Jednoosobowe firmy znikają jak kamfora. Co się dzieje?

Redakcja Redakcja Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 43
Z rynku zniknęło prawie 200 tys. jednoosobowych firm, a dwa razy tyle zawiesiło działalność. Eksperci są zaniepokojeni - JDG to nie tylko firmy, ale także osoby zmuszone przez pracodawców i rynek pracy do przejścia na tzw. działalność gospodarczą.

Zniknęło 200 tys. firm z rynku

Jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii, w 2023 roku do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) wpłynęło 198,4 tys. wniosków dot. zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 2,7 proc. więcej niż w 2022 roku.

- W Polsce od wielu lat panują niekorzystne warunki do prowadzenia mikroprzedsiębiorstw, które z roku na rok pogarszają się coraz bardziej. Na funkcjonowanie firm negatywnie wpływają takie problemy, jak stale zmieniający się stan prawny, wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, w tym podatków, wynagrodzeń itd. Skutkiem tego coraz więcej drobnych biznesów upada - komentuje mec. Łukasz Goszczyński z kancelarii prawa gospodarczego GKPG.

Dr hab. Grzegorz Wojtkowiak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu zwraca uwagę na to, że w czasie pandemii i po jej zakończeniu prowadzenie działalności wiązało się z dużą niepewnością, w tym z zakłóceniami dostaw w wielu branżach. Późniejszy wzrost cen, głównie energii, ale też niektórych surowców dodatkowo utrudnił planowanie i realizację inwestycji. Natomiast utrzymująca się inflacja zmusiła wielu przedsiębiorców do przeglądu efektów swojego działania i przyszłych perspektyw, a w konsekwencji – do zakończenia aktywności. W tym kontekście wzrost liczby osób zamykających działalność gospodarczą jest niepokojący.

– Takie dane oczywiście są bardzo niekorzystne dla gospodarki. Państwo powinno wreszcie zwrócić uwagę na warunki, w jakich obecnie są prowadzone mikroprzedsiębiorstwa. Absolutnym priorytetem nowego rządu powinno być wypracowanie modelu gospodarczego, który pozwoli kreatywnym i energicznym obywatelom rozwijać swoje biznesy – alarmuje mec. Łukasz Goszczyński.  


B2B i etat 

Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, zauważa, że wiele osób zatrudnionych na etacie równolegle prowadzi samodzielną działalność, np. początkowo na niewielką skalę. Jednak w sytuacji, gdy trzeba płacić podwójną składkę ubezpieczeniową, nie mając jeszcze rozwiniętego dochodowego biznesu, taka aktywność w ogóle przestaje się opłacać. Oczywiście to niejedyny powód zamykania JDG. Gdy koniunktura słabnie, to niektórym podmiotom idzie tak ciężko, że muszą rezygnować z dalszej działalności. Zdaniem eksperta, część likwidacji zapewne dotyczyła stosunkowo młodych firm, którym nie udało się rozwinąć.

- Przedstawione dane wyraźnie pokazują, że coś niedobrego dzieje się z małym i średnim biznesem. Wielu polskich przedsiębiorców musiało wpaść w długi nie do spłacenia. Te z pozoru niewielkie wzrosty mogą zwiastować poważniejsze problemy w kolejnych kwartach. Z tego co się obserwuje, to nowy rząd na razie ma inne aktywności. Przedsiębiorcy, szczególnie ci drobni, mogą czuć się rozczarowani, że sprawy zbyt wolno idą do przodu. Jednak mam nadzieję, że ten proces wkrótce przyspieszy i nie dojedzie do znacznego pogorszenia statystyk – uważa mec. Adrian Parol, radca prawny i doradca restukturyzacyjny.

Najwięcej wniosków dot. zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej było w styczniu – 25,3 tys. (rok wcześniej – 27,4 tys.), w grudniu – 20,5 tys. (20,7 tys.), a także w marcu – 18,1 tys. (18,1 tys.). Najmniej - w lipcu – 13,3 tys. (rok wcześniej – 11,8 tys.), w czerwcu – 13,4 tys. (12,6 tys.), jak również w sierpniu – 14,1 tys. (13,8 tys.). – Pierwsze trzy miesiące roku to dla przedsiębiorców okres podejmowania nowych wyzwań i decyzji. W marcu notuje się też wzrost zakładania nowych działalności. Z kolei grudzień z reguły jest czasem rozliczania się z efektów. Zbliżona tendencja występowała też w 2022 roku – mówi dr hab. Grzegorz Wojtkowiak. 


Tu było najwięcej przerwanych działalności

Dane resortu pokazują również, ile wniosków dot. zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej było w poszczególnych województwach. Zestawienie otwiera mazowieckie – 25,6 tys. (rok wcześniej – 25,7 tys.). Dalej widać woj. śląskie – 17,1 tys. (w 2022 roku – 17,2 tys.), wielkopolskie – 15,4 tys. (15,7 tys.), małopolskie – 13,8 tys. (14,8 tys.), jak również dolnośląskie – 13,1 tys. (12,7 tys.). Jednak najwięcej wniosków dot. firm niemających określonego terenu prowadzenia działalności – 36,3 tys. (28,5 tys.). Natomiast na końcu listy mamy woj. opolskie – 3,4 tys. (rok wcześniej tyle samo), podlaskie – 4,1 tys. (4,5 tys.), a także lubuskie – 4,6 tys. (poprzednio 4,7 tys.).

- Widoczne różnice w liczbie podmiotów prowadzących działalność w województwach w głównej mierze wynikają z faktu potencjału i wielkości regionu. I taka sytuacja powtarza się od lat. Natomiast zwiększanie się liczby rejestracji bez wskazanego województwa, w największym stopniu wynika z rosnącej mobilności Polaków. Do tego dochodzi fakt, że tego typu przedsiębiorcy chcą być coraz bardziej elastyczni w kwestii dotarcia do potencjalnych klientów, bo tego wymaga od nich dzisiejszy rynek. Ponadto nie chcą czuć ograniczeń co do danego regionu – wyjaśnia mec. Adrian Parol.

W 2023 r. do rejestru CEIDG wpłynęło 372,5 tys. wniosków o zawieszenie jednoosobowej działalności gospodarczej, o 7,2 proc. więcej niż w 2022 roku, kiedy takich przypadków było 347,4 tys. Jak wyjaśnia mec. Łukasz Goszczyński, najczęściej przedsiębiorcy zawieszają swoje firmy w sytuacji, gdy dotychczasowy model biznesowy przestaje być rentowny. De facto taki stan pozwala ograniczyć koszty, co ułatwia przedsiębiorcy przetrwać trudny okres oraz umożliwia przeorganizowanie modelu biznesowego.

- Z pewnością rosnąca tendencja do powszechniejszego zawieszania działalności jest niepokojąca. Może ona wynikać m.in. z problemów ze sprzedażą i ze zwiększających się kosztów. Jednocześnie to rozwiązanie jest korzystne dla tych, którzy świadczą usługi sezonowo, obsługują czasowe zlecenia albo korzystają z wakacji. Rosnąca zmienność działania czy kontraktowy charakter wielu aktywności zawodowych raczej pozostaną cechą współczesnej gospodarki – uważa dr hab. Grzegorz Wojtkowiak.

- Początek 2024 roku może być dość trudny, nie tylko z powodu utrzymującej się inflacji czy niepewności co do cen energii, ale także ze względu na wzrost pensji minimalnej i wynagrodzeń, które wpływają też na obciążenia ZUS. To może skłonić do powszechniejszego korzystania z czasowego zawieszania działalności. 


Fot. Monday News

Tomasz Wypych

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj43 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Gospodarka