Osoby z pozwoleniem na broń powinny podlegać regularnym czasowym badaniom kontrolnym. I częstszym, jeśli ktoś zauważy, że ktoś ma pozwolenie na broń, a dopuszcza się takich zachowań jak nadużywanie alkoholu, branie narkotyków, czy przejawia cechy agresywne. Temu można przeciwdziałać – mówi Salonowi 24 dr n. med. Jerzy Pobocha, biegły psychiatra sądowy, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
Trwa walka o życie rannego w zamachu premiera Słowacji, Roberta Fico. Zamachu dokonał starszy mężczyzna. Są różne doniesienia co do jego powiązań. Jaki jest jednak mechanizm psychologiczny, który sprawia, że człowiek starszy, emeryt, z pewnym dorobkiem, bo to poeta, decyduje się na tak drastyczny krok, że oddaje strzały, skoro wie, że niemal na pewno zostanie złapany?
Dr Jerzy Pobocha: Wiek o tyle ma znaczenie, że ludzie często, podejmując jakieś takie desperackie kroki, wyznają taką filozofię życiową, że „już tyle lat przeżyłem, no to pod koniec swojego życia chcę dokonać czegoś niezwykłego”. Jeżeli on miał jakieś doświadczenia i może nawet zdolności literackie, to przecież w literaturze jest znany typ takiego bohatera, który się poświęca i ginie, lub trafia do więzienia. To schemat w literaturze bardzo często spotykany. Więc to jego pisarstwo w jakimś sensie mogło go ukierunkować na tego typu radykalne działania. Wynikającego z jego zawodu, pasji i wieku. Natomiast drugi motyw jest oczywiście polityczny. Jeżeli on pochodził ze środowiska, czy grupy, o takich poglądach politycznych, że ten premier czyni szkodę, to mogło to go popchnąć do takiego czynu. Społeczeństwo na Słowacji jest mocno podzielone. Część obywateli uważa, że takie prorosyjskie zachowania tego premiera są nie do przyjęcia. Zresztą patrząc z punktu widzenia Polski, no to dla nas też są nie do przyjęcia.
No są, chociaż są też informacje o tym, że było odwrotnie, zamachowiec był prorosyjski. A skoro tak, to być może Rosja chce mieć ofiarę, którą wpisze na sztandary...
Są dwie możliwości motywacji politycznej. Może być tak, że on został namówiony, żeby stać się bohaterem tego środowiska krytycznego wobec działań rządu. Kimś, kto poświęcił swoją wolność po to, żeby jakoś się wsławić. Na drugą możliwość wskazywał niedawno w rozmowie w jednej ze stacji telewizyjnych Jerzy Haszczyński, kierownik działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, że być może premier Fico był za mało prorosyjski i w związku z tym należało go jeszcze zdopingować w tym kierunku, żeby był prorosyjski bardziej. Podobna historia była w Serbii, gdzie też po takim zamachu kraj jeszcze bardziej skręcił w kierunku Rosji. Możliwości są różne.
Pomijając możliwości polityczne. Jak ta sprawa wygląda z punktu widzenia psychiatrii?
Kilku autorów europejskich zrobiło taką pracę, gdzie przeanalizowali wszystkie przypadki ataków na ważnych polityków w Europie w ostatnich 20 latach. I okazało się, że większość z tych ataków dokonały osoby mające zaburzenia psychiczne. Więc ten wątek psychopatologiczny, psychiatryczny należy wziąć pod uwagę.
Czasem ludzie mówią bardzo ostro o politykach, ale za tym nie idą czyny. Czy w Polsce powinniśmy brać pod uwagę, że do takich działań może dochodzić?
No mieliśmy przykład Ryszarda Cyby, który wszedł do lokalu PiS, zabił jednego z pracowników, ciężko ranił drugiego. A w planie miał, zdaje się, zabić jeszcze prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Tam zbrodniarzem był taksówkarz, dostał dożywocie. Mieliśmy też zabójstwo prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, związanego z PO?
W przypadku zabójstwa prezydenta Adamowicza zadziałał mechanizm, w którym sprawca z jednej strony chciał się wsławić, z drugiej uważał, że skoro za rządów PO trafił do więzienia, to właśnie ta partia jest za to odpowiedzialna. I w takim razie trzeba jakiegoś ważnego przedstawiciela tej partii po prostu zabić. I przygotował się do tego w sposób perfekcyjny, skuteczny. Przeczytał książkę z instrukcją, wybrał odpowiedni nóż i nawet zadawał ciosy w taki sposób, żeby przekręcając jeszcze nóż, który był w ranie, sprawić, żeby ta rama była jak największa i żeby nie można było tego krwotoku zatamować.
Czy może być tak, że jakaś grupa społeczna, zawodowa, bardziej narażona na utratę pracy i źródła utrzymania, generuje więcej osób, które mogą dokonać takiego przestępstwa?
Tu mówimy o depresji. Istnieje mechanizm, który często w mediach nazywa się samobójstwem rozszerzonym, fachowo jest to samobójstwo po zabójstwie. A więc sprawca w ciężkiej depresji chce się zabić, ale wcześniej postanawia skrzywdzić kogoś dla siebie ważnego. Zabić żonę, dziecko, bliską osobę. Może też chcieć zabić nie kogoś z rodziny, ale ważnego polityka, później samemu popełnić samobójstwo. No w tym przypadku słowackim tego nie ma. Zamachowiec miał broń w ręku, mógł się zabić, czy próbować popełnić samobójstwo, a tego nie zrobił. Czyli tutaj w tym przypadku tego mechanizmu depresyjnego najpewniej nie ma. Natomiast nie można wykluczyć, że tego typu mechanizm może zadziałać. I to wtedy, to jest niezależne od grupy społecznej, zawodowej, czy jakiejś organizacji politycznej, bo tu głównym czynnikiem jest ten mechanizm psychopatologiczny.
A czy może się zdarzyć, że ktoś nie miał takich zbrodniczych planów, ale na przykład dowidział się o tym, że jest ciężko, śmiertelnie chory. Zostało mu pół roku życia i nie da się go wyleczyć, więc on uznaje „I tak długo siedzieć nie będę, to sobie odstrzelę nielubianego polityka”?
No teoretycznie taki schemat też jest możliwy, chociaż mało realny i raczej zdarza się rzadko. Ludzie w takich ekstremalnych stanach nowotworowych są mniej aktywni, za to mocno przygnębieni, rozbici. Zaczynają żyć we własnym świecie, jakaś aktywność na innym polu jest mało prawdopodobna.
Wyświechtanym, ale trafnym hasłem jest powiedzenie, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Czy jest możliwość wyłuskania osób z takimi problemami wcześniej, żeby nie dokonali takiego czynu, podjęli leczenie, czy też potencjalni zamachowcy bardzo dobrze się ukrywają?
Nawet nie chodzi o to, że ci ludzie się ukrywają, ale nie demonstrują tego na zewnątrz, co im w duszy gra. W Polsce ileś tysięcy osób ma legalny dostęp do broni, plus jest zapewne spora liczba takich, którzy nie mają pozwolenia, ale broń posiadają. Wykrycie ich jest dosyć trudne. Na pewno konieczne jest myślenie perspektywiczne, powinna powstać konkretna baza danych, zawierająca informacje o tych osobach. I powinna być jednak może bardziej rozbudowana. To po pierwsze. Tak, jak prawo jazdy dostaje się na wiele lat, tak samo jest z pozwoleniem na broń. Powinno być jednak tak, że co jakiś czas należałoby te osoby sprawdzać pod względem psychologicznym. Na ogół ludzie z pozwoleniem na broń nie żyją na bezludnej wyspie, mają rodzinę, znajomych. Powinny być takie przepisy zobowiązujące jednak te osoby do monitorowania stanu psychicznego tej osoby. Często jest tak, jeżeli chodzi o myśliwych, że wpływają wnioski od sygnalistów, że ten i taki pije, czy robi jakieś niepokojące rzeczy, a ma broń jako myśliwy. I policja tego typu informacje otrzymuje. Tu nie chodzi o donosicielstwo, ale o rolę sygnalistów, którzy powinni dostrzec, że na przykład ktoś zachowuje się w sposób dziwny, a ma broń. I wtedy należy policję powiadomić. Osoby z pozwoleniem na broń powinny podlegać regularnym czasowym badaniom kontrolnym. I częstszym, jeśli ktoś zauważy, że ktoś ma pozwolenie na broń, a dopuszcza się takich zachowań jak nadużywanie alkoholu, branie narkotyków, czy przejawia cechy agresywne. Temu można przeciwdziałać. A przecież bywały historie nawet byłych policjantów, którzy dokonywali strasznych rzeczy. Więc powinien być jednak taki przepis, taki mechanizm powinien być uruchomiony, że jeżeli chcesz mieć broń, to musisz wiedzieć, że będziesz monitorowany. Społeczeństwo musi mieć zapewnione bezpieczeństwo, szczególnie w takiej sytuacji, kiedy ktoś przestaje się w wystarczającym stopniu kontrolować.
Wspomniał Pan, że większość tych zamachów dokonywały jednak osoby zaburzone. Jakie choroby są najczęściej powodem tego, że ktoś zaczyna działać agresywnie, krzywdzić innych?
Gównie chodzi o dwie choroby, depresję i schizofrenię. Bywają też inne schorzenia, jeśli mają cięższy przebieg, gdy ktoś działa pod wpływem urojeń, które mogą występować w przebiegu także innych zaburzeń. Te inne zaburzenia są rzadszą przyczyną takich agresywnych działań. Zdecydowanie częściej są to właśnie wspomniane dwie choroby. Osobna grupa to terroryści – zamachowcy. To nie chorzy, a fanatycy, osoby, które się „zradykalizowały”. Na szczęście w Polsce ich nie ma.
Głośno jest ostatnio o epidemii uzależnienia od bardzo silnych leków narkotycznych, głównie w Stanach Zjednoczonych, ale i w Polsce. Czy to może się przełożyć na jakieś agresywne działania?
Tak, ale raczej spontaniczne i przypadkowe, niż o charakterze politycznym. Osoby, które działają pod wpływem narkotyków, czy leków to osoby, u których ta agresja jest przypadkowa, nie zaplanowana, czy przemyślana. Taki człowiek może zaatakować przypadkową osobę na ulicy, w sklepie. Mało prawdopodobne, żeby on planował, czekał na kogoś konkretnego i takich zamachów mógł dokonać.
UWAGA! Jeśli jesteś w kryzysie, depresji, masz problemy, skontaktuj się z osobami, które mogą pomóc. Możesz to zrobić np. dzwoniąc na bezpłatny numer 116 123.
PH
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: Canva
Inne tematy w dziale Polityka