Dochodzenie w sprawie Tomasza Lisa o mobbing zostało umorzone z powodu przedawnienia karalności czynu. W tym samym czasie wypłynęły szokujące zeznania pracownic, które dziennikarz miał rzekomo skrzywdzić, gdy był naczelnym "Newsweeka". Były prowadzący TVP nie kryje ulgi z postanowienia prokuratury.
Sprawa Lisa umorzona. Szokujące zeznania kobiet
Tymczasem Wirtualna Polska dotarła do dokumentu, w którym śledczy opisali przykłady nagannych zachowań byłego naczelnego "Newsweeka” Tomasza Lisa. Z uzasadnienia wynika, że dziennikarz stracił pracę tuż po zgłoszeniu przez jedną z kobiet naruszenia nietykalności o podłożu seksualnym.
Szymon Jadczak ujawnił również trzy fragmenty zeznań świadków ws. skandalicznego zachowania wobec kobiety. "Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo że kobieta próbowała się wyrwać" - czytamy.
"Tomasz Lis (…) podjął próbę pocałowania kobiety w usta, jednak ona zdołała się przed tym uchylić" – brzmią zeznania drugiego świadka.
"Prokuratura uznała, że 'zachowanie Tomasza Lisa względem nich (współpracujących z Lisem kobiet - red.) nie może zostać ocenione inaczej niż w kategorii naruszenia nietykalności cielesnej'. A tego przestępstwa po upływie roku nie można już ścigać" – czytamy w publikacji WP. Sprawa została więc umorzona.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
Dziennikarz triumfuje po decyzji prokuratury
Zadowolenia z decyzji prokuratury nie kryje sam zainteresowany.
"Zero tryumfalizmu ani satysfakcji. Raczej ulga. Decyzja o umorzeniu mojej sprawy to chwila radości dla moich najbliższych po tum jak przez dwa lata zafundowano im piekło, a teraz widać, że od początku mówiłem prawdę. To oni zasługują na przeprosiny i za ich cierpienia przepraszam. A za wielkie wsparcie w tym czasie ze strony masy zwykłych ludzi, serdecznie dziękuję" – napisał Lis na platformie X.
Stanowski nie zostawił suchej nitki na Lisie
Do sprawy odniósł się założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski. Dziennikarz poświęcił umorzeniu sprawy Lisa cały materiał, który opublikował na YouTube. Nie zostawił też suchej nitki na decyzji prokuratury.
- Mówiąc krótko prokuratura działała tak wolno, że nie zdążyła postawić zarzutów - zauważył Stanowski. Ma też pretensje do śledczych o to, że zrezygnowali z przedstawienia Lisowi zarzutów o mobbing tłumacząc to, "że jego styl zarządzania był z lat 90".
- Czyli pracownicy byli mobbingowani, ale byli za młodzi, żeby zrozumieć, że to są lata 90. tylko 30 lat później - ironizował Stanowski.
- Pani prokurator mnie nie przekonała (argumentami przemawiającymi za umorzeniem - red.). Wolałbym, żeby odbyła się normalna rozprawa sądowa, gdzie zostałyby wysłuchane wszystkie strony. I sąd podjąłby właściwą decyzję - stwierdził.
Popularny "Stano" skrytykował też postawę Lisa. Zwrócił się bezpośrednio do wpisu dziennikarza.
- To, co ty robisz to jest triumfalizm, to jest ten kamień z serca (...). I tak jesteś zhańbiony tymi wszystkimi zeznaniami - powiedział.
- Dziwię się, że sam nie dążyłeś, żeby ta sprawa zakończyła się przed sądem. Gdyby ta sprawa zakończyła się przed sądem na twoją korzyść to miałbyś prawo zajmować się tym, czym cały czas się zajmujesz - spuentował Stano.
MB
Fot. Tomasz Lis i Krzysztof Stanowski. Źródło: PAP/Canva
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura