Mówienie o tym, że to jest jakiś szlachetny idealizm młodych ludzi, no to jest mniej więcej tak, jakby mówić, że szlachetnymi młodymi idealistami byli pionierzy, a szczególnie Pawka Morozow. Tutaj nie ma żadnej szlachetności, tu jest po prostu fanatyzm i histeria, których z wiernością ideałom nie wolno mylić. Teraz zakłócili koncert filharmonii. Za chwilę może się okaże, że będą zakłócali komunikację na drogach. A potem zaczną się podpalenia, podkładanie bomb i tak dalej – mówi Salon24 Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy”, Onet.pl.
W ostatnią niedzielę w Filharmonii Narodowej w Warszawie dwie aktywistki klimatyczne wtargnęły na scenę w trakcie koncertu. Rozsypały nuty, krzyczały o klimacie. Jak ocenia Pan to, co się stało?
Łukasz Warzecha: Zdarzenie to można oceniać na bardzo różnych płaszczyznach. Po pierwsze, znamy inne działania ludzi spod znaku „Ostatniego pokolenia” (ang. Last Generation), które działa też w Niemczech jako Die letzte Generation. Oni wielokrotnie odznaczali się działaniami, które w wielu krajach zaprowadziły ich przed sąd. Tu myślę, będzie podobnie, ponieważ było to zakłócenie imprezy. Natomiast oczywiście otwarte jest pytanie, do czego to wszystko prowadzi. Mamy bowiem do czynienia z ludźmi skrajnie zindoktrynowanymi i rozhisteryzowanymi, być może niestabilnymi psychicznie. Niepokoję się, czy oni w ogóle gdzieś widzą granicę tych działań. Teraz mamy sytuację, w której zakłócili koncert filharmonii. Za chwilę może się okaże, że będą zakłócali komunikację na drogach. A potem może się okazać, że jak to nic nie da, to zaczną podpalenia, podkładanie bomb i tak dalej. Reasumując – uważam, że jest to prosta droga do terroryzmu klimatycznego.
Nikt nie pochwala łamania prawa, zakłócania koncertów, ale czy porównanie do terroryzmu nie idzie zbyt daleko?
Już mniej więcej dwa lata temu zaczęły się odzywać w Wielkiej Brytanii głosy, by jedną z organizacji, Just Stop Oil, uznać właśnie za organizację terrorystyczną. Wtedy w myśl ustawodawstwa brytyjskiego, kary za różne czyny byłyby odpowiednio surowsze. Myślę, że takie podejście absolutnie ma podstawy. Jest też bardzo ciekawe, że ci ludzie, jeżeli celują w swoich chuligańskich wybrykach w jakąś sztukę, to zawsze uderzają w sztukę dawną, tę tradycyjną.
Ja nie słyszałem jeszcze, żeby oni kiedykolwiek zamachnęli się na jakąkolwiek sztukę nowoczesną, która przecież też jest celebrowana i jest wiele warta. Jednak, zamiast tego próbowali oblewać farbą dzieła mistrzów renesansowych, barokowych, czy może bardziej współczesnych, ale już też klasycznych. I myślę, że to nie jest przypadek. Jest to, jeśli nawet nie uświadomiona, to jakaś instynktowna wrogość wobec naszego świata. A szerzej w ogóle wobec cywilizacji zachodniej.
Uczestnicy tych akcji mają jednak określone cele dotyczące klimatu, ratowania planety. Sami swoje ataki tłumaczą chęcią zwrócenia na siebie uwagi, nie niechęcią na przykład do muzyki klasycznej?
Oni oczywiście tłumaczą swe zachowanie tym, że potrzebują rozgłosu, żeby o ich sprawie mówiło się jak najgłośniej. Natomiast moim zdaniem jest tu jednak drugie dno. Oprócz atakowania kultury klasycznej jest to też przejaw pajdokracji. W protestach tych uczestniczą ludzie wyłącznie młodzi albo bardzo młodzi. Nie są w ogóle w stanie przeanalizować tego, jakie byłyby skutki spełnienia ich oczekiwań, ich żądań. Na przykład ten najnowszy występ zakończył się złożeniem – jak to sami nazwali w mediach społecznościowych – „ultimatum” w Kancelarii Premiera, domagając się spełnienia swoich żądań dotyczących finansowania transportu zbiorowego do wyborów samorządowych, bo jeśli nie, to podejmą akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nie wiem, na czym by to miało polegać, życzę im powodzenia.
Natomiast te postulaty są absurdalne. Oni się domagają, żeby całkowicie przesunąć finansowanie z dróg publicznych na transport zbiorowy, żeby zrobić jakiś ogólnopolski bilet za pięćdziesiąt złotych. To są rzeczy wzięte z sufitu. Nawet jeżeli się zgodzimy, że transport zbiorowy potrzebuje dofinansowania, to po samym kształcie tych postulatów, widać, że ci ludzie nie myślą. Oni po prostu kompletnie nie ogarniają konsekwencji tego, czego się domagają. To samo zresztą dotyczy wszystkich zagranicznych emanacji tych ruchów. Jeżeli byśmy sprawdzili, czego się domagało na przykład wspomniany przeze mnie Just Stop Oil, to oni też stawiali takie postulaty, jak na przykład zakończenie w ciągu czterech czy pięciu lat eksploatacji paliw kopalnych. Jest to kompletny absurd. To jest zupełnie nie do zrobienia, nawet gdybyśmy tego bardzo chcieli. Więc to pokazuje, że mamy tutaj do czynienia nie tylko z histerią, wrogością wobec naszego dotychczasowego świata, ale też z bardzo daleko posuniętą bezmyślnością, niestety.
Niby inna sytuacja, ale podobna – w czasie protestów antyrasistowskich w USA zniszczono pomnik generała Tadeusza Kościuszki, którego o rasizm posądzić na pewno nie można.
A w Warszawie zakłócono koncert jubileuszowy Antoniego Witta, osiemdziesięciolecie wybitnego polskiego dyrygenta, jednego z najbardziej znanych, z największymi osiągnięciami. Podejrzewam, że oni nawet nie wiedzieli, czyj to jest koncert. Ważne, że to filharmonia, czyli muzyka poważna. I to ich prawdopodobnie mobilizuje – taki instynktowny sprzeciw wobec tego, co w jakiś sposób tradycyjne. Dalej nie wnikają, tak jak protestujący w USA nie mieli pojęcia, kim był Kościuszko.
Widać, że stary pomnik, facet w stroju z epoki, no to znaczy, że na pewno jakiś wrogi. To jest myślenie na tym poziomie.
Młodzi idealiści zawsze byli zbuntowani, protest wyrażali ostro, a to nie musiało oznaczać, że są idiotami.
Ja nie przyjmuję tej argumentacji. Bo ona by była celna, gdyby za tym szła jakakolwiek namiastka myśli, jakichś wartości powiązanych z tym, gdzie się żyje, jacy ludzie są dookoła. Tutaj nic takiego nie ma. Mówienie o tym, że to jest jakiś szlachetny idealizm młodych ludzi, no to jest mniej więcej tak, jakby mówić, że szlachetnymi młodymi idealistami byli pionierzy, a szczególnie Pawka Morozow. Tutaj nie ma żadnej szlachetności, tu jest po prostu fanatyzm i histeria, których z wiernością ideałom nie wolno mylić. Zmierza to w stronę coraz bardziej agresywnych akcji, bo oni po pierwsze są zasilani też przez różne siły zewnętrzne, różne źródła finansowania co chwila wychodziły.
Myślę też, że u nich samych będzie narastała frustracja, co jest typowe dla sekt. „Nie chcą nas słuchać, to znaczy, że jeszcze za mało im się dajemy we znaki, musimy zaostrzyć działania, to może nas będą słuchać”. Niestety, co do Polski jestem pesymistą, choć oczywiście mogę się mylić. Obawiam się jednak, że jeżeli tego typu akcje zaczną się stawać popularniejsze i powszechniejsze, to będzie jak zwykle przechył w stronę traktowania tych osób jak świętych krów. We Włoszech, Niemczech, czy Francji, gdy oni zablokują drogi, to jest po prostu odciąganie, czasem nawet brutalne tej bandy za włosy, za ubrania, wyrzucanie poza obręb jezdni i nikt tam się za nimi nie opowiada. Natomiast obawiam się, że gdyby w Polsce, ktoś takiemu, takiemu terroryście blokującemu ulice sprzedał kopa, to by się za chwilę sam znalazł przed sądem za naruszenie nietykalności, a policja by ich jeszcze chroniła, żeby im tam krzywdy nie zrobił. Więc niestety, niestety boję się tej eskalacji ich zachowań i braku sensownej reakcji ze strony polskich służb i polskiego wymiaru sprawiedliwości.
na zdjęciu: Aktywista przywiązujący się do drzewa w Gruenheide, niedaleko Berlina. fot. PAP/EPA/FILIP SINGER
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości