Decyzja marszałka Sejmu Szymona Hołowni o przesunięciu terminu głosowań nad projektami dotyczącymi aborcji oburzyła posłanki Lewicy i gdyby tylko od nich to zależało, to już teraz chciałyby jego odwołania. Nie jest to jednak możliwe ze względu na umowę koalicyjną.
Aborcja odroczona przez Hołownię. Lewica wściekła
We wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych.
Powiedzieć, że decyzja Hołowni nie spodobała się przedstawicielkom i działaczkom Nowej Lewicy i partii Razem to jak nic nie powiedzieć. W rozmowie z WP stwierdziły, że Hołownia i ludowcy grają życiem i zdrowiem kobiet ze względu na własny wyborczy interes".
Marszałkowi Sejmu zarzucają też arogancję i bezczelność i samodzielne decydowanie o tym, "co jest ważne dla Polaków, a co nie jest". Przedstawicielka Lewicy dodaje ze zdziwieniem, że w Sejmie lider Trzeciej Drogi zachowuje się jak monarcha absolutny. Mocne słowa padają także z ust posłanki Koalicji Obywatelskiej.
"On już myśli, że jest prezydentem. Bo tak dokładnie się zachowuje: wszyscy chcą uchwalić prawo ważne dla milionów obywateli, a on sam jedną decyzją podcina im skrzydła" - mówiła w rozmowie z portalem.
Posłanki Lewicy najchętniej już teraz złożyłyby wniosek o odwołanie marszałka Sejmu, niestety dla nich skrócenie kadencji Hołowni nie wchodzi w grę. Na przeszkodzi stoi umowa koalicyjna.
"Nie będziemy chwiać rządem, umowa koalicyjna jest nietykalna"- mówiły przedstawicielki partii.
na zdjęciu: Marszałek Sejmu Szymon Hołownia na sali obrad izby w Warszawie. fot. PAP/Radek Pietruszka
SW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka