Decyzję o odejściu z sieci popularny influenser Sylwester Wardęga ogłosił w poniedziałek wieczorem. Na swoim kanale "Wataha Krulestwo" powiedział: - Nadszedł czas, żeby przestać się już męczyć i odejść w cień.
Jeden z najpopularniejszych polskich youtuberów powiedział, że w najbliższym czasie chce skupić się na życiu rodzinnym. - Dziś czuję, że chce udać się w życiu w innym kierunku. (…) Czas odpuścić. Czas skupić się na sobie i spełniać marzenia. Domek w środku lasu, podróże, rodzina i dzieci. Wierzę, że odnajdę spokój i szczęście. Czy odchodzę na zawsze? Nie wiem – mówił Wardęga.
- Nadszedł czas, żeby przestać się już męczyć i odejść w cień. Mam jedno życie i chyba chodzi w nim o to, żeby czuć satysfakcję z tego, co robimy, by czuć szczęście, spokój i harmonię. Nie pamiętam, kiedy w ostatnim czasie czułem się szczęśliwy – wyznał Wardęga.
Wardęga znany z Pandora Gate i "Psa-Pająka"
Wardęga to jednej z pierwszych czołowych twórców polskiej sceny YouTube. Światową sławę zyskał na pranku z psem-pająkiem. Zamieszczony 4 września 2014 roku klip „Mutan Giant Spider Dog” ma 184 mln obejrzeń. Wardęga ponad pół roku temu ujawnił w sieci aferę Pandora Gate, w której zarzucił kilku popularnym twórcom niestosowne kontakty z małoletnimi fankami.
Razem z innym youtuberem Konopskyym ujawnił, że ich kolega z branży Stuu kilka razy spotkał się prywatnie ze swoimi nastoletnimi fankami, także małoletnimi, jednej opisywał swoje erotyczne sny.
Po nagłośnieniu sprawy ścigany jest Stuart „Stuu” B.-K. 14 października ub.r. ówczesny prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował , że "główny podejrzany w Pandora Gate Stuart B., znany jako Stuu, został zatrzymany w Wielkiej Brytanii.”. Youtuber czeka nadal na decyzję brytyjskiego sądu ws. ekstradycji. Sam Wardęga ma sprawę po Pandora Gate sprawę o zniesławienie, którą wytoczył mu wymieniany w aferze Marcin Dubiel.
Afera z Wardęgą. Kłamał?
Rzeczywistość nie jest jednak czarno-biała i Wardęga sam ma na swoim koncie kłopotliwą sprawę z przeszłości. O jej kulisach przypomina dziennikarz zajmujący się branżą influenserów Jakub Wątor z Goniec.pl, który pisze tak: "Sylwester Wardęga kłamał w sprawie filmu Boobsman. Udało nam się dotrzeć do jednej z kobiet, którą Sylwester Wardęga zaczepił w filmie “Boobsman”. Chce pozostać anonimowa, bo nie jest gotowa na mierzenie się z tą sprawą publicznie. Gdy sytuacja wydarzyła się w 2014 roku, miała 16 lat. Siedziała akurat z koleżanką na ławce w centrum Warszawy, gdy podszedł do nich Sylwester Wardęga".
To dalszy ciąg sprawy. Dekadę temu Wardęga w jednym z filmów podchodził do młodych dziewczyn i łapał je za piersi. - Chciałem cię tylko złapać za piersi, ale tak się przestraszyłaś, że nawet nie dałem rady - mówi na filmie Wardęga. Popularny "Druid" zapewniał, że wcześniej pytał dziewczyny występujące w nagraniu o zgodę na to co zamierza zrobić.
Goniec ma jednak inne zdanie: "26-letnia dziś kobieta potwierdza w rozmowie z Gońcem, że Wardęga nie zapytał jej o zgodę na kontakt fizyczny, a tym bardziej na dotknięcie piersi. To przeczy zapewnieniom youtubera, który trzy lata temu pokazywał w sieci kulisy nagrań “Boobsmana”, w których część kobiet zgadzała się na występ w filmie. Także w 2021 r. w programie Hejt Park zapewniał: - Ze wszystkimi [kobietami z filmu] rozmawiałem i jest okej".
Dzisiaj kobieta opowiada o problemach, które miała w 2014 roku po tym filmie: “Pamiętam ten okropny wstyd, jak wszyscy mi to pokazywali, znajomi z dzieciństwa, odzywali się do mnie, widzieli u Wardęgi, ludzie z mojej mamy pracy” - wspominała 3 lata temu w liście opublikowanym w książce “Kuriozum. Z pamiętniczka królowych dram” autorstwa duetu Vogule Poland.
red.
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości