy zabraknie nie tylko w budżecie państwa. Powinno to być nie tylko sygnałem ostrzegawczym, ale wręcz alarmem, że ten stan rzeczy jest nie do utrzymania – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Znów toczą się ostre spory w koalicji wokół nieszczęsnej składki zdrowotne. Padały nawet określenia, że Koalicja Obywatelska chciała zrobić dobrze w „najbogatszym”, a Lewica jest przeciw. Tyle że składka po Polskim Ładzie uderza głównie w drobnych przedsiębiorców, były już komentarze, że ktoś ma debet na koncie i dziwi się, że jest bogaczem, któremu ktoś chce zrobić dobrze. Co jednak oznaczają te spory w koalicji i klimat wokół osób prowadzących działalność „na swoim”?
Dr Andrzej Sadowski: Zastosujmy kategorie czysto logiczne. Pan Premier zapowiedział, że zależy mu, żeby polityka opierała się na wiedzy, to do wiedzy należy też logika. Zauważmy, że spora część naszych obywateli wyjeżdża za granicę i ubezpiecza się z tytułu tego wyjazdu, a ubezpieczenie ma pokryć na przykład koszty ewentualnego leczenia. Czy jakiemukolwiek obywatelowi zaproponowano płatność za ubezpieczenie kosztów leczenia za granicę od jego majątku, czy od jego dotychczasowego dochodu, od jego przychodu, czy też po prostu jest to kwota zryczałtowana w zależności od pakietu świadczeń, które wybieramy przy takim ubezpieczeniu? Nie można uzależniać naszych płatności od przychodów czy dochodów, bo jest to po prostu nielogiczne. To było do czasu wprowadzenia fatalnego sposobu naliczania tzw. składki zdrowotnej. Natomiast próba utrzymania zmiany z tytułu tzw. Polskiego Ładu, jak widać, ma dramatyczne konsekwencje, jeżeli chodzi o postępującą likwidację mikro i małych firm w Polsce.
Dla budżetu powrót do składki sprzed Polskiego Ładu może być jednak zabójczy.
Politycy, którzy powtarzają te argumenty, powinni jednak pamiętać, że to małe podmioty wytwarzają około 60 proc. polskiego PKB. Czyli to jest uderzenie w głównego dostawcę wytwarzającego polskie PKB. Jeśli trend upadłości się utrzyma, to pieniędzy zabraknie nie tylko w budżecie państwa. W momencie, kiedy te firmy już w 2023 roku zawiesiły działalność, albo ją zakończyły, to już powinno mieć zauważalny wpływ na przychody państwa. Powinno to być nie tylko sygnałem ostrzegawczym, ale wręcz alarmem, że ten stan rzeczy jest nie do utrzymania.
Wśród ekonomistów i publicystów ekonomicznych trwa jednak spór. Jedni mówią jak Pan, o wadze małych firm, które wytwarzają 60 proc. PKB. Inni ubolewają nad tym, że nie mamy marek globalnych, wielkich polskich koncernów. Jest też trzeci pogląd, że dominować powinny wielkie firmy, ale musi to się odbywać harmonijnie – mała firma zmienia się w średnią, średnia w dużą, duża w wielki koncern?
Tyle że lokalny piekarz, którego firma od dziesięcioleci zaopatruje najbliższe otoczenie i który chce być małą firmą rodzinną, tak jak jest od lat, nie ma potrzeby stworzenia ogólnopolskiej sieci wypieku pieczywa w każdym mieście. Część tego rodzaju mikro i małych firm, czy średnich, handlowych, rzemieślniczych, usługowych, ma charakter czysto lokalny. Zauważmy, że takim modelem gospodarki opartej o małe, rodzinne firmy, jest gospodarka włoska. Mimo że oczywiście jest kilka marek, które znamy ze względu na skalę ich działalności, bo przecież i w Polsce mają one swoje fabryki. Jednak w zdecydowanej większości o sile gospodarki włoskiej stanowią nie duże fabryki, ale właśnie te małe firmy rodzinne, które produkują na rynki lokalne. Dzisiaj możemy o nich wiedzieć tyle, że z poziomu internetu ja sobie mogę zamówić oliwę wytwarzaną u bardzo lokalnego producenta w konkretnym miejscu we Włoszech. I ta oliwa pochodzi tylko z tego miejsca. Ma właściwości, których nie mają oliwy innych producentów. Ciągle jest to jednak firma lokalna. Ona nie będzie produkowała oliwy dla jakiejś tam sieci handlowej. Także autorzy słów o konieczności promocji tylko wielkich podmiotów nie rozumieją, że wartość rodzimej gospodarki kształtują małe firmy, które nigdy nie wyrosły na światowe marki. A te, które wyrosły, przestały być tym, czym, były wcześniej. Doskonale pokazał to film o rodzinie Gucci. Ich firmę przejęły międzynarodowe fundusze, a we władzach nawet rodzina założycieli nie ma prawa zasiadać, o czym dobrze opowiadał, chociażby film o rodzinie Guccich. Tę firmę został już dawno przejęty przez Międzynarodowe Fundusze, gdzie nawet rodzina nie ma prawa zasiadać, jak w przypadku firmy Guccich. Doskonale, jeśli jakaś firma stanie się światowym graczem, jednak w gospodarce muszę istnieć też podmioty małe, rodzinne, które stanowią o sile danej gospodarki.
na zdjęciu: przejęte małżeństwo, zdjęcie ilustracyjne. fot. Mikhail Nilov
Inne tematy w dziale Społeczeństwo