Poseł Łukasz Mejza wciąż nie zapłacił kary, którą nałożyły na niego władze Zielonej Góry - dowiedział się "Wprost". Okazało się, że polityk wciąż nie uregulował grzywny, a postępowanie w tej sprawie ma charakter przedegzekucyjny. Sprawa ciągnie się od wyborów i dotyczy pojawienia się 1200 nielegalnych plakatów z wizerunkiem Mejzy.
Łukasz Mejza ukarany za nielegalne plakaty
Tygodnik przypomina, że plakaty Łukasza Mejzy pojawiły się masowo w Zielonej Górze na ostatniej prostej kampanii przed wyborami parlamentarnymi. W nocy z 11 na 12 października na ulicach miasta pojawiło się co najmniej 1200 nielegalnych plakatów kandydata - tyle przynajmniej zabezpieczyła zielonogórska policja.
Startujący z ówczesnych list PiS polityk otrzymał od władz miasta karę w wysokości 78 tys. złotych.
- Mówiłem, że nie ma na to zgody i nie będzie tolerancji dla takich skandalicznych ekscesów. Wszystko zostało zdjęte i policzone - tłumaczył na początku stycznia karę prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki.
Poseł nie zapłacił kary. Twa postępowanie przedegzekucyjne
Dziennikarze ustalili jednak, że poseł nie zapłacił kary. W Biuletynie Informacji Publicznej Zielonej Góry pojawił się wpis posła miasta, z którego dowiadujemy się, że polityk tego nie zrobił do 4 marca.
"Poseł RP Łukasz Mejza za nielegalne rozmieszczenie plakatów wyborczych na terenie Miasta Zielona Góra został obciążony kwotą 78 tys. zł., której nie zapłacił do dnia dzisiejszego. Postępowanie jest aktualnie na etapie przedegzekcyjnym" - czytamy w komunikacie prezydenta Zielonej Góry, który pojawił się w Biuletynie Informacji Publicznej w poniedziałek.
Informacja została opublikowana po interwencji radnego Dariusza Jacka Legutowskiego, który uważa, że kara dla polityka jest zbyt niska i wynika ze znajomości posła z prezydentem miasta.
- Mieszkańcy odbierają to tak, że to było medialne odcięcie się prezydenta Kubickiego od Mejzy przed wyborami samorządowymi. Też uważam, że było to zrobione celowo w nocy z czwartku na piątek, media ogólnopolskie to podchwyciły - stwierdził radny w rozmowie z "Wprost".
Zmarł mężczyzna, który cudownie ozdrowiał na briefingu Mejzy
Nie żyje zielonogórski przedsiębiorca Tomasz Guzowski, który cudownie ozdrowiał podczas słynnej już konferencji posła Łukasza Mejzy. - Terapia była fikcją, mistyfikacją, nic mu się po niej nie polepszyło - powiedział zielonogórskiej "Wyborczej" Bartosz Guzowski, kuzyn mężczyzny.Gazeta donosi, że śledztwo w sprawie kontrowersyjnych terapii świadczonych w przeszłości przez firmę Mejzy trwa już trzeci rok.
W poniedziałek, 4 marca, zmarł Tomasz Guzowski, który z terapii lansowanej przez Mejzę skorzystał. Informację "Wyborczej" potwierdzili bliscy rodziny.
- Tomek zmarł nad ranem. Terapia była fikcją, nic mu się po niej nie polepszyło. To była mistyfikacja - przekazał Bartosz Guzowski, kuzyn mężczyzny i zapowiada, że sprawy nie zostawi. Dodał, że to właśnie Mejza namówił jego krewnego do wejścia w kontrowersyjny biznes.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
MB
Fot. Łukasz Mejza. Źródło: PAP/Andrzej Lange
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka