Walczący o czołowe lokaty piłkarze Górnika Zabrze pokonali na własnym stadionie przedostatni w tabeli ŁKS Łódź 4:1 i zostali wiceliderem tabeli, choć mogą stracić drugie miejsce jeszcze dziś.
Symbolicznie wyczyścił strzelcowi buty
Zabrzanie w poprzednim spotkaniu wygrali na wyjeździe z broniącym tytułu Rakowem Częstochowa i byli murowanym faworytem sobotniego starcia. Drużyna trenera Jana Urbana, która wiosną w ekstraklasie punktuje najlepiej z całej stawki, wywiązała się z tej roli.
Początek przyniósł jednak kilka niezłych akcji łodzian. Daniel Bielica obronił groźne strzały Holendra Kaya Tejana, ale w 25. minucie prowadzenie objęli gospodarze.
Obrońca ŁKS Kamil Dankowski we własnym polu karnym pechowo wybił głową piłkę wprost pod nogi Szymona Czyża. Zawodnik Górnika zdecydował się na natychmiastowe uderzenie i było 1:0.
Chwilę potem gracz gości mógł się zrehabilitować, ale jego strzał "szczupakiem" był niecelny.
10 minut przed przerwą niemiecki skrzydłowy Górnika Lawrnece Ennali dał popis szybkości i techniki. Przebił się samotnie przez obronę łodzian i z bliska nie dal szans Aleksandrowi Bobkowi. Po tej akcji kolega z zespołu Pacheco symbolicznie wyczyścił strzelcowi buty.
ŁKS już nie ma szans na utrzymanie się w lidze
W drugiej połowie goście atakowali, a miejscowi czekali na swoją szanse z kontry. Łodzianie nie potrafili poważnie zagrozić Bielicy, który bez problemu poradził sobie z uderzeniem Daniego Ramireza zza pola karnego.
Nic do powiedzenia nie miał za to golkiper ŁKS przy strzale Kamila Lukoszka w okienko w 63. minucie.
Wydawało się, że ta strata ostatecznie podcięła skrzydła gościom. Drużyna trenera Marcina Matysiaka walczyła jednak do końca o kontaktowego gola i w 85. minucie Ramirez wykorzystał błąd defensywy zabrzan, kończąc skutecznie kontrę.
Gospodarze zdążyli jeszcze odpowiedzieć, wynik z bliska ustalił portugalski rezerwowy Filipe Nascimento.
- Górnik zagrał, jakby zwierzyna dopadła ofiarę. Nie dała jej żadnych szans. Zagraliśmy przeciętne spotkanie. To był nasz ostatni "finał", który dla nas wiele znaczył. Nie ma się co oszukiwać, już nie mamy szans na utrzymanie się w lidze. Przykro mi, biorę odpowiedzialność na siebie - komentował Marcin Matysiak (trener ŁKS).
- Graliśmy dobrze, strzeliliśmy bramki i wygraliśmy mecz, by podtrzymać marzenia. Cieszymy się, kiedy stadion jest pełny. To piękny widok, kiedy kibice się cieszą. Myślę, że drużyna zaoferowała naprawdę fajne widowisko, akcje, gole, a o to w tym wszystkim chodzi - mówił Jan Urban (trener Górnika).
ja
Na zdjęciu Piłkarz Górnika Zabrze Kryspin Szcześniak (P) i Kay Tejan (C) z ŁKS Łódź podczas meczu Ektraklasy, fot. PAP/Michał Meissner
Inne tematy w dziale Sport