Ambasador Federacji Rosyjskiej zostanie wezwany przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, aby złożył wyjaśnienia ws. naruszenia polskiej przestrzeni przez rosyjską rakietę. Od tych wyjaśnień i informacji uzależniamy dalsze działania - powiedział w niedzielę wiceszef MSZ Andrzej Szejna.
MSZ będzie domagało się wyjaśnień
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zapowiedział, że Polska będzie domagała się od Federacji Rosyjskiej wyjaśnień, w związku z kolejnym naruszeniem przestrzeni powietrznej kraju.
Wiceszef polskiej dyplomacji Andrzej Szejna zwrócił później uwagę w Polsat News, że to nie pierwszy raz, kiedy przestrzeń powietrzna RP została przekroczona przez rakietę Federacji Rosyjskiej. "Odbyło się to już po raz trzeci właściwie, z tego co wiemy"- mówił.
"W związku z tym ambasador Federacji Rosyjskiej zostanie wezwany przez ministra Radosława Sikorskiego, aby złożył informacje i wyjaśnienia. Od tych wyjaśnień i informacji uzależniamy dalsze działania" - oświadczył Szejna.
Dopytywany, kiedy ambasador zostanie wezwany, Szejna powiedział: "Czy dziś, czy jutro, to to wezwanie zostanie wystosowane, zgodnie z protokołem dyplomatycznym".
Szejna uspokajał jednocześnie, że incydent, który miał miejsce, "był pod pełną kontrolą i monitoringiem polskich sił zbrojnych; w pełnej konsultacji i pod pełną kontrolą wicepremiera (szefa MON, Władysława) Kosiniaka-Kamysza, ministra SZ Radosława Sikorskiego, z pełną współpracą z prezydentem".
"Chciałbym też państwa uspokoić, że gdyby ta rakieta, która przebywała na terytorium Polski przez 39 sekund, że gdyby przebywała dłużej (...) zostałaby zestrzelona. Proszę o zaufanie dla polskich sił zbrojnych, dla polskiego rządu i współpracy z głową państwa - prezydentem Andrzejem Dudą. Proszę się niczego nie obawiać" - zapewniał Szejna.
Hołownia: Wojsko zachowało się tutaj dokładnie tak, jak powinno
- Dopóki trwa wojna w Ukrainie, incydenty jak naruszanie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie rakiety najprawdopodobniej będą się zdarzać - stwierdził w niedzielę marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Podkreślił, że zadziałały wszystkie systemy. - Najważniejsze jest to, czy umiemy na takie sytuacje zareagować, a okazało się, po raz kolejny, że umiemy. Zadziałały wszystkie systemy, została poderwana para dyżurna, wszystkie systemy i NATO-wskie i krajowe, zadziałały prawidłowo - dodał.
Wyjaśnił, że polskie systemy nie reagują dopiero, gdy rakieta wlatuje w naszą przestrzeń powietrzną, ale już w momencie, gdy rosyjski bombowiec jest wyprowadzany z hangaru w którejś z rosyjskich baz.
Marszałek podkreślił, że ewentualne działania związane z przechwytywaniem i zestrzeliwaniem pocisków rakietowych naruszających polską przestrzeń powietrzną muszą być podejmowane w taki sposób, aby nie szkodziły polskiej ludności cywilnej.
- Zestrzelenie takiej rakiety powoduje, że gdzieś muszą spaść jej szczątki, to staje się procesem niekontrolowanym i dużo bardziej skomplikowanym. (...) Jestem absolutnie przekonany że wojsko zachowało się tutaj dokładnie tak, jak powinno się zachować - ocenił Hołownia.
Rosyjska rakieta wleciała w naszą przestrzeń powietrzną
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało w niedzielę rano na platformie X, że tego dnia o godz. 4.23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych w nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej. Miało to związek z rosyjskim atakiem, przeprowadzonym w nocy na obwód lwowski na Ukrainie.
"Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund" - podano w komunikacie DO RSZ. Podkreślono, że w trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne.
MB
Fot. Szef MSZ Radosław Sikorski. Źródło: PAP/Tytus Żmijewski
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka