Dopiero co zapadł wyrok skazujący Dodę, a wokalistkę już mogą czekać kolejne problemy – Emil Haidar, jej były partner, odwołuje się od wyroku i domaga się dla niej kary więzienia. Czy to możliwe, że artystka pożegna się niedługo z wolnością?
Emil kontra Emil. A do tego Doda
3 maja zapadł wyrok skazujący Dorotę „Dodę” Rabczewską za sprawę sprzed prawie 7 lat. W 2017 roku artystka miała wynająć grupę przestępców do zastraszania swojego byłego partnera, Emila Haidara. Współoskarżonym w tej sprawie był Emil S. (także jej były). Po incydencie Haidar opowiadał, że gangsterzy wdarli się do jego biura i siłą próbowali nakłonić go do wycofania publicznie oskarżeń w kierunku piosenkarki.
Na początku maja do mediów trafiła informacja o skazaniu Dody przez Sąd Rejonowy Warszawa Mokotów na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 100 tys. zł grzywny. Emil S., który aktualnie przebywa w areszcie usłyszał znacznie surowszy wyrok 9 miesięcy bezwzględnego więzienia, półtora roku prac społecznych i 100 tys. zł grzywny. Po rozprawie adwokat Haidara stwierdził, że chociaż postanowienie sądu go usatysfakcjonowało, wraz z klientem rozważa apelację.
Łagodniejszy wyrok dla Dody. "Przyczyniła się do rozwoju polskiej kultury"
– Sprawa toczyła się w sprawie zlecenia wymuszenia i zastraszenia w celu zmiany zeznań przez mojego klienta Emila Haidara. Dziś zapadł wyrok, przyjmujemy go z satysfakcją. W naszej ocenie kara jest dla zleceniodawców trochę łagodna, więc rozważamy apelację – powiedział Jerzy Jurek, adwokat Haidara.
Z doniesień mediów wynika, że były partner Dody zdecydował się w końcu na ten ruch; jak podał „Fakt”, biznesmen syryjskiego pochodzenia domaga się ostrzejszej kary dla artystki. Wyrok, który usłyszała na początku maja został bowiem załagodzony dzięki jej "przyczynianiu się do rozwoju polskiej kultury w dziedzinie muzyki". W wyniku apelacji pokrzywdzonego piosenkarka może ostatecznie otrzymać cięższy wyrok. Obrońcy Rabczewskiej również nie zamierzają odpuszczać, a jej menedżerka posunęła się nawet do stwierdzenia, że cała sprawa to wynik medialnej nagonki.
Doda może ostatecznie otrzymać cięższy wyrok
– Uzasadnienie ustne sądu nic nie wyjaśniło. Cytując je: „Nie ma dowodów na winę pani Doroty, ale są poszlaki oparte na medialnych doniesieniach, które wysoki sąd na bieżąco czytał”. Komentarz jest więc zbędny. Oczywiście, że będziemy się odwoływać, zwłaszcza że kulisy całej tej historii opisał dziennikarz śledczy, opierając się głównie na niezaprzeczalnych dowodach w artykule „Kto chce zniszczyć Dodę” – zaznaczyła menedżerka piosenkarki.
Salonik
Źródło zdjęcia: Dorota „Doda” Rabczewska. Fot. PAP
Inne tematy w dziale Rozmaitości