Afera Collegium Humantm zatacza coraz szersze kręgi. Onet ustalił, że studia podyplomowe w Collegium Humanum kończyli również czołowi oficerowie Wojska Polskiego. Szef MON zapowiada, że każda taka sprawa będzie wyjaśniana indywidualnie.
Afera Collegium Humanum - kupowali lewe dyplomy MBA
Afera Collegium Humanum zatacza coraz szersze kręgi. Do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego zgłasza się coraz więcej osób, a ich zeznania otwierają przed śledczymi nowe wątki tej bulwersującej sprawy. Możliwe więc, że niebawem nastąpią kolejne zatrzymania. Na razie aresztowany został rektor Paweł Cz. i jego najbliżsi współpracownicy - o czym pisał w Salonie 24 Marcin Torz.
CBA informuje, że rektor kierował zorganizowaną grupą przestępczą. Proceder polegał na tym, że za pieniądze wydawano lewe dyplomy MBA, które pozwalają zasiadać w spółkach skarbu państwa i miejskich. Wśród osób, które zdobyły taki dokument, jest wielu polityków zarówno PiS, jak i PO. Ale także samorządowcy, i jak się okazuje, wysocy rangą wojskowi.
Jak podaje Onet, biuro prasowe ministerstwa obrony poinformowało nas, że "lista wojskowych, którzy ukończyli studia MBA lub inne w Collegium Humanum w przedziale lat od 2016 do 2023 r., obejmuje 37 żołnierzy". Resort obrony ujawnił jednak imienną listę jedynie jedenastu absolwentów tej uczelni, oficerów pełniących obecnie wysokie funkcje w armii.
Nazwiska oficerów Wojska Polskiego na listach Collegium Humanum
Na liście znajduje się gen. Marek Sokołowski, pełniący obowiązki dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych. To trzecie, po szefie sztabu generalnego i dowódcy operacyjnym, najważniejsze stanowisko w wojsku. Kolejne duże nazwisko to gen. Sławomir Owczarek, inspektor rodzajów wojsk w dowództwie generalnym, który odpowiada za przygotowanie i wyszkolenie polskiej armii do działania.
Wśród absolwentów Collegium Humanum jest też gen. Ryszard Parafianowicz, radca koordynator w dowództwie operacyjnym, zaufany Antoniego Macierewicza. Był on rektorem komendantem Akademii Sztuki Wojennej, największej polskiej uczelni wojskowej, ale z tej funkcji zwolnił go były szef MON Mariusz Błaszczak.
Dyplomy z uczelni mają też: gen. Piotr Waniek, zastępca szefa sztabu do spraw wsparcia 2. Korpusu, gen. Artur Jakubczyk, szef w Międzynarodowym Sztabie Wojskowym w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. Co ciekawe, jest on absolwentem kilku uczelni wojskowych, jego główna specjalizacja to rozpoznanie. Podobnie jak innego absolwenta Collegium Humanum gen. Mariusza Pawluka, obecnie dowódcy 25. Brygady Kawalerii Pancernej, który też studiował w Collegium Humanum.
"Oprócz wymienionych generałów absolwentami Collegium Humanum jest też czterech pułkowników zajmujących ważne stanowiska w armii. Wśród nich jest płk Zbigniew Ryś z 2. Korpusu, płk Krzysztof Rawski z 9. Brygady Wsparcia Dowodzenia, płk Jarosław Pawłowski, szef bura wojskowego dozoru technicznego oraz płk Sławomir Tęcza, komendant oddziału specjalnego Żandarmerii Wojskowej z Warszawy. Ten ostatni odpowiada za bezpieczeństwo fizyczne kadry kierowniczej ministerstwa obrony i najważniejszych dowódców wojskowych" - informuje Onet.
Gen. Gocuł: Skompromitowani powinni odejść z wojska
Obecnie odpowiednie służby w resorcie obrony sprawdzają, czy żołnierze sami zapłacili za studia w Collegium Humanum, czy zostały im one zrefundowane z publicznych pieniędzy. Wiadomo na razie tylko, że gen. Marek Sokołowski zapłacił z własnych środków.
- Doszło do gigantycznej deprawacji kadry zawodowej wojska na wysokich szczeblach, która pokusiła się o zdobycie korzyści majątkowych, czyli dyplomów pochodzących z przestępstwa. Panowie pewnie w przyszłości chcieli zasiadać w radach nadzorczych, ale powinni zrobić uczciwie MBA lub doktorat, a nie iść na skróty w taki sposób — uważa gen. Mieczysław Gocuł, rektor komendant Akademii Sztuki Wojennej i szef zespołu analizującego działania MON w latach 2015-2023.
Zdaniem gen. Gocuła przyzwoitość oficerów nakazuje im poprosić o urlopy albo przenieść się rezerwy kadrowej, do czasu kiedy zostanie zakończone postępowanie. — Oni doskonale wiedzą, co zrobili, bo wiedzą, co znaczą rzetelne studia MBA. To nie jest mały przekręt, to jest poświadczenie nieprawdy i udział w przestępstwie. Żołnierze mieli świadomość, co odbierają i za co płacą. Jeżeli zostaną skazani prawomocnym wyrokiem sądu i tak będą musieli pożegnać się z wojskiem — dodaje gen. Gocuł.
Kosiniak-Kamysz: Nie będzie zasady odpowiedzialności zbiorowej
- Każdy, kto został oszukany przez tę uczelnię, to on się ma prawo czuć pokrzywdzony. Jeśli ten dyplom został uzyskany w jakikolwiek sposób uwłaczający, czy nielegalny, no to będzie ponosił za to konsekwencje, ale jeśli szedł w dobrej wierze, chciał podnosić swoje kwalifikacje, a został wprowadzony w błąd, oszukany i wykorzystany, to tutaj trudno, żebym wyciągał konsekwencje wobec takiej osoby - powiedział Kosiniak-Kamysz w TVN24.
Jak zaznaczył "nie ma formacji politycznej wolnej od osób, które albo się dały oszukać, albo zostały wprowadzone w błąd". "Każda ta sprawa będzie wyjaśniana" - zapewnił szef MON.
Jak poinformował prosi o wyjaśnienia na piśmie od każdej takiej osoby, ale "nie można tutaj stosować odpowiedzialności zbiorowej, bo ktoś mógł w dobrej wierze chcieć podnosić swoje kwalifikacje". - Byłoby to nieuczciwe wobec takich osób, gdybyśmy pod wpływem tylko i wyłącznie tego, że ktoś złamał prawo, bo widać już ewidentnie, że ta uczelnia, tam dochodziło do łamania prawa, ale to nie jest winny ten, kto chciał podnosić swoje kwalifikacje, tylko ten, kto proponował - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Zastrzegł, że "chyba, iż w tym procederze ktoś razem z nimi zaczął uczestniczyć, no to wtedy będziemy wyciągać konsekwencje".
Dyplomy Collegium Humanum mogą zostać unieważnione
Sytuacja wygląda obecnie tak, że dyplomy MBA z Collegium Humanum mogą zostać unieważnione. Jak pisał Marcin Torz, CBA uważa, że dokumenty (nie wiadomo, czy wszystkie) są lewe. Część absolwentów miała dostawać papier, mimo że – delikatnie to nazywając – niezbyt ochoczo uczestniczyli w zajęciach. Inni dostawali dyplom po zdanym na 5 egzaminie – sęk w tym, że egzaminy były ustawiane przez informatyków na rozkaz rektora: nieważne jak się odpowiadało, zawsze dostawało się piątkę.
Mają być też przypadki płacenia za sam dyplom – nawet bez udawania, że się cokolwiek studiuje. Można też usłyszeć, że część dyplomów była przekazywana – zaufanym znajomym – jako prezent! Okazuje się też, że dochodziło do podrabiania podpisów Pawła Cz. Za rektora podpisywali współpracownicy, ale też jego przyjaciel.
ja
Zdjęcie ilustracyjne; fot. Canva/Collegium Humanum/gov.pl
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo