Władze USA spodziewają się, że jeszcze w piątek może dojść do irańskiego ataku na Izrael w odwecie za uderzenie na irańską placówkę w Damaszku. Co więcej, Iran zagroził USA, że może zaatakować siły amerykańskie na Bliskim Wschodzie, jeśli Stany wspomogą Tewl-Awiw. W piątek wieczorem Hezbollah wystrzelił 40 pocisków na Izrael.
Hezbollah wystrzelił 40 pocisków na Izrael
W piątek w godzinach wieczornych z terytorium Libanu wystrzelono w kierunku Izraela około 40 pocisków; nikt nie zginął ani nie został ranny - poinformowały izraelskie siły zbrojne. Do ataku przyznała się libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah, wspierana przez Iran.
Niektóre pociski zostały przechwycone przez izraelskie siły obrony przeciwrakietowej, natomiast pozostałe spadły na niezamieszkanych obszarach w Galilei w północnym Izraelu lub na terytorium Libanu - powiadomił portal Times of Israel, powołując się na komunikat armii.
Wcześniej w piątek siły zbrojne Izraela potwierdziły zniszczenie dwóch dronów wypełnionych materiałami wybuchowymi wystrzelonych z Libanu przez Hezbollah.
Kierownictwo tego ugrupowania oznajmiło, że wieczornego ostrzału dokonano przy pomocy wyrzutni rakietowych typu Katiusza, a jego celem były stanowiska sił artylerii w północnym Izraelu - przekazał Times of Israel.
USA spodziewają się ataku odwetowego Iranu na Izrael jeszcze w piątek
Jak podaje telewizja, Izrael i USA przygotowują się na „najgorszy scenariusz” tj. bezpośredni atak na Izrael, do którego może dojść w najbliższych godzinach. Według cytowanych przez kanał dwóch amerykańskich oficjeli atak może zostać przeprowadzony za pomocą ponad setki dronów i dziesiątek rakiet. Według USA atak o takiej skali mógłby być trudny do obrony dla Izraela, choć niewykluczone, że okaże się on mniejszy.
Salon24.pl pisał niedawno, że najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei zapowiedział „ukaranie” Izraela za atak w Damaszku, a doradca Chameneia Jahja Rahim-Safawi zagroził, że żadna z ambasad Izraela za granicą nie jest już bezpieczna.
Odzwierciedleniem obaw USA miało być wydanie przez Departament Stanu USA ostrzeżenia dla swoich obywateli, by nie podróżowali do Izraela, oraz ograniczenie ruchu amerykańskich dyplomatów wewnątrz kraju. Iran od ponad tygodnia zapowiadał zemstę na Izraelu za uderzenie na teren irańskiego kompleksu dyplomatycznego w Damaszku, w którym zginęło siedmiu oficerów, w tym dwóch dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
Jak podaje w piątek „Washington Post”, Pentagon był sfrustrowany tym, że władze Izraela nie poinformowały go z wyprzedzeniem o planowanym uderzeniu, w wyniku którego narażone na szwank zostało bezpieczeństwo amerykańskich żołnierzy w regionie. Swoje niezadowolenie z tego powodu miał w ubiegłym tygodniu przekazać szef resortu Lloyd Austin w rozmowie ze swoim izraelskim odpowiednikiem Joawem Galantem. Obaj odbyli rozmowę także w czwartek.
Choć Izrael wielokrotnie wcześniej raził cele związane z Iranem w Syrii, atak z 1 kwietnia był szczególnie eskalacyjny ze względu na to, że miał miejsce na terenie placówki dyplomatycznej, na terenie której miał znajdować się konsulat i rezydencja ambasadora.
USA oficjalnie nie potwierdziły, że placówka była celem ataku, lecz administracja natychmiast zdystansowała się od izraelskiego uderzenia. Mimo to w rozmowie z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu prezydent Joe Biden zapewnił go o wsparciu i zobowiązaniu na rzecz bezpieczeństwa Izraela wobec irańskich gróźb. Przedstawiciele obydwu krajów mają ściśle współpracować, przygotowując się na atak. W tym celu w czwartek Izrael odwiedził szef Dowództwa Centralnego USA gen. Erik Kurilla.
Iran ostrzega USA, że może zaatakować amerykańskie siły
Iran poinformował USA w tym tygodniu za pośrednictwem kilku państw arabskich, że jeśli Stany Zjednoczone zaangażują się w konflikt irańsko-izraelski, siły amerykańskie na Bliskim Wschodzie staną się celem ataku - ujawnił portal Axios, powołując się na przedstawicieli władz w Waszyngtonie.
Irańczycy mieli przekazać rozmówcom z krajów arabskich, że - w ich ocenie - USA są współodpowiedzialne za ostrzał konsulatu Iranu w stolicy Syrii Damaszku przeprowadzony na początku kwietnia przez Izrael. Teheran zagroził, że w przypadku udziału Waszyngtonu w konflikcie Iranu z Izraelem zaatakowane zostaną bazy wojskowe Stanów Zjednoczonych - powiadomił Axios.
Źródła portalu, pragnące zachować anonimowość, przyznały, że nie wiedzą, czy Iran uznałby za „zaangażowanie” USA bezpośredni udział sił amerykańskich w ewentualnym izraelskim odwecie, czy również - na przykład - wsparcie Izraela w przechwyceniu irańskich pocisków. Jak podkreślono, służby wywiadowcze w Waszyngtonie skłaniają się jednak do pierwszej z tych wersji.
Ostrzał irańskiego konsulatu Damaszku
Ostrzał irańskiego konsulatu Damaszku, przeprowadzony 1 kwietnia przez siły izraelskie, sygnalizuje, że dotychczasowa zakulisowa wojna pomiędzy Izraelem i Iranem w coraz większym stopniu przekształca się w otwarty konflikt - ostrzegał w ubiegłym tygodniu dziennik „New York Times”.
Izrael nie przyznał się do ataku, ale też nie zaprzeczył oskarżeniom o jego przeprowadzenie. W uderzeniu zginęło prawdopodobnie kilkanaście osób, w tym trzech wyższych rangą irańskich dowódców i czterech innych oficerów, którzy nadzorowali tajne operacje Teheranu w regionie Bliskiego Wschodu. Była to jedna z najbardziej krwawych izraelskich operacji wymierzonych w Iran.
W środę wieczorem sekretarz stanu USA Antony Blinken zapewnił po rozmowie z izraelskim ministrem obrony Joawem Galantem, że Stany Zjednoczone opowiadają się po stronie Izraela w obliczu wszelkich gróźb ze strony Iranu.
KW
Źródło zdjęcia: Izraelski czołg Merkawa. Fot. PAP/Newscom/Jim Hollander
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka