Strażnicy graniczni z Podlasia zatrzymali 41-letniego rosyjskiego żołnierza, który przedostał się nielegalnie do Polski przez Białoruś. Jak podaje RMF FM, wszystko wskazuje na to, że próbował nielegalnie dostać się do naszego kraju przez Białoruś, wprost z ukraińskiego frontu. Ambasada Rosji zażądała wyjaśnień.
Podlascy pogranicznicy schwytali dezertera
Mężczyzna został zatrzymany przez podlaskich strażników granicznych po przekroczeniu polsko-białoruskiej granicy. Informację potwierdził rzecznik prasowy Komendanta Głównego Straży Granicznej mjr SG Andrzej Juźwiak.
Radio RMF FM, które jako pierwsze poinformowało o zatrzymaniu dezertera, podało że mężczyzna był po cywilnemu i bez broni. "Znaleziono przy nim rosyjskie dokumenty wojskowe, w tym kontrakt z armią obejmujący udział w działaniach zbrojnych przeciwko Ukrainie" - przekazało RMF FM.
Ucieczka z armii Putina czy celowa prowokacja?
Według rozgłośni, mężczyzna by przedostać się na Zachód, starał się wykorzystać kanał migracyjny zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki, którego używają cudzoziemcy głównie z Bliskiego Wschodu, północnej Afryki oraz Azji Środkowej.
- Morale rosyjskiej armii jest niskie, więc to może być prawdziwy dezerter, który szuka ratunku na zachodzie, ale znając Rosjan nie wykluczam prowokacji - komentował w Trójce ucieczkę rosyjskiego żołnierza gen. Marek Dukaczewski.
W podobnym tonie wypowiadał się wiceszef MSWiA Czesław Mroczek.
- Możliwe, że mamy do czynienia z dezerterem, który ucieka przed przymusem własnego państwa, przed okropnościami wojny, albo mamy do czynienia z człowiekiem, który miał realizować jakieś zadania na zachodzie - mówił PAP Mroczek.
Wiceminister podkreślił, że teraz będą prowadzone czynności z zatrzymanym żołnierzem. Jak dodał, to też pokazuje, jak ważna jest szczelności granicy.
- Ten kanał nielegalnego przerzutu migrantów jest przecież wykorzystywany przez służby rosyjskie i białoruskie, które działają, żeby zachwiać bezpieczeństwem Europy, bezpieczeństwem Polski - podkreślił i dodał, że "temat związany z zatrzymaniem tego domniemanego dezertera jest niezwykle ważny z punktu bezpieczeństwa państwa".
Ambasada Rosji zwróci się w tej sprawie do MSZ
Ambasada Rosji w Polsce nie otrzymała informacji o rzekomo zatrzymanym rosyjskim żołnierzu - informują rosyjskie media.
"Informujemy, że ambasada nie otrzymała od polskich władz informacji o zatrzymaniu domniemanego rosyjskiego żołnierza, który nielegalnie przekroczył granicę białorusko-polską" – skomentowała ambasada.
Dyplomaci podkreślili, że Polska jest zobowiązana powiadomić Rosję o incydencie zgodnie z dwustronną konwencją konsularną z 1992 roku. W związku z tym Moskwa zwróci się z odpowiednią prośbą do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Według szacunków organizacji Pro Asyl i stowarzyszenia Connection, od początku wojny do września 2023 r. co najmniej 250 000 poborowych opuściło Rosję i szukało schronienia w innych krajach – głównie w Kazachstanie, Gruzji, Armenii, Turcji, ale także w Serbii czy Izraelu. Wielu chce uniknąć misji bojowej przed częściową mobilizacją zarządzoną przez szefa Kremla Władimira Putina. Bardzo niewielu z nich ma dostęp do Europy Zachodniej.
ja
Zdjęcie ilustracyjne, fot. X/Straż Graniczna
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka