Każda pierwsza dama ma prawo robić to, co chce, bo jej stanowisko nie jest zdefiniowane. Ja chciałam realnych zmian – powiedziała w Poznaniu Michelle Obama, była pierwsza dama Stanów Zjednoczonych. Była to jej pierwsza oficjalna wizyta w Polsce.
"Wiem, że zmieniłam życie ludzi"
W rozmowie przeprowadzonej podczas kongresu Impact'24 żona byłego prezydenta Baracka Obamy opowiedziała o swojej karierze, rodzicielstwie, a także o ośmiu latach spędzonych w Białym Domu.
Jako matka dwóch córek, Malii i Nataszy, zwróciła uwagę na znaczenie wspierania edukacji dziewczynek. – Kiedy rozmawiam z dziewczynkami, to zawsze myślę i zakładam, że każda z nich jest wyjątkowa. Ale ich moce są niewykorzystane, niewidziane, niedopieszczone. (…) Dzieci nie potrzebują zbyt wiele. Potrzebują jednego bohatera, czasem jednego spojrzenia, jednej szansy – stwierdziła była pierwsza dama.
– Wiem, że zmieniłam życie ludzi tylko dlatego, że podałam im rękę, kiedy odwiedzili Biały Dom, będąc dziećmi. Zostali dostrzeżeni przez osobę ważną – wyznała Obama. Według niej "skierowanie wzroku na dziecko jest dla niego paliwem rakietowym". Zaapelowała do zgromadzonych, aby wspierali dzieci, szczególnie dziewczynki, którym brakuje zainteresowania ze strony osób dorosłych.
Michelle Obama o byciu pierwszą damą
Pytana, czy okres prezydentury jej męża zmienił ją, odpowiedziała, że czas ten zmienił ją na lepsze. – Zobaczyłam dobrą naturę ludzi, to, co w nich najlepsze. Lepszych aniołów, jak mówił Barack – oznajmiła. Przyznała, że jako pierwsza dama doświadczyła też hejtu, rasizmu, krytyki i nienawiści. – Nienawidzono mojego koloru skóry. Wyszydzano mnie za to, że ubrałam krótki rękaw i pokazałam ramię na Kapitolu. Byliśmy czarnymi w Ameryce. To wszystko nas spotkało – powiedziała.
– Naszą odpowiedzialnością jako pierwszej damy i prezydenta było przekazanie z siebie tego, co najlepsze. Nie branie od innych. Żyjemy w świecie, gdzie przywódcy sieją podziały, handlują strachem, targują nienawiścią i żółcią. (…) Moim przesłaniem jest, abyście walczyli przeciwko temu strachowi, przeciwstawiali się liderom, którzy chcą poprowadzić nas tą ciemną drogą. Abyście zachowali czujność – zwróciła się do swoich słuchaczy.
– Po zakończeniu prezydentury powiedziałam mojemu mężowi, że chcę już wysiąść z tego szalonego pociągu. Ale dalej w nim jadę – odpowiedziała zapytana o siedem ostatnich lat, kiedy nie mieszka już w Białym Domu.
Co dalej?
Wśród największych projektów obecnie realizowanych wymieniła budowę Centrum Prezydenckiego Obamy, czyli biblioteki prezydenckiej w Chicago, którą określiła jako "latarnię nadziei, gdzie dzieci będą mogły poznać swój potencjał". Inwestycja, warta 1 mld dolarów, zostanie otwarta w 2026 r.
Powiedziała również, że wraz z mężem uruchomiła firmę spożywczą, która będzie produkować przekąski i napoje dla dzieci z niską zawartością cukru. Jest to kontynuacja działań mających na celu upowszechnianie zdrowego trybu życia i walki z otyłością wśród dzieci oraz młodzieży, które prowadziła jako pierwsza dama.
Ostatnie swoje słowa podczas spotkania Michelle Obama skierowała do kobiet, apelując, by "znalazły w sobie to, co najlepsze, esencję tego, co jest w nich wyjątkowe". – Jako kobiety robimy rzeczy wyjątkowe, ale świat tego nie docenia. Musimy być sobą. Nie możemy być kobietami, które wkładają męskie garnitury, które przyjmują męską energię. (…) Musimy pokazać i wyrażać swoją kobiecość we wszystkim, co robimy, i robić to z odwagą i dumą. Nie ważne, co myślą inni. Mężczyźni będą przerażeni tą energią – stwierdziła. – Co powiedzieć mężczyznom? Bądźcie otwarci, bo nie wiecie wszystkiego, nie rozumiecie wszystkiego. Otwórzcie się na inne głosy, inne energie. Zachęcam kobiety, by znalazły w sobie moc, by mówić swoimi głosami, bo głosy kobiet są teraz potrzebne – dodała.
MP
Transmitowane spotkanie z byłą pierwszą damą USA Michelle Obamą w ramach kongresu Impact'24 w Poznań Congress Center. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka