Deklaracje, że Centralny Port Komunikacyjny powstanie to ze strony rządzących typowy PR, w celu uniknięcia oburzenia społecznego. Gra na przeczekanie, obliczona na to, że pamięć ludzka jest zawodna. W rzeczywistości przez deklaracje polityczne przedstawicieli rządu wszelkie kamienie milowe związane z harmonogramami przygotowania i realizacji tego projektu poszły do piachu. Przez decyzje, tak naprawdę wywracające fundament CPK, aktualna władza cywilizacyjnie cofa nas o 20 lat – mówi Salonowi 24 Jerzy Polaczek (PiS), poseł na Sejm nieprzerwanie od 1997 roku, minister transportu w latach 2005 – 2007.
W ostatnich dniach wielkie emocje wywołały doniesienia o rzekomej rezygnacji rządu z budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jednak przedstawiciele rządu zaprzeczają, minister Lasek wprost mówi o histerii opozycji. Inni ironizują, że dla PiS-u nagle wyrocznią stała się „Gazeta Wyborcza”, która informacje o wycofaniu się z CPK podała jako pierwsza. Po co ulegacie emocjom, skoro wg deklaracji rządu projekt zagrożony nie jest?
Jerzy Polaczek: Przede wszystkim do deklaracji przedstawicieli rządu Donalda Tuska należy podejść, odnosząc się do faktów – z prostej przyczyny. Stronę państwową i spółkę CPK wiążą zawarte umowy na kwotę ponad miliard trzysta milionów złotych na zaprojektowanie kompletnej infrastruktury portu lotniczego dla Polski. Pan minister Maciej Lasek, jak i jego szef, premier Donald Tusk, mogą dziś opowiadać różne niestworzone rzeczy, ale obiektywnym faktem są wiążące rząd wydatki, które po prostu trzeba ponieść. Rząd Donalda Tuska nie może tak po prostu z marszu wycofać się z projektu z uwagi na wysoki stan zaawansowania jego przygotowań.
Tym bardziej ciężko zrozumieć opozycję, która mówi, że rząd pogrzebał CPK…
Niestety, obawy o los tego cywilizacyjnego projektu są uzasadnione. Po pierwsze koalicja rządząca na czele z KO, już wcześniej, przed dojściem do władzy wielokrotnie dawała publicznie wyraz swojej niechęci do budowy CPK. Wprost deklarowała, że nie będzie projektu realizować albo że nie będzie realizować go w pełni, jeśli chodzi o zarówno komponent lotniczy, jak i kolejowy. Nieprzypadkowo teraz do obiegu medialnego wprowadza się deklaracje rozbudowy za ponad 2,5 miliarda złotych Portu Lotniczego im. Fryderyka Chopina na warszawskim Okęciu. Trzeba po prostu cokolwiek powiedzieć, dla uspokojenia rynku lotniczego i gaszenia politycznego pożaru wywołanego przez rządzących, gdyż niesie to za sobą konkretne decyzje biznesowe.
Tylko że budowa CPK miała a ruszyć za rok, potrwa latami. A skoro tak, to może rozbudowa Okęcia ma sens tymczasowo, zanim wielki projekt zostanie zrealizowany?
Zwrócę jednak uwagę na fakt, że ani prezydent stolicy, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski, ani premier Tusk, ani nikt ze strony rządowej nie był łaskaw poinformować mieszkańców Warszawy, że parametry ruchu lotniczego w ich mieście w ciągu najbliższych lat zwiększą się aż o połowę. Niesie to za sobą konieczność dodatkowych odszkodowań z tytułu strefy intensywnego oddziaływania hałasu. Problem ten dotyka już dzisiaj około pół miliona mieszkańców Warszawy, którzy o wszystkim dowiedzieli się teraz, przez przypadek.
Premier nie wspomina, że jedyna możliwość rozbudowy Okęcia musi zakładać też wyburzenie dzisiejszej siedziby Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i przeniesienie tego serca systemu sterowania przestrzenią, zarządzania przestrzenią powietrzną w inne miejsce. Budowę nowego pasa startowego i schowanie dużego odcinka drogi ekspresowej S2, jako rozwiązania tunelowego. Założę się, że nikt nie policzył, ile to kosztuje. Trudno jednak tak gruntowną i kosztowną przebudowę za kilka miliardów złotych traktować jako działanie „tymczasowe”.
To niejedyny dowód na wycofywanie się rządu z CPK. Działanie władz bezpośrednio uderza bowiem w interesy tej spółki specjalnego przeznaczenia, jaką jest ustawowo powołana przez Sejm Spółka Centralny Port Komunikacyjny. Te nieodpowiedzialne działania przedstawicieli rządu sprawiają, że niebawem załoga, pracownicy tego podmiotu w mojej opinii złożą masowe wypowiedzenia z pracy.
Nikt poważny nie będzie chciał przez lata funkcjonować w podmiocie, w którym horyzont inwestycji, którą się przygotowuje, rozciąga się na kilkanaście lat, jeśli w ogóle realizacja tej inwestycji ma nastąpić. Mówiąc wprost, przez deklaracje polityczne przedstawicieli rządu wszelkie kamienie milowe związane z harmonogramami przygotowania i realizacji tego projektu poszły do piachu.
Mówił Pan jednak, że strona rządowa jest związana umowami, więc musi realizować CPK?
Strona publiczna poniesie koszty z tytułu niewywiązania się z umów, gdy dokumentacja zostanie schowana do przysłowiowej szafy. Struktura wewnętrzna spółki ulegnie rozpadowi, dlatego, że znacząca część zespołu będzie szukała nowych miejsc pracy w kraju bądź za granicą.
Na razie nawet trudno nawet oszacować skalę strat, jakie poniesiemy w sferze technicznej, naukowej, które są związane z przygotowaniem kadr dla lotnictwa cywilnego w Polsce. Takie działania w mojej opinii niszczą rozwój branży lotniczej i około lotniczej, innowacyjnej. O tym nikt nie mówi, ale w będzie to zniszczenie prawie 20 lat przygotowań, począwszy od dyskusji politycznych, na forum Sejmu w 2004 roku, poprzez moje działania jako ministra transportu w latach 2005-2007, po działania kolejnych ministrów przy projektowaniu CPK.
Pomijam, że niszczy się coś, za co państwo zapłaciło już miliony euro – m.in. za studia wykonalności, spełniające wiele kryteriów analizy, różnego rodzaju rekomendacje. Plan generalny lotniska CPK, który został przygotowany, to wielowarstwowy dokument, wynikający z regulacji krajowych i europejskich, związanych z prawem lotniczym, zarządzaniem przestrzenią powietrzną z dziesiątkami różnych uzgodnień środowiskowych. To przynajmniej setki milionów kosztów tytułem pozyskania terenu. Na wniosek rządu PiS Komisja Europejska wprowadziła ten projekt w do transeuropejskiej sieci transportowej.
Mówimy o komponencie lotniczym, ale jest też jeszcze druga część projektu, związana oczywiście z kolejami dużych prędkości. Tu też nie wiemy, jakie będą ostateczne wnioski.
Jednak jeśli chodzi o część kolejową, zastrzeżenia rządzących były mniejsze. Poza tym, jak słyszymy z kręgów władzy, projekt nie jest jeszcze pogrzebany.
Zobaczymy, jakie będą ostateczne wnioski w kwestii komponentu kolejowego. Naprawdę chciałbym powiedzieć pod adresem rządzących coś neutralnego lub nawet pozytywnego – czekam więc na analizę, którą przygotowuje wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za kolej, pan Piotr Malepszak. Jednak z drugiej strony wielkim nieobecnym w tej dyskusji wokół CPK jest minister transportu pan minister Dariusz Klimczak, który jako minister transportu ponosi bowiem odpowiedzialność konstytucyjną.
Tyle że kwestie audytów, sprawdzania, czy projekt był realizowany dobrze, czy może wymaga zmian, są chyba rzeczą naturalną?
Oczywiście rozumiem jakieś dodatkowe okoliczności, konieczność zmian wynikających z analiz ekonomicznych, jeśli chodzi o komponent kolejowy, które mogą powodować etapowanie tego projektu tam, gdzie ta komercyjna, biznesowa opłacalność budowy nowych odcinków jest inna niż w przypadku kluczowych aglomeracji w Polsce, takich jak np. Katowice, Wrocław Kraków, Gdynia, Poznań.
Zmian tych nie można jednak przeprowadzać w sposób godzący w powagę państwa, wywołując przy okazji międzynarodowy skandal wokół przygotowań do tego projektu. A właśnie to funduje nam aktualny rząd, którego działania mogą doprowadzić do dramatycznych skutków. I nie chodzi tylko o zablokowanie budowy CPK, ale też rozwoju zaplecza naukowo technicznego tysięcy ludzi, którzy w tej branży znajdą zatrudnienie.
Będzie to też uderzenie w polskie uczelnie techniczne, w średnie szkolnictwo techniczne, w wyspecjalizowane struktury niektórych uczelni wyższych. Przypominam, że byłem przed laty inicjatorem utworzenia na Politechnice Śląskiej centrum kształcenia kadr dla lotnictwa cywilnego krajów Europy Środkowo Wschodniej. Poprzez ostatnie decyzje, tak naprawdę wywracające fundament CPK, aktualna władza cywilizacyjnie cofa nas o 20 lat.
Wróćmy jednak do deklaracji rządzących – mówią wprost, że z CPK nie rezygnują?
To typowy PR, w celu uniknięcia oburzenia społecznego. Gra na przeczekanie, obliczona na to, że pamięć ludzka jest zawodna. Projekt rozbudowy Okęcia sprawi, że znienacka pół miliona mieszkańców Warszawy dowiaduje się, że ruch lotniczy nad stolicą ma być zwiększony o połowę, to jest bardzo znacząca zmiana, jeśli chodzi również o koszty odszkodowań, jakie przedsiębiorstwo Polskie Porty Lotnicze będzie musiało wypłacić dodatkowym tysiącom mieszkańców miasta żyjących w tej strefie oddziaływania portu Okęcie.
Osobny problem stanowią umowy, które są wiążące dla strony publicznej z międzynarodowymi firmami, które startowały w przetargach, które przetargi te wygrały. Jak mówiłem, cofamy się o dwie dekady. Przyznam, że mam do tego nie tylko stosunek państwowy, ale i osobisty, bo starania o CPK to także fragment moich wysiłków jako ministra transportu.
Gdyby żył nieodżałowanej pamięci wiceminister dr Eugeniusz Wróbel, który w latach 2005-2007 był zaangażowany w przygotowania tego projektu, nie zostawiłby suchej nitki na rządzącej obecnie ekipie. A był to jeden z najwybitniejszych w historii III Rzeczpospolitej urzędników administracji rządowej, który był odpowiedzialny za dział lotnictwa. I dziś dorobek tego typu wybitnych postaci, a było ich wiele, aktualna władza po prostu wyrzuca do kosza.
Źródło zdjęcia: Trwa debata o dalszych losach CPK, Fot. Pixabay.com
Inne tematy w dziale Społeczeństwo