Piłkarze Ruchu przystąpili do tego meczu ze świadomością, że – po niedzielnym zwycięstwie Puszczy Niepołomice nad Wartą Poznań – nie mają już nawet teoretycznych szans na utrzymanie. Z kolei Radomiak, aby już formalnie zapewnić sobie utrzymanie w ekstraklasie potrzebował zdobycia przynajmniej jednego punktu. Jednak gospodarze nie dźwignęli ciężaru tego spotkania i przegrali z Ruchem 0:2.
Radomiak Radom wciąż nie może być pewny utrzymania
W pierwszych minutach aktywniejsi byli goście, ale to gospodarze stworzyli pierwszą okazję bramkową. Rafał Wolski, który w drugim kolejnym meczu był ustawiony na pozycji napastnika, wbiegł w pole karne, lecz poślizgnął się, gdy oddawał strzał i zamiast posłać piłkę do bramki, kopnął ją obok słupka.
W 25. minucie radomianie przeprowadzili kolejny groźny atak. Wolski zagrał piłkę do Vagnera Diasa, ten jeszcze popisał się efektownym dryblingiem w polu karnym, ale nie zdołał pokonać dobrze ustawionego Dantego Stipicy. Chwilę później Chorwat obronił niezły strzał głową Raphaela Rossiego. Okres przewagi Radomiaka przerwała w 38. minucie akcja Miłosza Kozaka i zmarnowana okazja bramkowa przez Somę Novothny’ego.
Dlaczego tak późno? Ruch wygrał trzeci mecz z rzędu, ale to pyrrusowe zwycięstwo
Druga połowa zaczęła się od szturmu gospodarzy. Co chwilę w polu karnym Ruchu powstawało spore zamieszanie. W 52. minucie Stipica obronił groźny strzał Dawida Abramowicza.
Tymczasem prowadzenie objął Ruch. W 62. minucie Nowothny wycofał piłkę do Bartłomieja Barańskiego, a ten strzałem z 15 metrów pokonał Gabriela Kobylaka. To było pierwsze trafienie w ekstraklasie 17-latka, który na boisku pojawił się w 17. minucie, zastępując kontuzjowanego Juliusza Letniowskiego.
W 65. minucie kolejnej znakomitej okazji nie wykorzystał Wolski, który w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę. Chwilę później trener Radomiaka Maciej Kędziorek wprowadził do gry Roberto Alvesa, dla którego był to pierwszy występ po odniesionej w sierpniu ubiegłego roku kontuzji. Na boisku pojawiali się kolejni rezerwowi gospodarzy, ale te zmiany nie przynosiły efektu.
Ruch w 87. minucie, zdobył drugą bramkę, ale nie została ona uznana, gdyż Filip Wilak był na spalonym. W doliczonym czasie gry Wilak popisał się świetną asystą, w efekcie której Adam Vlkanova znalazł się w sytuacji sam na sam z Kobylakiem i strzałem między nogami bramkarza ustalił wynik meczu.
Ruch odniósł trzecie kolejne zwycięstwo, ale finisz "Niebieskich" okazał się spóźniony. Radomiak wciąż nie może być na sto procent pewny utrzymania.
Radomiak Radom - Ruch Chorzów 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Bartłomiej Barański (62), 0:2 Adam Vlkanova (90+3).
Żółta kartka - Ruch Chorzów: Bartłomiej Barański, Adam Vlkanova, Daniel Szczepan, Dante Stipica.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 8 013.
Radomiak Radom: Gabriel Kobylak - Damian Jakubik, Raphael Rossi, Luka Vuskovic – Jan Grzesik (80. Joao Peglow), Michał Kaput (67. Roberto Alves), Bruno Jordao, Dawid Abramowicz - Lisandro Semedo (74. Guilherme Zimovski), Rafał Wolski (74. Leandro Pereira), Vagner Dias.
Ruch Chorzów: Dante Stipica – Robert Dadok (86. Mateusz Bartolewski), Szymon Szymański, Josema - Patryk Stępiński, Juliusz Letniowski (17. Bartłomiej Barański, 86. Maciej Sadlok), Filip Starzyński, Tomasz Wójtowicz - Soma Novothny (65. Filip Wilak), Daniel Szczepan, Miłosz Kozak (65. Adam Vlkanova).
na zdjęciu: Radom, 13.05.2024. Piłkarz Radomiaka Radom Guilherme Zimovski (L) i Josema (P) z Ruchu Chorzów podczas meczu Ekstraklasy, 13 bm. (gj) PAP/Piotr Polak
Inne tematy w dziale Sport