Legioniści dzięki skromnej wygranej są już blisko miejsca na najniższym stopniu podium, które gwarantuje udział w europejskich pucharach. Warta z kolei wciąż nie może być pewna utrzymania. O punkty w ostatniej kolejce będzie niezwykle trudno, bowiem podopieczni Dawida Szulczka w Białymstoku zagrają z walczącą o mistrzostwo Polski Jagiellonią.
Koniec meczów Warty w Grodzisku Wielkopolskim
Niedzielnym meczem warciarze pożegnali się z Grodziskiem Wielkopolskim, który przez ostatnie pięć lat był ich domowym stadionem. Komisja ds. licencji klubowych PZPN nie zgodziła się na dalszą grę Warty poza Poznaniem i od nowego sezonu „Zieloni” w roli gospodarza mają grać na Enea Stadionie. Na ostatni mecz sprzedano w Grodzisku wszystkie bilety, ale kibice poznańskiego zespołu trochę rozczarowani opuszczali trybuny.
Legia szybko przejęła kontrolę nad meczem, ale gospodarze byli przygotowani na taki wariant. Uważnie przemieszczali się w defensywie i nie dopuszczali rywala do kreowania groźniejszych sytuacji. W 16. minucie warszawianie nieco szybciej rozegrali piłkę, Marc Gual dograł do zamykającego akcję Macieja Rosołka, ale ten spóźnił się o ułamek sekundy. Legia dalej szukała okazji i w końcu po rzucie rożnym egzekwowanym przez Josue, Radovan Pankov efektownym uderzeniem głową nie dał szans Adrianowi Lisowi.
Legia zagrała na "zero z tyłu"
Poznaniacy, podobnie jak rywale, przystąpili do spotkania poważnie osłabieni. Zabrakło kilku ofensywnych zawodników, m.in. Macieja Żurawskiego, Adama Zrelaka czy Tomasa Prikryla, dlatego też nie stworzyli zbyt wielu szans na zdobycie gola. Po stracie gola poznaniacy zagrali już bardziej zdecydowanie, ale i tak Kacper Tobiasz nie miał zbyt wiele pracy. Najlepszą okazję na wyrównanie miał wychowanek Legii Michał Kopczyński, ale z boku pola karnego z półwoleja nie trafił w światło bramki.
Tuż po zmianie stron gospodarze przeprowadzili akcję, w której nie było przypadku, ale za to kilka, dokładnych szybkich podań. Na szczęście dla Tobiasza potężne uderzenie Martona Eppela minęło słupek jego bramki. Mecz nieco się ożywił, bo obie strony dążyły do zmiany wyniku. Quendrim Zyba, który pojawił się na boisku dwie minuty wcześniej, po indywidualnej akcji był blisko zdobycia drugiej bramki, ale ofiarnie grający piłkarze Warty zdążyli przyblokować jego strzał.
W ekipie gospodarzy dwoił się i troił Kajetan Szmyt, który nie bał się pojedynków jeden na jeden i zaimponował kilkoma efektownymi dryblingami w polu karnym przeciwnika. Za każdym razem przy próbie strzału przed poznańskim pomocnikiem wyrastał kolejny rywal, który blokował jego uderzenie.
Trener "Zielonych" Dawid Szulczek w ostatnim kwadransie wzmocnił siłę ofensywną zespołu, wprowadzając drugiego napastnika Dario Vizingera. Na murawie pojawili się także trzej młodzieżowcy, w tym debiutujący w ekstraklasie Patryk Rychlik. Roszady nie przyniosły spodziewanego efektu.
W końcówce Legia już nie forsowała tempa, tylko starała się jak najdłużej utrzymywać przy piłce i daleko od swojej bramki.
ja
Zdjęcie: Mecz Legia - Warta zakończył się wynikiem 0:1; fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Inne tematy w dziale Sport