Mecz miał niezwykle duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów. Przed 28. kolejką Warta miała dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, a zespół gości tylko jeden. Z tego starcia zwycięsko wyszli podopieczni Dawida Szulczka po trafieniu Adama Zrelaka.
Warta Poznań - Korona Kielce. Obie drużyny biją się o utrzymanie
Spotkanie ułożyło się po myśli gospodarzy - Zrelak przepchnął, ale w ramach przepisów, Marcusa Godinho i podbiegł kilkanaście metrów. Strzelił z ok. 20 m na tyle precyzyjnie, że Xavier Dziekoński nie sięgnął piłki. Godinho mógł z kolei mówić o podwójnym pechu, bo nie dość, że przegrał pojedynek ze Słowakiem, to upadł niefortunnie na murawę i doznał urazu kolana. Zastąpił go debiutant Norweg Fredrik Krogstad, który dopiero na początku kwietnia dołączył do kieleckiego zespołu.
Koroniarze z animuszem ruszyli do odrabiania strat, ale po kilku minutach to piłkarze Warty mogli podwyższyć wynik. Po dalekim wyrzucie z autu Jakuba Bartkowskiego, piłka spadła pod nogi Konrada Matuszewskiego, ale ten z bliska trafił w poprzeczkę.
Korona przejęła inicjatywę, ale też nie potrafiła kreować groźnych sytuacji. "Zieloni" szukali okazji w kontratakach, ale wyprowadzali je w fatalny sposób - często już pierwsze podanie nie trafiało do adresata. Po jednej z akcji Nilo Maenpaa próbował zza pola karnego pokonać bramkarza Korony, ale jego uderzenie zostało zablokowane.
Kielczanie najlepszą szansę na wyrównanie mieli w 37. minucie – Martin Remacle przejął piłkę blisko linii środkowej i zagrał do Jewgienija Szykawki. Najskuteczniejszy zawodnik gości przegrał pojedynek jeden na jeden z Jędrzejem Grobelnym, który dobrze skrócił kąt rywalowi. Chwilę później interweniujący daleko za polem karnym Dziekoński zbyt krótko wybił piłkę głową i przejął ją Mohamed Mezghrani. Belg był odwrócony tyłem do bramki i uderzył obok słupka. Golkiper kielczan znakomicie spisał się przy strzale Miguela Luisa – z najwyższym trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
Korona musiała kończyć w dziesiątkę
W drugiej połowie więcej ochoty do gry przejawiali warciarze i można było odnieść wrażenie, że to oni muszą "gonić" wynik. Poznaniacy prostymi środkami szukali drugiego gola, sporo piłek wstrzeliwali w pole karne przeciwnika, licząc na łut szczęścia albo błąd zawodników gości.
Mijały minuty, a Korona wciąż była mało widoczna w ofensywie. Na boisku sporo było walki, ale obie ekipy miały spore problemy z przeprowadzeniem składnych akcji. Goście ostatnie 10 minut grali w dziesiątkę, ale nie z powodu czerwonej kartki. Piotr Kapitan Malarczyk ucierpiał w jednym ze starć i nie był w stanie kontynuować gry, a trener Kuzera zdążył już wykorzystać limit zmian.
Grający w przewadze poznaniacy mogli podwyższyć rezultat, ale dwóch sytuacji nie wykorzystał rezerwowy Tomas Prikryl. Najpierw źle zachował się w dobrze zapowiadającym się kontrataku, a w doliczonym czasie gry przestrzelił z ok. ośmiu metrów mając przed sobą tylko bramkarza. Korona przy odrobinie szczęścia też mogła pokusić się o bramkę. Po trochę przypadkowych zagraniach w polu karnym, piłka trafiła pod nogi Martina Remacle, który uderzył obok słupka.
Warta Poznań - Korona Kielce 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Adam Zrelak (10).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 2 341.
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny - Jakub Bartkowski, Dimitris Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Bogdan Tiru - Mohamed Mezghrani (83. Tomas Prikryl), Mateusz Kupczak, Niilo Maenpaa (68. Maciej Żurawski), Miguel Luis (68. Kajetan Szmyt), Konrad Matuszewski (83. Filip Borowski) - Adam Zrelak (72. Marton Eppel).
Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Marcel Pięczek, Marius Briceag - Marcus Godinho (15. Fredrik Krogstad), Dalibor Takac (73. Petteri Forsell), Martin Remacle - Dawid Błanik (56. Danny Trejo), Jewgienij Szykawka (73. Adrian Dalmau), Jakub Konstantyn (56. Mariusz Fornalczyk).
n/z: Zawodnik Warty Poznań Kajetan Szmyt (L) podczas meczu 28. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy z Koroną Kielce, 12 bm. w Grodzisku Wlkp. (js) PAP/Jakub Kaczmarczyk
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport