"Nie mogłabym w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami zagłosować na człowieka, który stał się jednym z najbliższych współpracowników Janusza Palikota, ostentacyjnie wyrażającego pogardę dla ofiar z 10 kwietnia 2010 roku, w tym śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - napisała w mediach społecznościowych posłanka PiS Małgorzata Wassermann o Łukaszu Gibale.
Małgorzata Wassermann zabrała głos w sprawie wyborów w Krakowie
Ciosu z tej strony nie spodziewał się Łukasz Gibała, który w drugiej turze wyborów o prezydenturę w Krakowie rywalizuje z Aleksandrem Miszalskim. Głosowanie odbędzie się w 21 kwietnia.
"Nie mogę pozostać obojętna w obliczu ważnego dla tysięcy krakowianek i krakowian wyboru, jaki zostanie dokonany 21 kwietnia, kiedy wybierzemy prezydenta naszego miasta" - zaczyna swój wpis posłanka PiS.
Wassermann pisze, że do obu kandydatów jest jej daleko, niezależnie od barw politycznych, które aktualnie reprezentują.
"Biorąc pod uwagę osobiste cechy każdego z kandydatów i ich postawę wobec spraw ważnych dla każdego przyzwoitego człowieka, nie wyobrażam sobie, abym mogła oddać swój głos na Łukasza Gibałę, którego pomysł na Kraków opiera się jedynie na kwestionowaniu wszystkiego wokół. Wielokrotnie podkreślałam w swoich publicznych wypowiedziach, jak bardzo szkodliwe uważam kierowanie się w służbie publicznej jedynie deptaniem elementarnych zasad ładu społecznego" - napisała na Facebooku poseł Prawa i Sprawiedliwości.
"Nie poprę byłego współpracownika Palikota"
"Nie mogłabym poprzeć człowieka, który w sposób haniebny manifestował wielokrotnie pogardę dla ludzi mających konserwatywne, prawicowe poglądy. Czuję sprzeciw wobec tego aby prezydentem mojego miasta mógł zostać ktoś bez wiarygodnej wizji jego rozwoju, kto dzisiaj składa pusto brzmiące deklaracje o ponadpartyjnym łączeniu mieszkańców, a nie tak dawno chciał otaczać ludzi podzielających moje poglądy i związanych z Prawem i Sprawiedliwością kordonem sanitarnym" - pisze polityk PiS.
Na koniec Wassermann pisze o tym, że po odejściu z PO Gibała związał się z Januszem Palikotem, który wyrażał pogardę dla ofiar katastrofy smoleńskiej.
"Nie mogłabym w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami zagłosować na człowieka, który w 2012 roku został członkiem Ruchu Palikota, a następnie wszedł do władz jego partii przekształconej w Twój Ruch, stając się jednym z najbliższych współpracowników Janusza Palikota, ostentacyjnie wyrażającego pogardę dla ofiar z 10 kwietnia 2010 roku, w tym śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - kończy swój wywód posłanka PiS.
Przedstawiciele krakowskiego PiS w kontrze do posłanki
W krakowskim PiS zapanowało poruszenie. - Oficjalne stanowisko prawa i Sprawiedliwości w Krakowie, a także przewodniczącego struktur wojewódzkich pana ministra Andrzeja Adamczyka jest jasne i było wyrażone już tydzień temu. Nic się w tej sprawie nie zmienia. Wybór Miszalskiego z partii Donalda Tuska na prezydenta byłby dramatem dla ludzi o prawicowych poglądach, którzy głosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Nie mamy wpływu na indywidualne oceny poszczególnych osób - komentuje wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Michał Drewnicki.
Natomiast były minister infrastruktury Andrzej Adamczyk i przewodniczący zarządu województwa PiS w Małopolsce Andrzej Adamczyk zaapelował wprost do krakowian, aby poszli na wybory w niedzielę i nie głosowali na posła KO Aleksandra Miszalskiego. Przypomniał też słowa byłego premiera Mateusza Morawieckiego: "Wszystkich proszę przede wszystkim o to abyście Państwo poszli do tych wyborów i głosowali w całej Polsce według tylko jednego klucza, żółta albo najlepiej czerwona kartka dla kandydatów KO, dla PO".
- My nigdy nie prosiliśmy o poparcie polityków Prawa i Sprawiedliwości, tylko cały czas zwracamy się z apelem do wyborców wszystkich partii, w tym PiS, o to, żeby po prostu do wyborów poszli, zdecydowali i nie pozostawiali tej decyzji tylko wąskiej grupie mieszkańców. Apelujemy by wszyscy, którzy chcą – wzięli udział w tych wyborach – chociażby po to żeby w Krakowie nie zapanował monopol na władzę Platformy Obywatelskiej, który byłby kontynuacją rządów Jacka Majchrowskiego. Ruch Pani Wassermann można odczytać w taki sposób, że jest to potwierdzenie słów, iż w Krakowie nieważne są przynależności partyjne, tylko jakieś kwestie znajomości personalnych i układów decyduje o tym, że pewna grupa ludzi chciałaby kontynuować ten styl rządzenia miastem, który był do tej pory - komentuje Łukasz Maślona radny miejski z Krakowa dla Mieszkańców zaangażowany w kampanię wyborczą Łukasza Gibały.
Wassermann mówiła o dobrej współpracy z Majchrowskim
Warto dodać, że Małgorzata Wassermann była typowana jako kandydatka na prezydenta Krakowa i pierwsze sondaże dawały jej nawet drugie miejsce. Posłanka jednak nie zdecydowała się startować w wyborach, a Prawo i Sprawiedliwość wystawiło w Krakowie byłego wojewodę małopolskiego Łukasza Kmitę, który nie wszedł do drugiej tury. W poprzednich wyborach Wassermann kandydowała przeciwko Jackowi Majchrowskiemu, ale nie prowadziła ostrej antyprezydenckiej kampanii. W marcu br. posłanka PiS otrzymała medal Honoris Gratia od Jacka Majchrowskiego. "Bardzo dba o Kraków, choć się tym nie chwali" - mówił o niej ustępujący prezydent.
Już 2 lata wcześniej Wassermann mówiła, że "współpraca między rządem, mną i Jackiem Majchrowskim układa się wzorowo". - Nie bardzo wyobrażam sobie, jak miastem miałby zarządzać Łukasz Gibała, który de facto pozostaje w dużej części w opozycji i konflikcie do wszelkich pomysłów, neguje wszystko. Do tego, żeby ludziom żyło się lepiej potrzebna jest zgoda, w Krakowie taką zgodę wypracowaliśmy, na czym wszyscy korzystamy - mówiła w 2022 roku w RMF FM.
PiS podkreśla, że nie wchodzi z Gibałą w żadną koalicję. Także Gibała zaprzeczał w rozmowach z dziennikarzami, aby rozmawiał z PiS o poparciu dla siebie, jednak - jak zaznaczył - przekonuje do siebie elektorat PiS.
MD, ja
Na zdjęciu Małgorzata Wasserman, fot. Facebook
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka