Jak wygląda "zaciskanie pasa" u polskich gwiazd? Część z nich nie ukrywa, że próbuje żyć oszczędniej, a Monika Richardson stwierdziła nawet, że będzie poruszać się komunikacją miejską! Wszystko przez wypadek, w którym skasowała swój luksusowy samochód...
Duży koszt naprawy auta Moniki Richardson
Monika Richardson przed dwoma miesiącami spowodowała pozornie niegroźny wypadek. 19 lutego 51-letnia prezenterka z niedużą prędkością wjechała swoim luksusowym autem w przydrożny słupek, a w konsekwencji musiała oddać je do naprawy. Szybko okazało się, że wymiana wszystkich uszkodzonych części będzie ją kosztować aż kilkadziesiąt tysięcy złotych... Jak wyjawiła w najnowszym wywiadzie, sprawiło to, że zaczęła poważniej myśleć o życiu oszczędnie. Richardson w rozmowie z "Newserią Lifestyle" opowiedziała, że skasowanie swojego drogocennego samochodu wziętego w leasing doprowadziło ją do kilku refleksji. Jak możemy przeczytać:
– Sobie pomyślałam, że jeżeli ja mam samochód, którym wjechanie z prędkości zero w słupek generuje naprawę na ponad 60 tys. zł, to coś jest chyba nie tak w moim życiu. Poza tym raty ubezpieczeń też nie są niskie, szczególnie jak ktoś ma luksusowy samochód, a ja mam bardzo luksusowy samochód, zupełnie nie wiem po co... – Stwierdziła Richardson.
Richardson stawia na komunikację miejską
Richardson wyjawiła, że wzięty w leasing luksusowy samochód służył jej przede wszystkim do poruszania się po Warszawie. Często też pokonywała nim dystans zaledwie półtora kilometra, by dotrzeć z domu do swojej szkoły językowej. Jak sama zdradziła, cała ta trasa może też być pokonana w kilka minut tramwajem... Warto przypomnieć, że prezenterka jakiś czas temu chwaliła się, że aktywnie dba o planetę i stara się zmniejszać swój ślad węglowy. "W domu chodzę i wyciągam z kontaktów po dzieciach wtyczki od ładowarek telefonicznych, wyciągam wtyczki od telewizorów na noc i zawsze, kiedy wyjeżdżam" – Opowiadała. Najwyraźniej jednak używanie samochodu, by pokonać codziennie 1,5 kilometra do niedawna nie stanowiło dla niej aż takiego problemu...
– Pozbywam się samochodu. To jest bardzo poważna decyzja, podjęłam ją niedawno (...) Świetnie działa metro warszawskie, są autobusy, tramwaje. W Warszawie de facto nie mam żadnej potrzeby poruszania się samochodem. Oczywiście wiadomo, że jest wygodnie, bo mam psa, on ma kocyk na tylnym siedzeniu, czy nawet kiedy pada deszczyk, to wskakuję do samochodu i jadę moje półtora kilometra do pracy, ale nie muszę tego robić, bo to są trzy przystanki tramwajem – Mówiła o swojej decyzji o porzuceniu auta Richardson...
Salonik
Monika Richardson przerzuca się na komunikację miejską. Fot. Facebook/Monika Richardson
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości