Real Madryt po dramatycznym meczu z Bayernem Monachium (2:1) na Santiago Bernabéu wyszarpał awans do finału Ligi Mistrzów. 1 czerwca na Wembley zagra z Borussią Dortmund. Nie milkną komentarze po jednej z kluczowych decyzji sędziego Szymona Marciniaka, który nie uznał bramki dla Bawarczyków. W polskiego arbitra uderza niemiecki szkoleniowiec Thomas Tuchel.
Real przeważał, ale to Bayern rozpoczął strzelanie
Spotkanie na Santiago Bernabéu było hitowym meczem dwóch czołowych europejskich klubów. Media sugerowały, że był to "przedwczesny finał". Stąd też na sędziego spotkania wyznaczono jednego z najlepszych na ten moment arbitrów, Szymona Marciniaka.
Od początku spotkania przeważał Real Madryt, który już w 13. minucie mógł otworzyć wynik, ale Vinicius Junior trafił w słupek, a dobitkę Rodrygo obronił Manuel Neuer. Niemiecki bramkarz później jeszcze kilkukrotnie zatrzymywał strzały tych dwóch brazylijskich piłkarzy. Wydawało się, że gol dla gospodarzy jest kwestią czasu, aż nadeszła 68. minuta, w której Bayern przeprowadził doskonałą kontrę. Harry Kane zagrał na skrzydło do Alphonso Daviesa, a Kanadyjczyk jednym zwodem minął Antonio Ruedigera i pokonał ukraińskiego bramkarza Realu.
Real odpowiedział po trzech minutach, ale prowadzący mecz sędzia Szymon Marciniak po analizie VAR gola nie uznał. Nacho Fernandez faulował bowiem Joshuę Kimmicha. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii jednak nie odpuszczali i w 88. minucie po dużym błędzie Neuera do siatki trafił świeżo wprowadzony na boisko Joselu. Niemiecki bramkarz Świetnie spisujący się do tej pory bramkarz najpierw niezbyt dobrze wprowadził wyrzutem piłkę do gry, a chwilę później wypuścił ją przed siebie po strzale. Dopadł do niej Joselu i wpakował do siatki.
Trzy minuty później Real już prowadził. Tym razem po ciekawie rozegranym rzucie rożnym Ruediger dograł do Joselu, który z sześciu metrów nie miał problemów ze zdobyciem gola. W tej sytuacji Marciniak ponownie korzystał z analizy VAR, aby upewnić się, że strzelec nie był na spalonym.
Marciniak pod ostrzałem
Przez niemal całe spotkanie nie można było mieć najmniejszych zastrzeżeń do polskiego arbitra. Kontrowersja pojawiła się jednak w 13. doliczonej przez niego minucie. Marciniak sugerując się podniesioną chorągiewką sędziego liniowego przerwał gwizdkiem akcję Bayernu z powodu spalonego, a moment później do siatki trafił Matthijs de Ligt. Powtórki telewizyjne nie rozstrzygnęły jednoznacznie, czy decyzja Marciniaka była słuszna, a ponieważ przerwał akcję, nie podlegała ona analizie VAR. Tym samym spotkanie zakończył się wynikiem 2:1 dla "Królewskich".
Do sytuacji z końcówki meczu odniósł się trener "Bawarczyków" na konferencji pomeczowej. – Jestem bardzo rozczarowany. Myślę, że ostatnia decyzja o spalonym była błędna. Jeśli był spalony, to minimalny. Ale raczej to była katastrofalna decyzja sędziego liniowego i później głównego. Na tym poziomie to niewybaczalne. To karygodny błąd. Nie można podnosić chorągiewki, gdy nie ma się pewności, że jest spalony. Trudno przełknąć porażkę. Prawie byliśmy w finale. Przegraliśmy po zaciętej walce – powiedział Thomas Tuchel.
Finał na Wembley i Superpuchar w Warszawie
"Królewscy" z 14 triumfami są najbardziej utytułowanym klubem w historii rywalizacji o Puchar Europy. W finale wystąpią po raz 18. Rywalem Realu Madryt będzie Borussia Dortmund, która w półfinale dwukrotnie pokonała Paris Saint-Germain 1:0. Dla drużyny z Niemiec będzie to trzeci występ w meczu finałowym. Ligę Mistrzów wygrali raz - w 1997 roku.
Spotkanie między Realem a Borussią odbędzie się 1 czerwca na Wembley w Londynie. Zwycięzca meczu w sierpniu pojawi się na PGE Narodowy, gdzie ze zwycięzcą Ligi Europy zawalczy o Superpuchar Europy.
MP
Mecz Real Madryt - Bayern Monachium. Fot. EPA/Mariscal
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport