- Polska rozdała uzbrojenie, zostały nam dzidy i łuki. Jesteśmy niesuwerennym, idącym w kierunku skolonizowania krajem. Nie ma w Polsce demokracji, bo o wszystkim decydują partyjni liderzy – mówił w Salonie 24 dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Artur Bartoszewicz gościem "Jastrzębowski Wyciska"
Doktor Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej, był gościem Sławomira Jastrzębowskiego. Na wstępie odniósł się do pomysłów postawienia prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
- Ja bym tam postawił tych, którzy odpowiadają za to, że nie będzie dofinansowania produkcji leków w kraju, że nie będzie zwiększenia bezpieczeństwa lekowego. Ja bym przed Trybunałem Stanu postawił tych wszystkich, którzy zdejmują nam pieniądze z obronności i przekładają je na ideologię Zielonego Ładu. Ja bym przed Trybunałem postawił tych wszystkich, którzy wydają 1,5 miliarda na dofinansowanie samochodów elektrycznych w sytuacji, gdy jak twierdzą, przy naszej granicy jest wojna. Z samego twierdzenia twierdzy się nie zbuduje – wyliczał gość programu
Jak dodał, jeżeli wojna będzie, to ludzie ci odpowiadają za osłabienie bezpieczeństwa. A jeżeli nie będzie, to wydatki na obronność są bez sensu.
Zobacz rozmowę Sławomira Jastrzębowskiego z Arturem Bartoszewiczem:
Euro zamiast złotego to katastrofa
Zdaniem Artura Bartoszewicza wniosek, by postawić prezesa Glapińskiego przed TS służy jednemu - ma przyśpieszyć proces przygotowania Polski do wejścia do strefy euro, a przyjęcie wspólnej waluty byłoby, jego zdaniem, dla Polski bardzo niekorzystne. - Stracimy przede wszystkim podstawową politykę, którą jeszcze jesteśmy w stanie w jakikolwiek sposób bronić się w Unii Europejskiej. Dzisiaj mamy całkowicie już przejętą politykę fiskalną, podatki pojawiają się na poziomie europejskim […] nie mamy decyzji na poziomie krajowym. […] Niemcy mogą kształtować reguły gry w Polsce, no a teraz, jeżeli dostaną politykę pieniężną, to jesteśmy totalnie już skolonizowanym krajem – przekonywał Artur Bartoszewicz. Jak dodał, Polska zmierza w kierunku skolonizowania. - Umysły polityków są totalnie skolonizowane, ale oni potrzebują zawsze jakiegoś hegemona, więc jak tylko się nowy pojawia, to natychmiast klękają. Jak nie Moskwa, to Berlin, jak nie Berlin, to Kijów, ulubiona teraz stolica hegemona. Po prostu klęczą... - mówił
Nowe oddziały, nazywać się będą mięso armatnie
Gość programu bardzo ostro ocenił politykę obronną Polski. Stwierdził, że nasz kraj nie ma dziś zdolności do wystawienia 100 tysięcy żołnierzy, realnie może wystawić tylko 30 tysięcy. Do tego Polska nie ma uzbrojenia. - My mamy dzidy i łuki. Reszta została rozdana. Ja po prostu stwierdzam fakt […] System zarządzania systemem obrony powietrznej, który kupiliśmy od Stanów Zjednoczonych, będzie gotowy w 2030 roku – mówił Artur Bartoszewicz. Dodał, że osoby mówiące o możliwej wojnie podają terminy znacznie krótsze niż 2030 rok. W takiej sytuacji Polacy znajdą się w tragicznym położeniu. - Proszę państwa, będą specjalne oddziały w Europie. Mięso armatnie będzie się to nazywało – ostro skomentował ekonomista z SGH. Na sugestię Sławomira Jastrzębowskiego, że może jednak przynależność do większego sojuszu ma sens, gość programu skwitował ironicznie, że „na pewno pierwszą rzeczą, jaką pan robi, jest obrona niewolnika”.
Konieczny nowy Kościuszko, bo wieszał zdrajców. Ich lista jest długa
Jak dodał gość Salonu 24, nie namawia Polaków do tego, by pakowali się i uciekali. Powinni jednak „kijami wygonić tych wszystkich, którzy doprowadzili do sytuacji, w której państwo polskie jest państwem całkowicie niesuwerennym, całkowicie bezradnym w wymiarze militarnym i cały czas wszyscy krzyczą, że jedyną możliwością zabezpieczenia suwerenności, bezpieczeństwa Polski jest to, że musimy być w jakichś strukturach i ktoś inny nas ma bronić. - 5 tysięcy wojsk obcych jest na terenie Rzeczypospolitej. Nie ma możliwości, żeby takie państwo było suwerenne i realizowało własne cele – dodał Artur Bartoszewicz.
Stwierdził, że przez 16 ostatnich lat rządził PO-PiS, który różnymi metodami rozgrywał społeczeństwo. Żeby nawet „do głowy nie przyszło myślenie o jakiejkolwiek alternatywie". - Są listy do wyborów Parlamentu Europejskiego. Przecież tak naprawdę na drugi dzień po opublikowaniu tych list już ci, którzy są na jedynkach, zaczęli wynajmować mieszkania w Brukseli. Oni już wiedzą, że oni weszli - komentował. Za sytuację odpowiadają – zdaniem gościa programu – liderzy partii. Kaczyński, Tusk, Kosiniak-Kamysz, Hołownia, Czarzasty. Praktycznie w Polsce nie ma - zdaniem Artura Bartoszewicza - demokracji. O wszystkim decyduje pięć osób.
Jak podkreślił gość programu, Polsce potrzebny jest ktoś na miarę Tadeusza Kościuszki. - Wszystko, co się dzieje przez ostatnie 30 lat jest destrukcją państwa. Potrzebny nam Kościuszko. Dlaczego mówię Kościuszko, a nie powiedziałem na przykład Piłsudski, albo nie powiedziałem Chrobry? Bo Kościuszko jedyny w historii powiesił zdrajców – zaakcentował. Jak dodał, nie chodzi mu dosłownie o wieszanie, ale naczelnik „jest jedynym, który w ogóle ukarał za zdradę". - W Polsce mamy ten problem, że my nigdy nie karzemy za zdradę. A zdrada stała się powszechna. Naród nieistotny, państwo nieistotne - stwierdził Artur Bartoszewicz. Pytany, kogo należy ukarać, odpowiedział, że lista jest długa.
Potrzeba kogoś takiego jak śp. Lech Kaczyński
Artur Bartoszewicz stwierdził też, że bardzo istotna jest w polskim systemie rola prezydenta RP. Pełni on bowiem rolę głowy państwa, podlegają mu takie obszary, jak polityka pieniężna, czyli Narodowy Bank Polski, ma on też wpływ na politykę międzynarodową. Poza tym ma inicjatywę ustawodawczą i możliwość weta, którymi „można bardzo mądrze kształtować reguły gry w polityce, które będą bezpieczne dla państwa. Które nie pozwolą na oddanie suwerenności Rzeczpospolitej". - Bo od prezydenta to zależy, tylko prezydent musi być prezydentem. To znaczy, musi być charakter – stwierdził rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego.
Jak dodał, Andrzej Duda nie ma formatu prezydenckiego. Aleksander Kwaśniewski „miał elementy formatu”. Natomiast najwięcej cech prezydenckich miał, według gościa programu, „wbrew potocznej opinii”, śp. Lech Kaczyński. - Bo myślał strategicznie na poziomie Europy i świata. Z tego względu był absolutnie niszczony przez media - uznał Bartoszewicz. Jego zdaniem „format [Kaczyńskiego] wyrastał poza wyobrażenia tych wszystkich, którzy mają myślenie dwuwymiarowe" - Prezydent powinien wejść z pomysłem na wymiar instytucji państwa, wymiar wartości, który jest w stanie zbudować i zostawić po sobie […] Takiego prezydenta potrzebujemy. Człowieka, który jest w stanie powiedzieć, jakie miejsce ma Polska mieć w tej układance. I takiego, który nie będzie się bał, nie przeżywał, nie podniecał się spotkaniem z każdym hegemonem. Nie przeżywał tego, czy ktoś na niego spojrzał w taki, czy inny sposób. Tylko człowiek, który będzie reprezentował realnie bardzo jednoznaczne stanowisko dumnego narodu, jakim jest Polska – podsumował Artur Bartoszewicz.
(Maks).
Inne tematy w dziale Polityka