Dziennikarka popierana przez PiS miałaby dużo większe szanse na uzyskanie poparcia wyborców PSL i Polski 2050 niż jakikolwiek czynny polityk. A kandydat, który pogodziłby elektoraty Trzeciej Drogi oraz PiS miałby realną szansę wygrać z Rafałem Trzaskowskim – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.
Według niedawnego sondażu dla WP.pl w drugiej turze wyborów prezydenckich znaleźliby się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej oraz były premier, Mateusz Morawiecki z Prawa i Sprawiedliwości. Pozostali kandydaci są znacznie dalej. Trzeci z kilkunastoprocentowym poparciem jest Szymon Hołownia (Polska 2050 – Trzecia Droga) czwarty Krzysztof Bosak z Konfederacji, ma już poniżej 10 proc., a przedstawicielka Lewicy na granicy progu. Według ekspertów w drugiej turze znajdzie się każdy kandydat po prostu wskazany przez PiS. Co to oznacza w kontekście szukania „nowego Dudy”, czyli kogoś, kto miałby szansę na wygranie z Trzaskowskim tak, jak dekadę temu obecny prezydent pokonał Bronisława Komorowskiego?
Dr Andrzej Anusz: Ten sondaż jest bardzo ważny. Warto go połączyć z tym, co wiemy po wyborach w Krakowie, gdzie Łukasz Gibała, kandydat liberalny, niebędący jednak związany z obecną koalicją rządzącą, o mało nie został prezydentem miasta. W drugiej turze wyborcy PiS karnie poszli i na niego zagłosowali, przeciwko kandydatowi KO. Ostatnio mówiłem u Państwa, że prezes PiS ma trudny dylemat, bo musi wskazać albo Mateusza Morawieckiego, który daje gwarancję wejścia do drugiej tury, ale ma małe szanse na wygranie wyborów, albo poszukać kogoś, kto może zawalczyć o pełną stawkę. Jeśli jednak powinie mu się noga, nie wejdzie do drugiej tury. A to może oznaczać poważne kłopoty dla partii. Prognozy, według których każdy wskazany przez PiS będzie w drugiej turze, zmieniają bardzo wiele.
Przekreślają szansę Mateusza Morawieckiego na start?
Nie, ponieważ były premier gwarantował dwie rzeczy. Wejście do drugiej tury, ale też konsolidację. Pewność, że PiS po wyborach nie ulegnie dezintegracji. Kandydatem PiS nie może być osoba, która będzie stwarzała ryzyko, że po głosowaniu będzie w stanie wokół siebie zbudować jakiś nowy ruch polityczny. Jeżeli Jarosław Kaczyński będzie miał wybór – przegrać wybory w drugiej turze, ale utrzymać PiS w roli głównej siły opozycyjnej, albo zawalczyć o prezydenturę, ale ryzykować, że wokół kandydata powstanie nowa siła, która osłabi, bądź zastąpi PiS, prezes na pewno wybierze pierwszy wariant. Jarosław Kaczyński zawsze wyznawał podstawową zasadę, że partia jest najważniejsza. Tak więc „nowy Andrzej Duda” musiałby być kimś, kto nie dość, że da nadzieję na wygraną z Rafałem Trzaskowskim, to jeszcze zminimalizuje ryzyko rozłamu i dezintegracji PiS-u.
W gronie potencjalnych kandydatów spoza PiS pojawia się w mediach nazwisko dziennikarki Polsatu, Doroty Gawryluk. Kaczki dziennikarskie, czy faktycznie może być coś na rzeczy?
Faktycznie Pani Dorota Gawryluk w tej chwili ma swój program Ta Lepsza Polska. Z punktu widzenia politycznego i społecznego, to bardzo ciekawe narzędzie, pozwalające być w przestrzeni publicznej, w mediach. Może być próbą ogniskowania wokół tego programu kwestii programowych, a w przyszłości pokazywania pewnych scenariuszy politycznych. Z drugiej
istotnym elementem może być pokazywanie się w programie w otoczeniu różnych ekspertów, polityków i innych osób.
To bardzo zręczne posunięcie z punktu widzenia samej pani Gawryluk. Zyskuje ona bardzo wygodne narzędzie, może się promować, jednocześnie cały czas mówić, że jest przecież dziennikarką, nie polityczką. A w istocie, poprzez program, może w życiu politycznym uczestniczyć. Oczywiście im bliżej będzie wyborów prezydenckich, tym częściej padać będą pytanie o przyszłość dziennikarki Polsatu i ona będzie musiała wypracować sobie odpowiednią odpowiedź do momentu ewentualnego zgłoszenia kandydatury. Jednak samo narzędzie, które ma pani Gawryluk, będzie z pewnością z coraz większą uwagą obserwowane przez liderów i samego prezesa PiS. W tej chwili nie wykluczałbym żadnego scenariusza.
Najprawdopodobniej z Koalicji Obywatelskiej wystartuje prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski a z Trzeciej Drogi Szymon Hołownia. Widzimy już pewne tarcia w koalicji – Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że absolutnie nie będzie zgody na likwidację lekcji religii w szkołach, Lewica i Trzecia Droga bronią CPK. Czy te różnice będą postępować?
Myślę, że te napięcia, które w tej chwili w koalicji rządzącej występują, są naturalnym elementem odróżniania się mniejszych koalicjantów od Koalicji Obywatelskiej. Formacje te tworzą jeden rząd, ale do wyborów idą osobno. To oczywiste, że bardziej konserwatywna Trzecia Droga broni obecności religii w szkołach. Bardzo ciekawe jest też stanowisko w sprawie CPK – tej sztandarowej inwestycji PiS broni już nie tylko partia Razem, ale cała Lewica. Również Szymon Hołownia mówi o poparciu dla CPK w ewidentnej kontrze do Koalicji Obywatelskiej.
Natomiast sytuacja lewicy jest dużo trudniejsza. Wydaje się, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego kolejny poważny kawałek elektoratu Lewicy zostanie, mówiąc wprost, znowu zjedzony. Tym bardziej politycy lewicy muszą się odróżniać, bo inaczej to po prostu politycznie zginą, zejdą poniżej progu i po prostu politycznie przestaną istnieć. Natomiast Szymon Hołownia ma ambicje prezydenckie. I są rzeczywiście spekulacje, że idealnym rozwiązaniem dla centroprawicy, byłoby znalezienie takiego kandydata, który by pogodził Trzecią Drogą i PiS. To znaczy, uderzyłby do obu elektoratów, pozyskał ich głosy. Faktycznie, moim zdaniem taki kandydat miałby sporą szansę wygrać w wyborach prezydenckich z Trzaskowskim. Na dzisiaj trudno sobie jednak wyobrazić sytuację, w której Szymon Hołownia byłby tym kandydatem, który mógłby otrzymać poparcie PiS-u.
A czy gdyby do drugiej tury weszła pani Dorota Gawryluk, miałaby szansę na otrzymanie poparcia ze strony wyborców Trzeciej Drogi, czy niekoniecznie?
Na pewno jest to bardziej prawdopodobny scenariusz, niż taki, w którym w drugiej turze znalazłby się kandydat będący politykiem PiS-u. Dziennikarka popierana przez PiS miałaby dużo większe szanse na uzyskanie poparcia wyborców PSL i Polski 2050 niż jakikolwiek czynny polityk. I wtedy faktycznie połączenie elektoratów PiS, PSL, Konfederacji i Polski 2050 byłoby dla kandydata Koalicji Obywatelskiej dużym zagrożeniem.
Źródło zdjęcia: Dorota Gawryluk. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Inne tematy w dziale Polityka