Filip Chajzer wyjechał za granicę, bo miał dość pomówień. Chodzi o poważne oskarżenie. Chajzer miał rzekomo zalegać z wpłatę ze zbiórki na ponad 350 tysięcy złotych, które miały trafić na leczenie śmiertelnie chorego dziecka. Celebryta zostaje do dyspozycji policji i prokuratury.
Chajzer oskarżony o przywłaszczenie środków. Celebryta mówi, że został nabrany przez oszustkę
Pisaliśmy w sobotę, że w sieci pojawiło się oświadczenie kobiety, która oskarżyła Filipa Chajzera o przywłaszczenie sobie ponad 350 tys. złotych ze zbiórki na jej chorego syna.
W 2022 Filip Chajzer wraz ze swoją fundacją „Taka akcja” zorganizował zbiórkę na leczenie chorego na autoimmunologiczne zapalenie mózgu 7-letniego Oskara. Internauci zebrali wówczas aż 1,2 mln złotych, jednak po dwóch latach organizacja charytatywna Chajzera miała zaprzestać wpłat na konto kobiety.
W rozpaczliwym apelu matka 7-latka powiedziała, że jeśli leczenie nie zostanie kontynuowane, chłopiec może umrzeć.
Filip Chajzer odpowiada, że on i darczyńcy zostali najpewniej nabrani przez oszustkę.
Chajzer czuje się nabrany. I mówi, że cierpi cała jego fundacja
Sam Chajzer pokazuje, jak działa zbiórkowy proceder:
„Pani Monika Kozieł w 2022 roku stanęła przed windą biurowca, w którym znajduje się studio Dzień Dobry TVN. Już wtedy jej syn umierał, a uratować go miały 3 miliony złotych. Pani Monika płakała i oskarżała polską służbę zdrowia o brak diagnozy chorego dziecka. Jaka to choroba? Nie powiem Wam, bo dokumentacja z polskich szpitali jest… niejednoznaczna, ale z pewnością nie wskazuje na ewentualność śmierci dziecka.
Dzięki mojemu zaangażowaniu zebraliśmy grubo ponad milion złotych, jednak Pani Monika dalej potrzebowała trzech milionów. Kiedy pytałem - Po co, skoro są pieniądze na koncie? Słyszałem, że „dziecko umiera”. Dziś słyszę to samo.
W pewnym momencie zorientowałem się, że Fundacja, którą założyłem i oddałem do prowadzenia zaufanym wg mojego osądu ludziom, stała się Fundacją pomocy jednemu dziecku z wątpliwą dla mnie bazą do prowadzenia kolejnych akcji pomocowych”.
To powinni szczególnie dobrze zapamiętać ludzie, którzy sami nie mają wiele, a wpłacają na tego typu akcje, często firmowane przez znane nazwiska.
Coraz więcej niejasności wokół sprawy
Sprawa jest bardzo skomplikowana. Z jednej strony leki na taką chorobę, na jaką cierpi Oskar są w Polsce refundowane. Z kolei klinika w Gdańsku, w której leczono Oskara za pieniądze ze zbiórki prowadziła wątpliwe z medycznego punktu widzenia terapie i możliwe, że stawiano tam celowo takie diagnozy, aby leczenie dziecka generowało większe koszty finansowe, oszukując p. Monikę. Wkroczyła tam już prokuratura i Rzecznik Praw Pacjenta.
Z drugiej strony pełnomocnik Chajzera w rozmowie z matką Oskara proponował jej kosztowną reklamę zbiórki, za którą miała zapłacić ze środków zebranych na leczenie syna, a które de facto trafiłyby do fundacji. Prokuratura prowadzi też śledztwo ws. defraudacji pieniędzy w fundacji. Wykryto, że wystawiano tam gigantyczne faktury na usługi informatyczne, których nie można zweryfikować, jakiego rodzaju to były usługi.
Filip Chajzer postanowił wyjechać z Polski
Dziennikarz zdecydował się wyjechać z Polski, ale - jak mówi – dostarcza materiałów na policję, a sprawą zajmuje się prokuratura.
Filip Chajzer w rozmowie z Pudelkiem mówi, jak postrzega całą sprawę:
Szczerze, to jestem przeorany. Przeorany tysiącami wiadomości, w których ludzie piszą o mnie per "złodzieju" i "morderco". Że zaraz będę odpowiedzialny za śmierć dziecka, któremu, tak jak podejrzewałem - śmierć nie grozi, a dodatkowo mam zapłacić za bezsensowne leczenie pieniędzmi, z których moja fundacja została okradziona – mówi Filip Chajzer.
Chajzer wyjaśnia, dlaczego postanowił wyjechać z Polski:
„Skala absurdu, w którym się znalazłem wynikająca tylko i wyłącznie z dobrych chęci i potrzeby niesienia pomocy już mnie przerosła. Wyjechałem z Polski i wrócę, jak będę chciał. Aktualnie kończę z pomocą komukolwiek poza sobą. Uważam, że życie powinno być fajne. Po prostu fajne. Zostało mi jakieś 40-50 lat życia. I dużo, i mało, ale jestem na etapie, w którym wbijam ch*j w złe emocje. Za dużo stresu, a stres skraca życie”.
Chajzer: Jestem do pełnej dyspozycji prokuratury oraz policji
Chajzer zaznaczył, że sprawa związana z jego fundacją została zgłoszona do prokuratury i dotyczy oszustwa. Zobowiązał się do współpracy z polskimi organami ścigania.
– Kiedy wykryłem sprawę, niezwłocznie zgłosiłem ją do prokuratury. Zarówno w temacie zniknięcia pieniędzy z konta fundacji, jak i podejrzenia fraudu (oszustwa - red) pani Moniki Kozieł. Jestem do pełnej dyspozycji prokuratury oraz policji. Samolot z Malagi leci niecałe 4 godziny, stawię się o każdej porze dnia i nocy. Pracę obu tych służb oceniam wzorowo – mówi Pudelkowi Filip Chajzer.
KW
Źródło zdjęcia: Filip Chajzer. Fot. Instagram
Inne tematy w dziale Rozmaitości