W sprawie dofinansowania produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej przez Komisję Europejską mamy do czynienia ze skandalem - ocenił szef BBN Jacek Siewiera. Z trzech wniosków złożonych przez Dezamet Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4 proc. całego dofinansowania - dodał. O sprawie pisze dziś Salon24.pl
Dla Niemiec potężne unijne pieniądze. Dla Polski zdecydowanie mniej
Salon24.pl podał dziś, że Komisja Europejska zdecydowała o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Ma to na celu dostarczenie większej liczby pocisków Ukrainie i uzupełnienie zapasów państw Unii Europejskiej.
Decyzja KE ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie te moce są szacowane na nieco ponad 1 mln rocznie. Środki mają trafić dla takich firm, jak Rheinmetall, Nammo, Chemring Nobel, Hellenic Defence Systems, Eurenco i inne. Mają też pobudzić dodatkowe inwestycje ze strony przemysłu poprzez współfinansowanie, co ma przełożyć się na łączną kwotę inwestycji o wartości około 1,4 mld euro.
Niemieckie firmy otrzymają 85 mln euro na zwiększenie produkcji zbrojeniowej, węgierskie 27 mln, a polskie niewiele ponad 2,1 mln. Za unijne pieniądze Niemcy zbudują też z Rumunami fabrykę prochu - pisaliśmy dziś w Salon24.pl.
Szef BBN Jacek Siewiera: Mamy do czynienia ze skandalem
Do tej decyzji odniósł się w sobotę na platformie X szef BBN. „Jedno jest pewne: w sprawie dofinansowania produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej przez Komisję Europejską mamy do czynienia ze skandalem” - napisał Siewiera.
„Z trzech wniosków złożonych przez Dezamet Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4 proc. całego dofinansowania, zaś niemiecki kapitał otrzymał niemal 20 proc. dostępnej puli 500M €. Oprócz ustalenia czy zawodnicy popełnili błędy techniczne, czy zostali faulowani jeszcze przed wejściem na ring i to przez sędziego, konieczne jest natychmiastowe złożenie protestu co do wyników tego postępowania. Jeśli tak ma wyglądać europejska solidarność to niech nikogo nie dziwi kontraktowanie sprzętu za Atlantykiem i na Pacyfiku. To kwestie FUNDAMENTALNE” - podkreślił szef BBN.
"Tłumaczenia są niepoważne"
Według Jacka Siewiery, ewentualne tłumaczenia, że wnioski miały wady formalne nie mogą być poważne. „Zawsze można oferenta wezwać do uzupełnienia braków” - dodał. „Żadne tłumaczenia, że dofinansowanie będzie jeszcze w drugiej turze nie może być zadowalające dla Polskiego Rządu. Wtedy kontrakty będą już alokowane, a Polska Armia uzależniona od zewnętrznych podmiotów” - podkreślił szef BBN.
KW
Źródło zdjęcia: Szef BBN Jacek Siewiera: Mamy do czynienia ze skandalem. Fot. PAP/Lech Muszyński
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka