- Uważam, że środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania jest w Polsce nadużywany. Nie oznacza to jednak, że trzeba tworzyć przepisy, które zawężą pole działania sędziego. Bardzo często fakt, że areszty trwają zbyt długo wynika z przewlekłości postępowania. A ona niestety się zwiększy. Jeśli chcemy ucywilizować środek w postaci tymczasowego aresztowania, to korzystajmy z niego, ale mądrze – mówi Salonowi 24 Barbara Piwnik, sędzia w stanie spoczynku, była minister sprawiedliwości.
Ze strony Naczelnej Rady Adwokackiej wyszedł pomysł, by zmienić zasady tymczasowego aresztowania. Tak, by w wielu przypadkach areszty w celach zastąpiły areszty domowe. Pomysł dobry, zły, a może wart wprowadzenia po pewnej modyfikacji?
Barbara Piwnik: Problem jest złożony. Jako obywatel oczekiwałabym, że tworzeniem prawa, które będzie dobre dla ogółu obywateli, zajmie się władza ustawodawcza, czyli Sejm i Senat. W Polsce niestety często mamy do czynienia z sytuacją, gdy jakieś rozwiązania proponują środowiska, mogące mieć interes procesowy w tym, żeby dokonać jakichś zmian w przepisach prawnych.
Choć żeby było jasne, absolutnie nie chcę przesądzać, że tak jest w tym wypadku. Z drugiej strony - faktycznie, też uważam, że środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania jest w Polsce nadużywany. Nie oznacza to jednak, że trzeba tworzyć przepisy, które zawężą pole działania sędziego, ograniczając jego rolę do osoby jedynie zatwierdzającej decyzje prokuratora.
Jednak w przypadku aresztów śledczych problem jest poważny, i nie chodzi tu chyba o ograniczanie roli sędziego. Bardziej o to, żeby te areszty były orzekane w stosunku do osób faktycznie tworzących zagrożenie. A przede wszystkim, żeby faktycznie trwały trzy miesiące, a nie żeby kogoś latami trzymać w celi?
Tu pełna zgoda, jednak bardzo często fakt, że areszty trwają zbyt długo wynika z przewlekłości postępowania. A ona niestety się zwiększy. Bo mamy nabrzmiały problem "neosędziów", a z uwagi na nieprawidłową obsadę uchyla się coraz więcej spraw. Co to oznacza? Ano to, że uchylane będą też sprawy dotyczące zabójstw, czy innych najbardziej poważnych przestępstw. Można więc się spodziewać, że postępowania różnej kategorii spraw będą trwać coraz dłużej.
Jest jeszcze jedna kwestia. Ostatnio w Warszawie bezdomny obywatel Ukrainy usłyszał potrójny zarzut zabójstwa. I tu coraz częściej pojawiać się będzie dylemat, co robić z problemem popełniających przestępstwa osób bezdomnych, czy obcokrajowców. Można też odnieść wrażenie, że problem ze zbyt pochopnym orzekaniem aresztów tymczasowych jest kwestią z jednej strony automatyzmów podczas podejmowania decyzji o środku zapobiegawczym, z drugiej strony presji społecznej. Automatyzmów – bo z doświadczenia wiem, że jak sama nie przychylałam się do wniosku o areszt, to prokuratura odwoływała się do Sądu Apelacyjnego, który najczęściej moją decyzję zmieniał.
Presja społeczna polega natomiast na tym, że jak jest na przykład głośna i medialna sprawa, to środki przekazu i opinia publiczna nie potrafią pojąć, jeśli sąd nie zdecyduje się na aresztowanie podejrzanego. Ludzie traktują areszt jako zaliczkę na poczet nieorzeczonej jeszcze kary, tymczasem to środek mający zabezpieczyć prawidłowy przebieg procesu.
No właśnie, to skoro tak, wprowadzenie dozoru elektronicznego byłoby chyba sensowniejszym rozwiązaniem, niż trzymanie kogoś w celi?
Powiem szczerze, że do tej nowoczesnej techniki jestem dość sceptyczna. Doceniam jej znaczenie, ale widzę poważne zagrożenia. Na przykład takie, że przestępca może mieć doskonałą wiedzę techniczną i zdolność do korzystania chociażby ze sztucznej inteligencji. I teoretycznie na przykład może dojść do sytuacji, w której na monitorze służby więzienne będę widziały aresztowanego, który niby przebywa w areszcie domowym, a on w tym czasie sobie wyjdzie. Więc tu byłabym ostrożna. Natomiast jeśli chcemy ucywilizować środek w postaci tymczasowego aresztowania, to korzystajmy z niego, ale mądrze.
Byłam i jestem zwolennikiem szerszego stosowania poręczenia majątkowego, po którym będziemy mieć pewność, że na przykład podejrzanemu biznesmenowi nie będzie się opłacało uciekać, bo straci zdeponowane środki. Oczekiwałabym też, że sędziowie mniej czasu poświęcać będą sporom politycznym, a skupią się na wykonywaniu zawodu zgodnie z zasadami etyki sędziowskiej.
Fot. Więzienie/Pixabay
Inne tematy w dziale Społeczeństwo