Maciej Makselon z Uniwersytetu Jagiellońskiego gościł w programie Wojciecha Szeląga w TVP INFO. Mężczyzna poprosił, by w pasku podpisać go "polonistka, redaktorka literacka". W ten sposób chciał zaakcentować problem z powszechną akceptacją tzw. feminatywów.
Kuriozalne słowa w TVP. Chodziło o tzw. feminatywy
Feminatywy to stosowanie w nazwach zawodów i stanowisk żeńskich końcówek, w sytuacji gdy wykonuje je kobieta. Ich stosowanie powoduje, że kobietę wykonującą np. zawód kierowcy nazywamy kierowczynią, a profesora akademickiego profesorką lub profesorą. Zdaniem gościa TVP INFO Macieja Makselona, stosowanie takich form powinno być powszechniejsze.
Dlatego w ramach protestu wykładowca poprosił, żeby nazwać go "polonistka i redaktorką literacka". Zwrócił uwagę, że tytułowanie kobiet męskimi końcówkami nikogo w kraju nie razi.
- Chciałem pokazać, że mamy duży problem, kiedy nazywamy mężczyzn nieprzystającą rodzajowo nazwą, a kobiety, jak najbardziej tak nazywamy. I nikogo to nie dziwi. Co więcej, kiedy kobiety nazywamy jako kobiety, czyli używamy wobec nich feminatywów, to niektórym wywala po prostu korki - wyjaśnił na wstępie Maciej Makselon.
Padły słowa o biskupie. Prowadzący zaczął się śmiać
W dalszej części audycji Makselon postanowił wyśmiać osoby, którym nie podoba się nowa moda na feminatywy. Wymienił tu m.in. anonimowego duchownego.
- Trudno jest mi w imieniu kobiet, nie do końca mam takie kompetencje. Są osoby, które takie kompetencje mają większe ode mnie. Któryś z biskupów pisał na przykład o tym, że feminatywy nie uszczęśliwiają kobiet - powiedział.
Ta odpowiedzieć pracownika UJ rozbawiła gospodarza TVP INFO, Wojciecha Szeląga.
- Ja bardzo zazdroszczę biskupowi tej kompetencji. Chciałbym ją mieć. (…) Może po prostu trzeba skończyć seminarium, żeby dokładnie wiedzieć. Jeśli tak jest, to ten pociąg już dla mnie odjechał - podsumował Maciej Makselon.
MB
Fot. TVP INFO/screen
Inne tematy w dziale Kultura