Na fermach futerkowych, które w większości należą do zagranicznego kapitału, tracą zwierzęta i ludzie. Czas z tym skończyć - napisała w piątek na platformie X Małgorzata Tracz, posłanka Zielonych (Koalicji Obywatelskiej). Zapowiedziała złożenie w czerwcu projektu ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra.
Posłanka KO: Koszty społeczne i środowiskowe branży futerkowej są ogromne
– Branża futerkowa odpowiada za znikomy ułamek procenta polskiego PKB, nie jest też znaczącą częścią eksportu naszego kraju. Jednak koszty społeczne i środowiskowe są ogromne – zauważyła posłanka w TVP Info Zielonych (KO).
Projekt ma zakładać pięć lat na przebranżowienie firm hodujących zwierzęta na futra, odszkodowania dla hodowców, czy odprawy dla pracowników. Odszkodowania mają funkcjonować jako „zachęta” do szybszego przebranżowienia. – Mam nadzieję, że ministerstwo rolnictwa poprze ten projekt, ale zależy mi, żeby to był projekt poselski – zaznaczyła Tracz.
Projekt ustawy przygotowany wspólnie z fundacjami „Otwarte Klatki” i „Viva!”
Dodała, że projekt ustawy przygotowała wspólnie z fundacjami „Otwarte Klatki” i „Viva!”, które zajmują się losem zwierząt. – To nie jest powtórka „piątki dla zwierząt”, to nie są jakieś projekty robione na szybko, to jest projekt przemyślany – zapewniła.
Sprawa ferm futerkowych w Polsce stała się medialna od września 2020 r., kiedy to w Onecie ukazał się reportaż „Krwawy biznes futerkowców”. Niedługo po jego publikacji, prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński ogłosił tzw. piątkę dla zwierząt - czyli projekt ustawy zakładający m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, czy ograniczenie uboju rytualnego.
Projekt wywołał jednak protesty rolników. W Warszawie zablokowano plac Zawiszy, czy rondo Daszyńskiego. Ostatecznie ówczesny rząd wycofał się z procedowania projektu.
W rozmowie z PAP w 2022 r. - czyli dwa lata po zapowiedzi projektu PiS - ówczesny minister rolnictwa i rozwoju wsi, Henryk Kowalczyk powiedział, że projekt piątki dla zwierząt „odszedł w niepamięć”, tym samym prawne zakazanie hodowli zwierząt na futra nie miało miejsca.
W 2020 r. w Polsce funkcjonowało 810 ferm zwierząt futerkowych, najwięcej - 263 fermy - zlokalizowanych było w woj. Wielkopolskim.
Tracz: "Biznes futrzarski staje się coraz mniej opłacalny"
– Tak naprawdę, tych ferm jest niewiele ponad 300, ja nie wiem nawet, bo to się zmienia z miesiąca na miesiąc, coraz więcej się zamyka – zauważyła Tracz. Zaznaczyła, że biznes futrzarski staje się coraz mniej opłacalny, więc - według niej - w Polsce głównie funkcjonują duże firmy zagraniczne, duńskie, czy holenderskie.
Ostatnie oficjalne dane polskiego rządu, pochodzą z 2021 roku, gdy MRiRW miało obowiązek testowania norek w kierunku zakażenia się wirusem SARS-CoV-2. Wtedy na fermach w Polsce miało urodzić się ok. 5,5 mln. norek, 21 tys. lisów i 4,7 tyś. jenotów.
Z rejestru ferm zwierząt mięsożernych Głównego Inspektoratu Weterynarii z początku 2024 r. wynika, że tych ferm było 360, choć część z nich od kilku lat jest zawieszona, a niektóre fermy rejestrują zwierzęta różnego gatunku jako osobne gospodarstwo.
Komisja Europejska w ramach odpowiedzi na Europejską Inicjatywę Obywatelską „Fur Free Europe” publikuje zbiorcze dane, które pochodzą od branżowych organizacji futrzarskich. W zeszłym roku KE przekazało, że w Polsce aktywne były 234 fermy norek oraz 35 fermy lisów.
KW
Źródło zdjęcia: Małgorzata Tracz, posłanka Zielonych (Koalicji Obywatelskiej). Fot. PAP
Inne tematy w dziale Polityka