Ambasador Izraela Jacow Liwne przez dwie godziny odpowiadał na pytania Roberta Mazurka w Kanale Zero. Rozmowa dotyczyła m.in. ostrzału konwoju w Gazie, w którym zginęła siódemka wolontariuszy, w tym Polak. Dyplomata uparcie powtarzał, że to tragiczny wypadek. Dziennikarz nie odpuszczał i pytał ambasadora o niewygodne tematy.
Liwne o śmierci wolontariuszy WCK: To był nieszczęśliwy wypadek
Robert Mazurek chciał na początku zmusić ambasadora do przeprosin. Jacow Liwne wyraził ubolewanie z powodu tego, co się stało, ale nie chciał powtórzyć słów "przepraszamy i prosimy o pojednanie".
Dyplomata wciąż powtarzał te same zdania. Konsekwentnie zaprzeczał, że atak na konwój był zbrodnią wojenną, podtrzymując tezę o "nieszczęśliwym tragicznym wypadku". - Rozróżniamy celową zbrodnię od tragicznego wypadku (...) Nie wierzę, że ktoś miałby celowo strzelać do niewinnych ludzi - przekonywał Liwne. - Takie tragedie zawsze mogą się wydarzyć tam, gdzie jest wojna - mówił.
Zarzucił gazetom, które cytował Robert Mazurek, że spekulują, a nie opierają się na faktach przytaczając okoliczności ataku na konwój World Central Kitchen. Fakty ma dopiero ustalić śledztwo. Ale, jak zaznaczył ambasador, międzynarodowego śledztwa nie będzie. - Dopiero gdy izraelscy śledczy zdobędą informacje, to podzielą się nimi z innymi krajami - zaznaczył. Jako powód, dlaczego inne kraje nie zostaną dopuszczone do śledztwa, powiedział, że "tam toczy się wojna".
Pytany o odszkodowanie dla ofiar, Liwne powiedział, że będzie można o tym mówić dopiero wtedy, gdy zostanie zbadane, co się stało.
Ambasador na większość pytań Roberta Mazurka odpowiadał wymijająco, wciąż powtarzając te same zdania. Zarzucił Polsce brak zaufania. - Bez zaufania nie można budować dobrych stosunków między Polską a Izraelem - podkreślił. Na to dziennikarz odpowiedział, że Izrael oczekuje "ślepego zaufania" od naszego kraju.
Ambasador widzi antysemityzm, ale nie widzi antypolonizmu
Liwne także powściągliwie odpowiadał na cytowane mu wpisy Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska.
Padło również pytanie o wpis na Twitterze zarzucający polskim politykom antysemityzm. Liwne stwierdził, że od 7 października (od ataku Hamasu na Izrael) mamy do czynienia ze wzrostem antysemityzmu na całym świecie, także w Polsce. - Antysemityzm to nie problem Żydów, ale krajów, które Żydów atakują - uważa dyplomata.
Jak twierdzi, Izraelczycy, którzy przyjeżdżają do Polski widzą wiele oznak ksenofobii i antysemityzmu. Ambasador przypomniał swoją wizytę w Łodzi 3 miesiące temu, gdzie rzekomo "na co drugim budynku był antyżydowski napis". Mazurek powiedział, że jeśli ambasador pokaże mu zdjęcia na dowód, to on je opublikuje w sieci. Dyplomata zarzucił też, Polsce, że drukowane są tu podręczniki, które "pokazują Żydów jako potomków świń i małp", a "polski podatnik za to płaci".
Jacow Liwne nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy wyobraża sobie sytuację, że zostanie uznany w Polsce za persona non grata.
Ambasadora bardzo zdenerwowało pytanie o jego prorosyjskie sympatie, moskiewskie korzenie i wypominany mu antypolonizm. Jak twierdzi, "reprezentuje zawsze państwo Izrael". A jego celem jest "poprawić stosunki między naszymi krajami", że "będziemy rozmawiać nie tylko o historii, ale o przyszłości i współpracy". Pytany o antypolonizm w Izraelu, dyplomata stwierdził, że nie widział antypolskich napisów na murach w Izraelu.
Robert Mazurek powiedział, że on widzi przykłady antysemityzmu w Polsce i im nie zaprzecza, jest mu za nie przykro i wstyd, natomiast ambasador Liwne nie widzi antypolonizmu w Izraelu. Zarzucił dyplomacie, że zachowuje się, jakby "był ślepy na jedno oko": nie widzi niczego - tragedii w Strefie Gazy, nie widzi niczego obraźliwego, że jeden z izraelskich polityków powiedział, że "Polacy antysemityzm wyssali z mlekiem matki", nie widzi antypolskich tekstów w izraelskiej prasie itd.
Mazurek rozjechał rozmówcę walcem. Ambasador miał dość
Poprosił, by Jacow Liwne powiedział coś dobrego o Polsce. Ambasador stwierdził, że nie można mówić o historii Izraela bez polskiego rozdziału. Wymienił też, że wielu spośród polskich noblistów było z pochodzenia Żydami.
Mazurek zapytał też swojego rozmówcę, czy Palestyńczycy mają prawo do własnego państwa. Stwierdził, że "jesteśmy gotowi omówić kwestię państwa, jeśli bezpieczeństwo Izraela będzie zachowane", czyli będzie to państwo zdemilitaryzowane, bez armii na zachód od Jordanu. Drugi argument, to ma dojść do zmiany pokoleniowej, w której Palestyńczycy odetną się od Hamasu. Zdaniem gościa Mazurka "państwo Izrael będzie budować nowe pokolenie Palestyńczyków".
Ambasador wypomniał dziennikarzowi, że nie pyta go o masakrę z 7 października. Pytanie o to, czy jest gotów spotkać się z ambasadorem Palestyny w Kanale Zero Liwne zbył milczeniem.
Liwne w pewnym momencie nie powstrzymał emocji i w geście gestykulacji przewrócił szklankę i rozlał wodę na stół.
Rozmówca pouczał dziennikarza, że wielokrotnie zadaje mu to samo pytanie, a potem wykrzywia jego odpowiedzi. Stwierdził, że od 30 lat nie miał takiego wywiadu. Liwne powiedział, że "dialog między Polską a Izraelem" jest lepszy niż ta rozmowa między nim a Mazurkiem.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka