- Należy skończyć z chocholim tańcem i zrobić coś, co jest dla kraju potrzebne. Inwestycja w Centralny Port Komunikacyjny jest potrzebna. A gdy CPK powstanie, na miejscu Okęcia powinno powstać osiedle - powiedział w Salonie 24 Maciej Wilk, ekspert rynku lotniczego.
Na Okęcie bliżej niż do Baranowa?
Maciej Wilk, były członek zarządu Polskich Linii Lotniczych LOT, dziś pracujący w kanadyjskich liniach lotniczych, był gościem Sławomira Jastrzębowskiego. Na starcie odniósł się do teorii, według której budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego sprawi, że warszawiacy będą musieli godzinę jeździć na lotnisko do Baranowa, podczas gdy podróż na Okęcie zająć może 15 minut.
Ekspert podkreślił, dla dużej części warszawiaków dojazd będzie praktycznie taki sam, jak na Okęcie. Dodał, że z kolei ludzie mieszkający bliżej lotniska Chopina zyskają „rzecz bezcenną, czyli spokój nad głową”.
Obejrzyj całą rozmowę z Maciejem Wilkiem na naszym kanale YouTube:
Politykom trudno to przyznać
Rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego odniósł się też do słów premiera Donalda Tuska, który twierdził, że ma 5 minut do swojego lotniska, gdzie może się potem przesiąść i polecieć dalej. - No właśnie pytanie, gdzie się ma przesiąść? Dokładnie rzecz biorąc, premier Tusk powiedział, że ma 5 minut na lotnisko w Gdańsku, skąd może sobie polecieć wszędzie w świat, w domyśle bezpośrednio. No i to jest nieprawda, bo np. premier nie poleci z Gdańska bezpośrednio do Brukseli, ponieważ jest za mały popyt, żeby utrzymywać połączenie bezpośrednie Gdańsk-Bruksela. Premier faktycznie, lecąc do Brukseli, może polecieć przez któryś hub. I clou problemu jest w tym, żeby premier miał hub porządny w Polsce, żeby mógł się w Polsce przesiąść i polecieć z Polski do Brukseli, a nie np. przez Frankfurt – tłumaczył ekspert.
Przyznał, że wypowiedzi polityków na ten temat można by traktować w kategoriach humorystycznych. Problem w tym, że koalicji rządzącej trudno jest przyznać, że jakikolwiek projekt zapoczątkowany przez poprzedników ma sens.
To nie PiS wymyśliło CPK
Jak dodał, to nie PiS wymyśliło CPK. - Tutaj cała branża lotnicza i przedstawiciele biznesu jednoznacznie mówią, że Polska potrzebuje hubu lotniczego. I to nie ma naprawdę znaczenia, czy projekt zapoczątkowało PiS, czy kto inny, tylko po prostu trzeba to zrobić dla kraju. I co więcej, ten projekt jak mało który nadawał się na taką ponadpartyjną zgodę. Bo, przypomnijmy, że to przecież to nie jest tak, że PiS sobie wymyśliło, że zbudujemy lotnisko. O tym lotnisku mowa jest od lat siedemdziesiątych. Studia lokalizacyjne robił rząd SLD 21 lat temu, […] rząd Donalda Tuska w roku 2011 zlecił opracowanie studium analitycznego Centralnego Portu Lotniczego dla Polski. Wydał na to 11 milionów złotych i otrzymał 1800 stron raportów, które jednoznacznie wskazywały, że należy budować nowy port lotniczy – mówił gość programu.
- Niestety jesteśmy wciąż w punkcie zero i należy wreszcie skończyć ten chocholi taniec i zrobić wreszcie to, co dla kraju potrzebne – podkreślił.
Niemcy się boją, ale wspierają?
Rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego odniósł się też do dwóch stanowisk w sprawie CPK płynących z Niemiec. Chodzi o tekst "Die Welt", w którym napisano, że powstanie CPK to jest właściwe wypowiedzenie wojny niemieckiemu biznesowi, oraz stanowisko niemieckiego rządu, który oświadczył: „budujcie CPK, mimo że będzie dla nas konkurencją. Brakuje takiego lotniska dla Europy Wschodniej”. Pytany o to, które stanowisko strony niemieckiej jest prawdziwe, Maciej Wilk stwierdził, że… jedno i drugie. - Jest ta cienka ścieżka, która prowadzi do prawdziwości obu tych stwierdzeń - zauważył.
Zdaniem eksperta artykuł niemieckiego dziennika o tym, że to wypowiedzenie wojny, był pewnym sygnałem ostrzegawczym dla branży niemieckiej. - Ogarnijcie się, chłopy, bo tutaj Polacy robią biznes i po prostu stworzą dla was realną konkurencję. Odpłynie od was ruch na rzecz CPK. To jest taki, powiedziałbym, ostrzegawczy sygnał - komentował gość "Jastrzębowski wyciska".
Premier mógłby zmienić narrację
Natomiast rząd Niemiec, siłą rzeczy musi się zdystansować od tak radykalnej postawy. Mówi to, co jest prawdą, że w Europie wschodniej nie ma ani jednego hubu, który byłby w stanie obsługiwać ten ruch transferowy i Polska jest do tego świetnie predysponowana. Oni wiedzą, że lotniska niemieckie nie będą w stanie zagospodarować 100 milionów dodatkowych pasażerów. Część z tego ruchu, nie mówię, że 100 milionów, ale te 40 milionów, może spokojnie obsługiwać hub położony na równinie między Warszawą a Łodzią. Jak dodał, Donald Tusk mógłby przyjąć inną narrację na temat CPK, powiedzieć, że to jego projekt, który on zapoczątkował. - Zachęcam pana premiera, żeby przyjął taką narrację, ale niestety po sześciu latach opowiadania, jaki to kretyński pomysł, jak to PiS uprawia megalomanię, trudno to teraz zmienić. Panie premierze, nie jest jednak za późno. Naprawdę wszyscy przyjmiemy z ogromną życzliwością taką zmianę nastawienia – mówił ekspert.
Droga inwestycja? „Wydajemy więcej na różne bzdury”
Maciej Wilk przypomniał też o bardzo dużym rozwoju PLL LOT. - Z malucha regionalnego, nieodgrywającego żadnego znaczenia na rynku lotniczym, urośliśmy do linii lotniczej, która jest numerem jeden w Europie Środkowo-Wschodniej, która realnie buduje hub tutaj na Okęciu. Fakt jest taki, że jak mówimy o hubie w Polsce, to nie jest jakaś wizja wariata. Mamy 6 milionów pasażerów transferowych na lotnisku Chopina. Jedyny problem jest taki, że tego nie da się dalej rozbudować, bo po prostu nie ma przepustowości – deklarował rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego. Dodał, że nie ma żadnych powodów, by za 10 lat narodowy przewoźnik nie obsługiwał rocznie 20 milionów pasażerów, był naprawdę poważnym graczem na rynku europejskim. Zdaniem eksperta Polskę stać na wydanie 5 miliardów złotych z budżetu przez 4-5 lat na budowę lotniska. - Wydajemy dziesiątki razy więcej na różne bzdury, które naprawdę należałoby skasować i w ten sposób uwolnić środki na inwestycje – podkreślił Wilk.
"Wiosną 2030 możemy latać"
Pytany o perspektywy dla budowy stwierdził, że następnym krokiem jest uzyskanie decyzji lokalizacyjnej, czyli pozyskanie do końca wszystkich gruntów. Dalej wniosek o pozwolenie na budowę i w przyszłym roku powinna się rozpocząć budowa. Pytany o to, czy jeśli w przyszłym roku budowa nie ruszy, będzie to oznaczało pogrzebanie projektu, Maciej Wilk przyznał, że są powody do niepokoju. - Mnie niepokoi bardzo jak pan pełnomocnik w wielu wystąpieniach i wywiadach mówi, że port lotniczy tak, ale 2032 czy 2035 rok. Ja się pytam dlaczego? Z jakiej racji mielibyśmy przez 11 lat budować port lotniczy, jak Turcy wybudowali w 4? Dobra, jesteśmy w Unii Europejskiej, Turcy nie są. Niemcy wybudowali jednak nowy terminal na w 5 lat, a my mamy 11 budować?
Jak podkreślił rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego, „jak naprawdę wszyscy się zepną, jak pełnomocnik rządu do spraw CPK zajmie się faktycznie budową, a nie audytowaniem, wiosną 2030 możemy latać”. Jak dodał, inwestycja powinna być oddana już w 2020 roku, jak pierwotnie planowano. - Niestety jesteśmy wciąż w punkcie zero i należy wreszcie skończyć ten chocholi taniec
i zrobić wreszcie to, co dla kraju potrzebne - ocenił.
Okęcie zaorać, zbudować osiedle
Zdaniem eksperta to ważne, bo „jeżeli przyjmiemy za target, że latamy w 2030 roku, to też rzutuje na decyzje dotyczące rozbudowywania Okęcia". - Ja uważam, że nie ma sensu ładować ciężkich miliardów w rozbudowę Okęcia po to, żeby to zabrało 4 lata, pochłonęło 4 miliardy złotych – zaznaczył. Zdaniem Macieja Wilka o ile port w Modlinie jako lokalny może zostać, tak port im. Chopina na Okęciu „po blisko 100 latach pracy powinien zostać zamknięty i te 800 hektarów ziemi położone prawie w centrum Warszawy powinno być przeznaczone na wybudowanie zupełnie nowej dzielnicy w Warszawie. Przede wszystkim na mieszkaniówkę, ale nie deweloperkę, […] Bo jak słyszę, że mamy w Warszawie ceny 30 tysięcy z metra kwadratowego, to coś z tym trzeba zrobić. Myślę, że jak zbudować 60 tysięcy mieszkań w takiej nowej dzielnicy, to by to miało zasadniczy wpływ” – podsumował Maciej Wilk.
(Maks).
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka