Ostra rywalizacja sieci handlowych cieszy Polaków
Ponad 55 proc. Polaków oczekuje zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami. Na zaostrzoną rywalizację między sklepami najbardziej liczą Polacy w wieku 45-55 lat oraz 35-44 lat. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy miesięcznie zarabiają na rękę poniżej 1000 zł, 1000-2999 zł, ale także 5000-6999 zł. Głównie mieszkają w miastach liczących co najmniej 500 tys. ludności albo 100-199 tys. osób. Tak wykazało badanie UCE RESEARCH i Grupy Offerista.
Dyskonty idealnie trafiły w gusta naszych rodaków
Eksperci podkreślają, że te dane idealnie odpowiadają strukturze odbiorców ofert promocyjnych dyskontów.
- Takie zakupy nie wymagają wielogodzinnych wypraw, jak do hipermarketu. I nie ma tam zawyżania cen, jak w tradycyjnych małych sklepikach. W dyskontach jest zakupowy potencjał dla rodzin, zarówno jeśli chodzi o ceny, ale też inne koszty, w tym m.in. paliwo czy czas poświęcany zakupom. Wysoki udział zwolenników zaostrzenia wojny cenowej w większych i średnich miastach jest efektem tego, że mieszka tam najwięcej osób mających średnie i nieco niższe dochody. Siłą rzeczy często wybierają zakupy właśnie w dyskontach. I nic nie wskazuje na to, by ci klienci mieli te zwyczaje zmienić w najbliższym czasie - stwierdza dr Andrzej Maria Faliński ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego
Polacy coraz rozsądniej wydają pieniądze na artykuły spożywcze i chemię gospodarczą, korzystając z okazji i analizując ceny.
Ekspert: Wojna dyskontów to nie jest dobre zjawisko dla handlu
- Z punktu widzenia naszych przedsiębiorców, wojna cenowa pomiędzy dyskontami w obecnej formie budzi bardzo poważne zastrzeżenia w kontekście zgodności z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów. Jej kontynuowanie w tej formie może prowadzić do trwałych i bardzo negatywnych zmian na rynku, zarówno dla handlu, jak i dla producentów. Konsekwencją tego może być trwałe osłabienie pozycji małych i średnich firm. Długofalowo grozi to pogorszeniem możliwości zakupowych konsumentów - alarmuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH).
Zdaniem Roberta Biegaja osoby nieoczekujące zaostrzenia wojny cenowej prawdopodobnie nie za bardzo szukają w sklepach promocji. To głównie konsumenci, którzy osiągają miesięczne zarobki powyżej średniej krajowej. Według badania, przede wszystkim najmłodsi dorośli nie liczą na walkę między sklepami. Takie osoby rzadko robią duże, rodzinne zakupy.
Wódka za 10 zł i kuriozalne promocje. Do akcji wkracza UOKiK
Eksperci przewidują, że wojna cenowa miedzy dyskontami będzie jeszcze trwała, choć trudno jednoznacznie wskazać, jak dalej się ona potoczy. Przeważa opinia, że za obecne promocje konsumenci prędzej czy później będą musieli zapłacić, choćby wyższymi cenami innych produktów niż te kupowane obecnie po rabatach. W niektórych przypadkach już to się dzieje. Walka będzie się zaostrzać. Z czasem może przybrać nowe oblicze, bo zwyczajnie wyczerpie się obecna formuła. Klienci nie będą na to tak mocno zwracać uwagi, jak obecnie. W efekcie konsumenci mogą zacząć na dobre gubić się, gdzie faktycznie jest tanio i co jest okazją, a co nie. Atakujące ich z każdej strony komunikaty o super ofertach i okazjach w końcu zaczną być obojętne lub zwyczajnie niezauważalne. Klienci sklepów zaczną się przed tym sami bronić, uznając, że kierowany do nich przekaz, choćby reklamowy, nie jest do końca wiarygodny.
Tomasz Wypych
Czytaj dalej:
- Im nie jest wszystko jedno. Pracownicy „Wyborczej” żądają podwyżek
- Spółka Palikota i Wojewódzkiego ma duży kłopot. Sąd bez litości
- Warszawa będzie jak Nowa Huta. Myśleli, że tam tylko gruz, a odkryli cenne skarby
Komentarze
Pokaż komentarze (55)