Atmosfera podczas przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego przez sejmową komisję ds. Pegasusa nie jest najlepsza. Członkowie komisji, szczególnie z partii nieprzychylnych PiS są bardzo nerwowi i pozwalają sobie na niesmaczne żarty. Prezes PiS także nie szczędzi im złośliwości („pan członek” vs „pan świadek”) - szczególnie bardzo agresywnemu Witoldowi Zembaczyńskiemu. Politycy PiS wyczuli nastawienie opinii publicznej, bo śmieszkują w social mediach w najlepsze. Choćby b. premier Mateusz Morawiecki.
„Panie Premierze, tak nie można...”
„Panie Premierze, tak nie można...” - napisał na Facebooku Mateusz Morawiecki. Wpis z humorystycznym dialogiem odnoszącym się do premiera Donalda Tuska i komisji ds. Pegasusa to nawiązanie do głośnego zwolnienia pracownicy przez Skype. I ewidentnych wpadek komisji, z którą anty-PiS-owska część opinii publicznej wiązała duże nadzieje.
Politycy PiS są zadowoleni, bo wedle powszechnej opinii internautów - także tych niechętnych Jarosławowi Kaczyńskiemu - komisja kompletnie nie radzi sobie z materią, którą ma badać. Fatalnie radzi sobie też z przeciągającym się przesłuchaniem prezesa PiS. Niegrzeczne uwagi, złośliwości, przerywanie, podniesiony ponad miarę ton są normą. Prezes PiS - co przyznają nawet osoby krytyczne wobec niego - z dużym spokojem reaguje na całą sytuację. Na jego twarzy często gości uśmiech, choć część komentatorów jeszcze dziś rano liczyła na to, że uda się go wyprowadzić z równowagi.
"Wyborcza": Ekspert zawstydził komisję śledczą
Nawet na stronie „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł: „Kim jest prof. Jerzy Kosiński, ekspert od cyberbroni, który wiedzą o Pegasusie zawstydził komisję śledczą”.
Jerzy Kosiński to profesor nadzwyczajny Zakładu Systemów Bezpieczeństwa, działający przy Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Akademię nadzoruje Ministerstwo Obrony Narodowej. Kosiński do 2018 roku pełnił służbę w policji. Zajmował się cyberprzestępczością, dowodami cyfrowymi, tzw. białym wywiadem internetowym, przypadkami naruszeń własności intelektualnej w przestrzeni internetu. Przed emeryturą był prorektorem ds. studiów Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.
W dalszej części tekstu piszemy o zeznaniach Jerzego Kosińskiego.
Kaczyński: Informacje dotyczące działania systemu Pegasus to „fake news”
Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas zeznań stwierdził, że pojawiające się informacje dotyczące działania systemu Pegasus to „fake news”. „To próba wmówienia opinii publicznej, że działo się coś, co nie miało miejsca” – powiedział na posiedzeniu komisji śledczej ds. Pegasusa.
Komisja przesłuchuje w piątek lidera PiS. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka zapytała świadka m.in. o to, dlaczego w grudniu 2021 roku zaprzeczał istnieniu systemu Pegasus, a kilka tygodni później wywiadzie dla tygodnika wSieci, jako pierwszy potwierdził istnienie tego systemu. „Odwołuje się pani do czegoś, czego sobie w tej chwili nie przypominam. Przypuszczam, że moja wiedza w tym zakresie została jakoś uzupełniona” – odparł Kaczyński.
Pytany o to, czy ma świadomość, że Krzysztof Brejza był inwigilowany, a na jego telefon wgrano ponad gigabajt danych, odparł, że jest to „fake news”.
Dopytywany o to, czy wiedział o tym, że w sprawie Krzysztofa Brejzy doszło do zniszczenia płyty zawierającej dowody, zaprzeczył. – Dowiedziałem się o tym teraz od pani – odparł prezes PiS, zwracając się do Sroki.
Sroka pytała również m.in. o to, czy Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego, że system Pegasus wykracza poza normy prawne kontroli operacyjnej oraz pobiera informacje wstecz. Prezes PiS stwierdził, że nic na ten temat nie wie. W jego opinii „mamy tu do czynienia z »fejkami«". – To próba wmówienia opinii publicznej, że działo się coś, co nie miało miejsca – dodał.
Kaczyński, pytany o spotkanie z premierem Wegier Wiktorem Orbanem w Niedzicy w 2016 r., przekazał, że podczas spotkania nie poruszono tematu ani służb ani Pegasusa. Na pytanie, czy zna Józsefa Czukora, który, jak mówiła Sroka, był odpowiedzialny za zakup Pegasusa na Węgrzech, Kaczyński zaprzeczył. Przewodnicząca komisji poprosiła o wyświetlenie zdjęcia, na którym widać Kaczyńskiego, premiera Węgier oraz wspomnianego wcześniej Czukora.
Odnosząc się do fotografii, Kaczyński przyznał, że w spotkaniu z premierem Węgier brał udział człowiek przypominający Czukora, ale nie pamięta jego nazwiska. – Obecność tego pana, to była decyzja Wiktora Orbana – dodał.
Kosiński o działaniu Pegasusa
System Pegasus - mówił Jerzy Kosiński - składa się z modułów, z których najważniejszy pozwala na przejęcie kontroli nad urządzeniem mobilnym, w sposób, który nie sygnalizuje właścicielowi telefonu, że przejęto nad nim kontrolę. Drugi - jak mówił - pozwala na zarządzanie zasobami telefonu. Trzeci moduł przekazuje informacje z przejętego urządzenia na serwer służący do przechowywania pozyskanych danych. Czwarty to moduł operatora, który dotrze do informacji i ewentualnie będzie nimi zarządzał.
Kosiński potwierdził, że w kwietniu 2019 roku brał udział w prezentacji systemu Pegasus, organizowanej przez NSO GROUP. "W prezentacji uczestniczyliśmy tylko we dwóch, z kolegą z AMW" – dodał.
Pytany, czy Pegasus pozwala na pobieranie informacji z urządzenia wstecz odparł: "Jeśli użytkownik skasuje np. wiadomości SMS, to już tych rozmów nie widzi. Natomiast, natura funkcjonowania takiego urządzenia jest taka, że skasowanie przekazu, nie kasuje automatycznie rozmowy w bazie danych telefonu. Operator Pegasusa może zassać te dane i przeglądać je".
Kosiński podkreślił również, że zakres możliwości Pegasusa zależy w dużej mierze od konstrukcji licencji oprogramowania.
Kosiński wyjaśnił również, że podczas prezentacji był świadkiem zainfekowania dwóch telefonów – jednego korzystającego z systemu android, a drugiego z IOS. – Przeprowadzaliśmy próby zdalnego nawiązywania połączeń, włączania mikrofonu i prowadzenia nasłuchu oraz zdalnego robienia zdjęć – powiedział.
Jak mówił, dostęp do zainfekowanego urządzenia pozwala operatorowi na podszywanie się pod użytkownika również w mediach społecznościowych.
Kosiński poinformował, też że system Pegasus posiada funkcję wysyłania alertów. – Można było ustawić sobie alert na połączenie z konkretnym numerem i wtedy była sygnalizacja, że takie połączenie jest – wyjaśnił. Wskazał również na możliwości geolokalizacyjne Pegasusa. – Alert może dotyczyć także lokalizacji, w której znajduje się konkretna osoba – powiedział.
Pytany o okres produkcji Pegasusa powiedział, że „wszystko wskazuje na to, że produkcje oprogramowania rozpoczęto przed 2016 r.”.
Świadek został też zapytany o sposób instalacji oprogramowania. – W odróżnieniu do wielu innych tego typu programów, ten nie jest zapisywany na trwałe w nośniku, tylko jest zapisywany w pamięci operacyjnej. To znaczy, że po wyłączeniu przejętego telefonu trzeba zainfekować go po raz kolejny – wyjaśnił.
KW
Źródło zdjęcia: Jarosław Kaczyński je naleśniki. Fot. X/Jowita
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka