Sprawa gwałtu na 25-letniej Lizie wstrząsnęła Polską. Do czynu przyznał się 23-letni Dorian S. Co robił po bestialskim przestępstwie, po którym zmarła Białorusinka? Kim w ogóle jest sprawca? Na te pytania odpowiedzieli dziennikarze "Uwaga! TVN".
Brutalny gwałt w samym centrum Warszawy
Nad ranem, 25 lutego, Liza została znaleziona na schodach budynku przy ulicy Żurawiej 47 w Warszawie. Kobieta była nieprzytomna i została przewieziona do szpitala. Dziewczynę znalazł na schodach dozorca.
Chociaż ratownikom udało się przywrócić funkcje życiowe kobiety, to zmarła 1 marca w szpitalu.
Śladami sprawcy gwałtu
Po napaści na Lizę sprawca miał skręcić z ulicy Żurawiej w Poznańską i poruszać się w kierunku placu Konstytucji. Z ustaleń reporterów "Uwagi!" wynika, że podejrzany przy mijanych drzewach miał rozrzucać rzeczy należące do ofiary: ubrania i różne przedmioty z jej torebki.
Zadziwiają kolejne kroki. Po drodze sprawca poszedł do sklepu spożywczego na zakupy, jakby nic się nie stało.
– No robił zakupy. Mamy monitoring (...) Tej twarzy do końca życia nie zapomnę, oczywiście. W głowie się to nie mieści, że w pół godziny, niecałe po tym wszystkim, wchodzi facet tutaj, który zaciukał kobietę w taki sposób brutalny i kupuje papierosy. Myślę, że nie miał zapalniczki, bo jakichś dwóch chłopaków przechodziło. On do nich podszedł, chwilę z nimi rozmawiał. Tak jakby naprawdę nic się nie stało – powiedział pracownik sklepu, cytowany przez TVN Warszawa.
Na Placu Konstytucji mężczyzna wsiadł do tramwaju linii numer 4, po przejechaniu kilku przystanków wysiadł tuż za skrzyżowaniem Rakowieckiej i Puławskiej. Na Rakowieckiej miał wejść do wynajmowanego lokalu, w którym mieszka razem ze swoją partnerką.
Zatrzymany Dorian S.
– Był kompletnie zaskoczony. Został zatrzymany w momencie, kiedy wychodził z mieszkania – przekazał podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji. – Tłumaczył na początku, że chciał ją tylko okraść. I twierdził, że dalszego przebiegu zdarzenia nie pamięta. Natomiast wiem, że w prowadzonym śledztwie przyznał się do zarzucanych mu czynów – dodał.
Natomiast Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że "prokurator w zarzucie wskazał, że do tego czynu doszło ze szczególnym okrucieństwem. Mowa jest o zarzucie usiłowania zabójstwa połączonego z zarzutem zgwałcenia oraz rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, jakim jest nóż".
Prokuratura twierdzi, że sprawca napaści na młodą kobietę był już wcześniej karany za kradzieże i posiadanie narkotyków.
Kim jest napastnik?
23-letni mężczyzna do Warszawy przeprowadził się we wrześniu zeszłego roku i jeszcze trzy tygodnie temu szukał pracy. Przerwał też naukę w technikum.
Dziennikarz z oddziału Uwagi! w Katowicach udał się do jego rodzinnego miasta położonego w Zagłębiu Dąbrowskim, ale rodzina mężczyzny nie chciała z nim rozmawiać. Chętny był natomiast kolega napastnika z czasów szkolnych.
– Znam go i byliśmy przez jakiś czas przyjaciółmi, ale niestety wyszło, jak wyszło. To nie jest normalna osoba. On bardziej z osobami, które lubią sobie poćpać. Kiedyś mu pożyczyłem pieniądze i okazało się, że on to potrzebował, żeby poćpać. Lubił się zabawić – przyznał młody mężczyzna.
na zdjęciu: Centrum Warszawy nocą. fot. PAP/Jakub Kamiński
MD
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo